Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Ziobro żąda śledztwa

Treść

Zbigniew Ziobro złożył w warszawskiej prokuraturze okręgowej zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa polegającego na niedopełnieniu obowiązków przez obecnego szefa resortu sprawiedliwości Zbigniewa Ćwiąkalskiego i szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Według wiceprezesa Prawa i Sprawiedliwości, minister Ćwiąkalski wbrew obowiązującym przepisom nie nakazał podległej mu prokuraturze wszczęcia postępowania sprawdzającego w sprawie przecieków z tajnego śledztwa dotyczącego "afery laptopowej"; do tego samego ustawa o ochronie informacji niejawnych obligowała szefa ABW Krzysztofa Bondaryka. Sprawę zaskakującego braku działań Ćwiąkalskiego i Bondaryka dotyczącego wycieku tajnych informacji z postępowania ABW ujawniliśmy na łamach "Naszego Dziennika". - Byłem przekonany, że minister Ćwiąkalski, który tak bardzo angażuje się w sprawę uszkodzonych laptopów, organizuje konferencje prasowe i dyskutuje na ten temat w wywiadach prasowych, natychmiast po tym jak informacje z postępowania ABW wyciekły do mediów, nakazał wszczęcie śledztwa w tej sprawie. Dopiero "Nasz Dziennik" ujawnił, że panowie Bondaryk i Ćwiąkalski zlekceważyli obowiązujące ich przepisy, dlatego po ujawnieniu tej sprawy przez gazetę zawiadomiłem prokuraturę o popełnieniu przestępstwa - powiedział nam poseł Zbigniew Ziobro (PiS), minister sprawiedliwości w rządzie Jarosława Kaczyńskiego. Jak się dowiedzieliśmy, okazją do złożenia przez byłego szefa resortu sprawiedliwości zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Ćwiąkalskiego i Bondaryka było przesłuchanie w warszawskiej prokuraturze okręgowej w sprawie podejrzenia fizycznego zniszczenia laptopa używanego w poprzedniej kadencji właśnie przez Ziobrę. Dla Ministerstwa Sprawiedliwości, które "aferę laptopową" rozpętało zaraz po objęciu przez Zbigniewa Ćwiąkalskiego kierowniczego stanowiska w tym resorcie, to ostatnia szansa na udowodnienie, że "coś jest na rzeczy". Wszystkie wcześniejsze podejrzenia, jakie pojawiały się w tej sprawie, m.in. przechowywania na laptopie przez ministra Ziobrę tajnych dokumentów, okazały się nieprawdziwe. "Afera laptopowa", która miała zdyskredytować byłego ministra sprawiedliwości, może odbić się rykoszetem na Zbigniewie Ćwiąkalskim i zaufanym premiera Tuska szefie ABW Krzysztofie Bondaryku. Jak ujawniliśmy 7 sierpnia na łamach "Naszego Dziennika", Zbigniew Ćwiąkalski nie zawiadomił prokuratury i nie nakazał wszczęcia śledztwa w sprawie "przecieków" z ABW do niektórych mediów z tajnego postępowania sprawdzającego prowadzonego przez tę ABW, a dotyczącą materiałów, jakie znajdowały się na twardym dysku "laptopa Ziobry". Zgodnie z przepisami prawa Ćwiąkalski jako prokurator generalny powinien nakazać wszczęcie postępowania w związku z naruszeniem art. 266 par. 2 kodeksu karnego. Doniesienia do prokuratury nie złożył także Krzysztof Bondaryk, choć jako szef ABW odpowiada za zachowanie tajemnicy śledztwa. - Jeżeli minister Ćwiąkalski nie wydał podległej mu jednostce wszczęcia postępowania sprawdzającego w tej sprawie, to oznacza, że nie dopełnił obowiązków i naruszył przepisy prawa. Z racji pełnionego stanowiska prokuratora generalnego jest zobowiązany do wszczęcia postępowania dokładnie w momencie, w którym zachodzi możliwość popełnienia przestępstwa - mówi poseł Andrzej Dera (PiS), prawnik i członek Krajowej Rady Sądowniczej. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-08-14

Autor: wa