Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zmiany na cokołach

Treść

Strach czyni więźniem. Nadzieja to wolność

Wiele wskazuje na to, że Platforma Obywatelska nie chce usuwać komunistycznych symboli nawiązujących do gloryfikacji sowieckiej okupacji Polski w związku z planowaną w przyszłości koalicją z Sojuszem Lewicy Demokratycznej. PO, nie chcąc drażnić postkomunistycznego elektoratu, woli nie dotykać kwestii dla niego drażliwych. Taka koalicja zawiązała się już w kilku miastach i wobec kilku projektów ustaw w parlamencie Rzeczypospolitej. Doszło do połączenia się tych dwóch sił także w Radzie Warszawy. Skutkiem tego była ich wspólna obstrukcja prac nad nadaniem stołecznej ulicy Nowolazurowej patrona w postaci płk. Ryszarda Kuklińskiego. (Koalicja ta ma też wiele wspólnych dzieł, takich jak zamiana miejsc parkingowych na ścieżki rowerowe).

Jednak wywiad, jakiego udzielił marszałek Radosław Sikorski, jeszcze bardziej wskazuje na to, że brak dekomunizacji ulic, placów i pomników w Polsce zagrażałby budowanym przez PO relacjom polsko-rosyjskim. Warto przypomnieć, że Donald Tusk w pierwszym roku po objęciu urzędu premiera zajął stanowisko, które było równie zaskakujące, co tłumaczące i definiujące jego późniejsze postawy. Uznał on bowiem Federację Rosyjską za najważniejszego partnera Polski na Wschodzie. Ta postawa była wręcz umacniana wraz z narastającym w Polsce oburzeniem na rosyjskie oszustwa, przeinaczenia i bezczeszczenia, jakich dopuszczano się w tak zwanym smoleńskim śledztwie.

Nie jest tajemnicą, że wybory samorządowe, które odbędą się za dwa i pół tygodnia, mają znaczenie dużo większe niż urbanistyczne wizje naszych najbliższych okolic. Przez ostatnich 7 lat rządy PO celowo wstrzymywały usuwanie sowieckich pamiątek. W najbliższych wyborach można zamanifestować także swój sprzeciw wobec polityki zagranicznej PO. Polityki niemalże wiernopoddańczej wobec Moskwy. Wybór ludzi, którzy definiują swój patriotyczny obowiązek i usunięcie pozostałości po komunizmie, na pewno będzie skutkować rosyjską ripostą. Rosjanie pogrozili nam już w ostatnich tygodniach. Zapowiedzieli, że pomnik pamięci ofiar katastrofy w Smoleńsku będzie mniejszy. To niech będzie. Nie takich „nieuprzejmości” doznaliśmy ze strony Moskwy. Skoro Ukraińcy nie boją się usuwać Lenina w miastach odbitych z rąk rosyjskich po ostatniej inwazji, to czego my się mamy bać. I nie jest to postawa konfrontacyjna. Pewne zaszłości powinny być zmienione, ponieważ mają negatywny wpływ na realizowaną współcześnie politykę współpracy z Rosją. Nie oznacza to jednak, że kiedykolwiek będą to rozmowy partnerskie, „jak równy z równym”.

Prorosyjska postawa ratusza rządzonego przez Platformę Obywatelską miała negatywne skutki także w zakresie edukacji i kultury. Miasto nie znalazło kilku metrów kwadratowych, by uczcić pamięć ofiar Katynia poprzez ekspozycję pamiątek po ks. prałacie Peszkowskim. Był ksiądz prałat być może najbardziej zasłużoną osobą pielęgnującą tę pamięć, gdy była ona zakazana. Izbę Pamięci Księdza Prałata Peszkowskiego „wykurzono” z miejskiego lokalu za pomocą podnoszonego czynszu. To najwyraźniej dobrze znany sposób. Podobnie chciano uczynić z Izbą Pamięci Pułkownika Kuklińskiego. Warto jeszcze przed wyborami zebrać więcej takich przypadków, kiedy włodarze miast za pomocą polityki czynszowej pozbywali się patriotycznych placówek edukacyjnych, a także patriotycznych pomników, jak to miało miejsce w Gdańsku z pomnikiem przedstawiającym żołnierza Armii Czerwonej gwałcącego kobietę w ciąży, autor- stwa Jerzego Szumczyka. Usuniętym zresztą na wniosek ambasadora Rosji. Informacje o przypadkach zlikwidowania takich miejsc w całej Polsce proszę nadsyłać na adres: izba@kuklinski.org.pl. Taka lista pomoże w przyszłości dbać o te miejsca i ustanowić je na nowo.

Autor jest dyrektorem Izby Pamięci Pułkownika Kuklińskiego.

Filip Frąckowiak
Nasz Dziennik, 29 października 2014

Autor: mj