Znów wybory?
Treść
Prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz, a wraz z nią 174 prezydentów, wójtów i burmistrzów miast utraci mandat do sprawowania urzędu - wynika z wypowiedzi wicepremiera Ludwika Dorna, szefa resortu administracji i spraw wewnętrznych. Dorn zaapelował do dziennikarzy, aby nie odnosili tej sytuacji osobiście do Hanny Gronkiewicz-Waltz, ponieważ jest ona jedną z wielu osób, które spóźniły się z oświadczeniem majątkowym, a prawo jest takie samo dla wszystkich. Spośród prezydentów miast wojewódzkich spóźnienie przytrafiło się oprócz Gronkiewicz-Waltz jeszcze tylko jednej osobie - prezydentowi Gorzowa Wielkopolskiego, który - w myśl ustawy - także straci funkcję. Mandaty stracą również radni, którzy nie złożyli w terminie zarówno swoich oświadczeń majątkowych, jak i tych o działalności gospodarczej współmałżonków. Znane są już 293 takie przypadki, ale liczba ta, jak zastrzegł Dorn, może jeszcze wzrosnąć o kilkadziesiąt osób. Z oświadczeniami spóźniło się także 164 przewodniczących rad gminnych i powiatowych. Radni wojewódzcy natomiast zdążyli z oświadczeniami na czas. Utrata fotela prezydenckiego to nie jedyna zła wiadomość dla prezydent Gronkiewicz-Waltz. Nie ucieszy jej też zapewne fakt, że utratę stanowiska zawdzięczać będzie działalności prawotwórczej... posłów z własnej partii - Platformy Obywatelskiej. Okazało się, że to nie PiS, ale właśnie posłowie PO wprowadzili do ustawy ów restrykcyjny przepis, który za spóźnienie z oświadczeniem majątkowym przewiduje sankcję w postaci utraty stanowiska. Patronował mu m.in. Waldy Dzikowski z PO, który przekonywał w parlamencie, że zapobiegnie on "naigrawaniu się z prawa". Co więcej - nowelizacja ta uchwalona została nie "tuż przed wyborami, na kolanie", jak twierdziła Hanna Gronkiewicz-Waltz, ale jeszcze w poprzedniej kadencji, w lipcu 2005 roku. Nowela została przyjęta przez parlament prawie jednogłośnie. - To rozwiązanie prawne, które dzisiaj budzi tyle emocji, wtedy ich nie budziło. Forsowała je ta sama siła polityczna, która dziś je kontestuje - podkreślił minister Dorn. Tymczasem Platforma za błąd ustawodawczy obwinia cały Sejm i gorączkowo przygotowuje się do ofensywy na rzecz zmiany dotychczasowych, feralnych dla siebie przepisów. Wczoraj przedstawiła w Sejmie propozycję nowelizacji ordynacji samorządowej, autorstwa prof. Witolda Kuleszy. Byłoby to, w zamyśle Platformy, rozwiązanie doraźne, mające zapobiec wygaszeniu mandatów w tych wypadkach, gdy gminy nie zdążyły tego jeszcze uczynić. Projekt PO przewiduje ujednolicenie terminu składania oświadczeń majątkowych, tak aby nikt nie mógł się pomylić. Wynosiłby on 30 dni od złożenia ślubowania. Nowelizacja jest wyraźnie przygotowana pod Hannę Gronkiewicz-Waltz. Dorn rozwiał wątpliwości co do tego, czy prezydent Warszawy miała obowiązek informować o działalności gospodarczej męża, skoro wykonywał on działalność poza terenem gminy. - Skoro firma jest zarejestrowana w stolicy i w tutejszym urzędzie skarbowym rozlicza się z podatków, a do tego wykonuje zlecenia m.in. miasta, to sprawa jest oczywista. Należało o tym poinformować w oświadczeniu - powiedział minister. Dalszy przebieg procedury jest krótki: wojewoda po weryfikacji danych poinformuje radę o niedotrzymaniu terminu oświadczenia majątkowego, a następnie rada podejmie uchwałę o charakterze deklaratoryjnym, stwierdzającą wygaśnięcie mandatu. Ma na to 30 dni. Jeśli tego nie zrobi - wojewoda zastosuje tzw. wykonanie zastępcze, czyli sam stwierdzi wygaśnięcie mandatu. Informacje na temat - kogo obejmie procedura utraty mandatu, zostaną opublikowane na stronach internetowych wojewodów. - Przepisy są jasne. W świetle obowiązującego prawa wojewodowie nie mają innego ruchu. Nie kierujemy się geografią polityczną - zaznaczył Dorn. Mandat wygasa z dniem złamania prawa. Zainteresowany może złożyć skargę do sądu administracyjnego, ale najprawdopodobniej nic tu nie wskóra. Nie wiadomo, czy zachowają ważność decyzje administracyjne podjęte po wygaśnięciu mandatu. Małgorzata Goss, "Nasz Dziennik" 2007-01-24
Autor: ea