Zapowiedź dymisji zarządu PZPN i nowych wyborów
Treść
Apele miłośników piłki nożnej, a w ostatnim czasie również posłów i rządu zostały wysłuchane. - Zarząd PZPN podjął w sobotę decyzję o podaniu się do dymisji trzy miesiące przed końcem kadencji i zwołanie zjazdu wyborczego na 14 września. Ja odchodzę, nie będę ponownie kandydował na stanowisko prezesa - zapowiedział podczas nadzwyczajnego zjazdu prezes związku Michał Listkiewicz. Nadzwyczajny walny zjazd PZPN, którego głównym tematem miała być sprawa omówienia sposobu ukarania klubów piłkarskich zamieszanych w kupowanie i związaną z nim zmianą systemu rozgrywek ligowych, od początku zdominowała sprawa będąca pewną niewiadomą: w jaki sposób na apele o dymisję zarządu PZPN kierowane w ostatnich dniach przez władze oraz posłów zareagują piłkarscy działacze. - Chcę powiedzieć słowo, które należy się wszystkim kibicom piłki nożnej w kraju, a są ich miliony: przepraszam i przepraszamy - zaczął prezes Listkiewicz. - Przepraszam. Przepraszam, że nie opanowaliśmy na czas zjawiska korupcji, że nie zareagowaliśmy odpowiednio bądź zareagowaliśmy za późno - kontynuował prezes PZPN Michał Listkiewicz. Później przypomniał historię występowania zjawisk korupcyjnych w polskiej piłce i trudności w ich zwalczaniu z powodu braku unormowań prawnych. - Jest o nas opinia, że nie zrobiliśmy nic. To nieprawda. Zrobiliśmy dużo, ale jednocześnie dużo za mało, za późno. Fakty mówią, że próbowaliśmy walczyć - tłumaczył prezes PZPN. Po przeprosinach i przypomnieniu historii zjawisk korupcyjnych Listkiewicz zapowiedział to, nad czym od kilku dni się zastanawiano, czy będzie możliwe. - Zarząd PZPN podjął w sobotę decyzję o podaniu się do dymisji trzy miesiące przed końcem kadencji i zwołanie zjazdu wyborczego na 14 września. Ja odchodzę, nie będę ponownie kandydował na stanowisko prezesa - powiedział Michał Listkiewicz. - To najbliższy możliwy termin. Procedury muszą być zachowane. Przeprowadzenie na czas wyborów w okręgach wymaga ogromnej determinacji i przyspieszenia prac. Przez te kilka miesięcy zrobimy wszystko, by zostawić po sobie dobre wspomnienia i skupimy się na odpowiednich przygotowaniach do tegorocznych mistrzostw Europy i Euro 2012 - dodał. Według zapowiedzi Listkiewicza, do związku wprowadzony zostanie specjalny prokurator - rzecznik dyscyplinarny PZPN, którego powołanie nastąpi w porozumieniu z ministrem sportu bądź sprawiedliwości. - Ta osoba dostanie w Związku pełną pomoc - zapewnił prezes. Listkiewicz zapowiedział też system nadzorujący zakłady bukmacherskie czy pozwy finansowe skazanych za korupcję. Listkiewicz zaapelował jednocześnie do delegatów zebranych na zjeździe. - Wykażcie się odpowiedzialnością. Trzeba myśleć o futbolu, a nie o klubach, okręgu czy o sobie - zakończył prezes. Wydaje się, że właśnie w najbliższym czasie decydujące będzie to, jak zareagują na apel Listkiewicza pozostali członkowie zarządu. Obecny na wczorajszym zjeździe Minister sportu Mirosław Drzewiecki podziękował prezesowi za deklarację dymisji. - Dziękuję za tę decyzję. To początek uzdrawiania polskiego futbolu. Liczę jednocześnie, że do chwili wyboru nowych władz dotychczasowy zarząd zrobi wszystko, by Związek funkcjonował prawidłowo - powiedział Drzewiecki. - To, że nie będzie Listkiewicza jako szefa PZPN, to jeszcze nie wystarczający powód, aby mieć wiarę w to, że wszystko się zmieni. Wszyscy odpowiedzialni w Polsce za piłkę i za sport musimy zrobić bardzo dużo, żeby ta operacja się udała - ocenił minister. Na temat deklaracji złożonej przez prezesa Listkiewicza znaczenie ostrożniej wypowiada się obecny na zjeździe eurodeputowany Ryszard Czarnecki. - Nie ma przełomu, są tylko obietnice zmian w przyszłości. Władze PZPN po raz kolejny kupiły czas - tym razem pięć miesięcy, a minister sportu uwierzył w ich zapewnienia. Zobaczymy za pół roku, jaki będzie efekt dzisiejszej decyzji - ostrzega Czarnecki. - Wystarczy przepytać obecnych delegatów - większość z tych ludzi nie wybiera się na emeryturę. Uważają, że mają swoje wizje polskiej piłki i będą chcieli nadal działać. Pod względem personalnym rewolucji nie przewiduję - dodaje Czarnecki. Grzegorz Lipka "Nasz Dziennik" 2008-04-14
Autor: wa