Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Zawsze po stronie życia

Treść

Zdjęcie: Marek Borawski/ Nasz Dziennik

Z prof. Bogdanem Chazanem, ginekologiem-położnikiem, przewodniczącym Rady Fundacji MaterCare International, rozmawia Małgorzata Jędrzejczyk

Panie Profesorze, opieka paliatywna perinatalna to forma ocalenia życia przed aborcją. Jak Pan ocenia opiekę nad dziećmi z poważnymi wadami, ich rodzicami?

– Istnieje potrzeba zorganizowania w Polsce takiej opieki paliatywnej perinatalnej. Powinny być ustalone zasady organizacji takiej opieki, również ze strony NFZ, co do zasad funkcjonowania i zwrotu kosztów. W momencie, kiedy jest rozpoznawana poważna wada rozwojowa u dziecka, kobieta powinna otrzymać dobrą opiekę lekarską, psychologiczną i duszpasterską. Koniecznie! A potem taką opieką powinna być otoczona podczas porodu zarówno matka, jak i jej dziecko. Część dzieci, u których zdiagnozowano wady, urodzi się martwa. Dlatego konieczna jest dalsza opieka nad matką czy nad umierającym dzieckiem. Niezbędne jest zapewnienie rodzicom stałej opieki, stałego kontaktu z ciężko chorym dzieckiem czy pozwolenie rodzicom na towarzyszenie przy umieraniu ich dziecka. Samym rodzicom natomiast przydatna byłaby pomoc psychologiczna, duchowa po śmierci dziecka, jak też zapewnienie opieki nad ciałem dziecka. Taka kompleksowa pomoc.

Można wówczas mówić, że takie hospicjum byłoby alternatywą dla aborcji?

– Niedobrze byłoby zakładać we wzorze opieki paliatywnej możliwość aborcji. Moim zdaniem, do hospicjum perinatalnego powinni trafiać już ci rodzice, którzy decydują się na urodzenie chorego dziecka.

Dlaczego?

– Analogicznie – w hospicjum dla ludzi starych nie powinno być opcji eutanazji. Założeniem hospicjów perinatalnych jest towarzyszenie rodzicom, dziecku w ciężkiej sytuacji. W przypadku hospicjum perinatalnego – aborcja, a w przypadku ludzi starszych – eutanazja, nie powinny mieć miejsca.

Czy poród dziecka z wadą letalną jest trudniejszy?

– Taki poród stanowi na pewno wyzwanie, ma pewną specyfikę. Rzadko podejmujemy decyzję o cesarskim cięciu, ponieważ obciążanie matki ryzykiem operacji najczęściej nie jest potrzebne, zwłaszcza w sytuacji, gdy wiemy, że dziecko nie ma szans na przeżycie. Z punktu widzenia położniczego taki poród jest łatwiejszy. Ale trzeba być przy kobiecie rodzącej, trzeba ją wspierać. Mamy obowiązek być przy matce, przy rodzicach, wspierać ich. Wybrać taką metodę porodu, która nie będzie ich obciążała. Trzeba współpracować z matką, niekoniecznie usypiać do porodu, stosować środki zaburzające świadomość, bo może zażyczy sobie urodzić świadomie dziecko. Niektórzy rodzice chcą pożegnać się z dzieckiem, ochrzcić je, nadać imię, pobyć z nim.

Czy lekarz może mieć wpływ na postawę pacjentki, która wie, że urodzi chore dziecko?

– Postawa lekarza nie może być neutralna. Wiedza medyczna to za mało. Potrzebne są: odpowiednia postawa etyczna, miłość, współczucie dla drugiego człowieka. Najważniejsze jest uznawanie dziecka chorego za osobę, niezależnie od tego, jak bardzo jest zniekształcone. Nie można mówić, że to jest jakiś twór, to jest dziecko. Poradnictwo perinatalne powinno wychodzić od zasady bezwzględnego poszanowania życia. Jego podstawą jest wiedza, ale ważne jest też podejście, sposób komunikowania się z rodziną, refleksja etyczna, system wartości, opieka duchowa. Powinno być prowadzone z miłością do drugiego człowieka, także tego małego, zniekształconego przez wady, bez szans na przeżycie. Opcji aborcji nie bierzemy pod uwagę. Chroni nas, przynamniej teoretycznie, klauzula sumienia.

„Śmierć przed narodzeniem” to temat Pańskiego wykładu podczas warszawskiej konferencji „Życie bliskie śmierci”. Dlaczego właśnie taki wybór?

– Główna jego myśl jest taka, że duża część ludzi umiera, nie mogąc zobaczyć twarzy matki, blasku słońca. Ten problem jest usuwany sprzed oczu. Nie bardzo wypada mówić o opiece nad dzieckiem, kiedy wiemy, że urodzi się martwe, czy jeśli w tym samym ośrodku, w którym opiekujemy się dziećmi, także się je uśmierca. Praktykowanie aborcji w zaawansowanej ciąży powoduje, że wokół samoistnych martwych urodzeń tworzy się atmosfera milczenia – tracą na tym matki i dzieci. Powinniśmy zadbać o odpowiednią atmosferę w szpitalu, wsparcie psychologiczne, zapewnienie rodzicom kontaktu z dzieckiem, przeżycia żałoby, pogrzebania ciała. Ważna jest prawidłowa diagnostyka, zorientowanie się, co można zrobić przed następną ciążą czy już w czasie jej trwania, by martwe urodzenia nie powtórzyły się w przyszłości.

W Polsce medycyna nie zadaje sobie takich pytań?

– U nas wygląda to nieco lepiej. Jest większy szacunek dla życia, więcej wsparcia dla rodziców po stracie dziecka. Dokonuje się w Polsce oficjalnie około 800 aborcji rocznie. To przerażająca liczba, choć i tak mniejsza niż na Wschodzie czy Zachodzie.

Z czego to wynika?

– Z większej wrażliwości. Z dyskusji, które się przetoczyły, kiedy debatowano nad ustawą o dopuszczalności aborcji w 1993 roku, czy tych, które się teraz toczą. Budzą się nie tylko rozum, ale emocje i serca.

Dziękuję za rozmowę.

Małgorzata Jędrzejczyk
Nasz Dziennik, 5 listopada 2014

Autor: mj