Wystarczyło chcieć. Tylko i aż
Treść
Gdyby Polski Związek Piłki Nożnej chciał skutecznie walczyć z korupcją zżerającą nasz futbol i rozpoczął to odpowiednio wcześnie - totalnego bałaganu związanego z inauguracją kolejnego sezonu ekstraklasy na pewno uniknęlibyśmy. Było jednak tak, jak było, w efekcie mamy najbardziej paradoksalną i nienormalną sytuację w dziejach ligi. Na dwa dni przed startem rozgrywek okazało się, że nie wiadomo, jakie i ile drużyn w nich wystąpi i kiedy tak naprawdę na dobre ruszą. Przyzwyczailiśmy się już do wielu zaskakujących i zastanawiających sytuacji. Wydawało się, że już nic nie powinno zaskoczyć, stało się inaczej. Korupcja i jej zgniłe owoce, zamieszanie związane z licencją dla Polonii Bytom, wreszcie szokujący wyrok Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu przy Polskim Komitecie Olimpijskim, praktycznie odbierający oręż osobom walczącym z niecnymi i oszukańczymi praktykami, wywróciły rozgrywki do góry nogami. W środę, dwa dni przed inauguracją sezonu, okazało się, iż wciąż nie wiadomo, ile i jakie drużyny w ekstraklasie wystąpią oraz czy faktycznie wystartuje ona zgodnie z planem. Kibice odebrali to z ironicznymi uśmiechami, piłkarze załamali ręce. Bo co mieli np. powiedzieć gracze Arki Gdynia, którzy kilkadziesiąt godzin wcześniej otrzymali pismo z PZPN, że zagrają w najwyższej klasie rozgrywkowej, a w środę po południu doszły do nich wieści, iż tak jednak chyba się nie stanie? Najnowsza historia tego klubu świetnie zresztą obrazowała absurdalność całej sytuacji. Rok temu Arka karnie opuściła ligę za czynny udział w aferze korupcyjnej, teraz do niej wróciła, ale tylko dlatego że... za podobne praktyki zdegradowana została Korona Kielce. Niebywałe, nielogiczne? Pewnie tak, ale w naszej lidze, jak widać, możliwe jest wszystko. Po zakończeniu ubiegłego sezonu było jasne, że start kolejnego może być utrudniony przez "grzeszki" z przeszłości kilku klubów. Prowadząca śledztwo w sprawie korupcji w naszym futbolu wrocławska prokuratura wysyłała jasne sygnały, że dysponuje dowodami obciążającymi następne drużyny. 1 lipca Wydział Dyscypliny PZPN faktycznie ukarał degradacją Koronę, odroczył natomiast wydanie orzeczenia w sprawie Jagiellonii Białystok. PZPN musiał coś z tym fantem zrobić, miał na głowie jeszcze inny problem: licencję dla Polonii Bytom. Śląski zespół miniony sezon ukończył na bezpiecznym miejscu, ale z powodów formalnych licencji na następny nie otrzymał. Przyczyną tego było przekroczenie terminu złożenia dokumentów finansowych. Potem rozpoczął się długi serial, przypominający niekiedy farsę czy tragikomedię. Polonia odwoływała się do wielu instytucji, ostatecznie 7 lipca Komisja Odwoławcza ds. Licencji Klubowych PZPN postanowiła warunkowo dopuścić drużynę do występów w piłkarskiej ekstraklasie. Co to oznaczało? Skrajny bałagan, bo musiała zająć czyjeś miejsce w lidze. I zajęła - Znicza Pruszków, który przez kilka dni mógł się cieszyć z niespodziewanego prezentu w postaci awansu do ekstraklasy. Huśtawkę nastrojów przeżywali piłkarze i kibice Piasta Gliwice. Najpierw cieszyli się z baraży, potem z bezpośredniego awansu, "spadku" po fiasku fuzji Groclinu Grodzisk Wlkp. ze Śląskiem Wrocław, by wreszcie otrzymać wiadomość, że ostatecznie w ekstraklasie zagrają. Absurd? Gdzie tam. Kolejną atrakcją burzącą porządek (ha, ha) rozgrywek była wspomniana już fuzja. Włodarz Groclinu już niemal porozumiał się z przedstawicielami Śląska, gdy do przenosin nie doszło, próbował zahaczyć klub w Szczecinie, bez efektu. Zrezygnowany sprzedał drużynę właścicielowi drugoligowej Polonii Warszawa, która tą drogą trafiła do ekstraklasy. Czy kupowanie awansu (nawet legalne i w ramach prawa) jest moralne i etyczne? Proszę odpowiedzieć sobie samemu. Do środy jakoś ten bałagan udało się jednak posprzątać (brudy oczywiście wrzucając pod dywan), gdy bombę odpalił Trybunał Arbitrażowy. Po jego kuriozalnej decyzji skazane za korupcję Zagłębie Lubin i Widzew Łódź odzyskały swoje pozycje, czyli miejsca w - odpowiednio - ekstraklasie i pierwszej lidze. Konsekwencji za niecne praktyki tym samym nie poniosły żadnych, a członkowie Trybunału odebrali oręż tym wszystkim, którzy z korupcją próbowali jeszcze walczyć. Odwołanie do tej instytucji już zapowiedziała Korona Kielce, która również liczy na korzystne dla siebie załatwienie sprawy. Bo skoro udało się innym? Bałagan zapanował totalny, trudny nawet do wyobrażenia. A tak naprawdę wystarczyło kilka lat temu nie przymykać oczu na to, co się dzieje, tylko oszustom i klubom ich zatrudniającym powiedzieć stanowcze "nie". Gdyby panowie z PZPN walkę z korupcją rozpoczęli odpowiednio wcześnie, jedynym ich problemem byłoby zamieszanie związane z licencją dla Polonii Bytom. A tak dostali twardy orzech do zgryzienia, na którym można łatwo sobie połamać zęby. Co bardziej odważni i zapalczywi już zaczęli nawoływać do bojkotu rozgrywek, co w tej sytuacji nie byłoby wcale nielogicznym rozwiązaniem. Ciekawe, czy zarząd PZPN ma sobie coś do zarzucenia - pewnie nie, bo przecież wszystkiemu winny jest Trybunał... Piotr Skrobisz "Nasz Dziennik" 2008-07-25
Autor: wa