Wydatki ponad miarę
Treść
Ponad 13 tys. zł długu na głowę Bezpieczeństwo przed nauką, zdrowiem i inwestycjami Prof. Zyta Gilowska, wicepremier, minister finansów, powtarza, że przyjęty przez rząd projekt budżetu na przyszły rok jest dobry i nowatorski, ale jednocześnie przyznaje, iż nie redukuje istotnie wydatków. Na koniec 2007 r. dług publiczny przekroczyć ma - zdaniem wicepremier Gilowskiej - 50 proc. PKB, czyli tzw. pierwszy próg ostrożnościowy. W jej ocenie na koniec tego roku państwowy dług publiczny wyniesie w sumie 510 mld zł, czyli w przeliczeniu na jednego Polaka ok. 13160 zł. Projekt budżetu przygotowany przez rząd Jarosława Kaczyńskiego źle ocenia nie tylko opozycja polityczna i większość związków zawodowych, ale również pracodawcy i sporo ekonomistów, którzy przypominają, że w czasie ogólnoświatowej koniunktury Rada Ministrów powinna przedstawić znacznie odważniejsze propozycje. - Projekt budżetu na przyszły rok odzwierciedla sposób myślenia o państwie braci Kaczyńskich - mówi prof. Stanisława Okularczyk, posłanka PO, wcześniej PiS. - Priorytetem są bowiem kwestie związane z bezpieczeństwem i obronnością państwa, aparatem ścigania, śledzenia i karania. Sektory gospodarcze oraz dotyczące ochrony zdrowia, wychowania i nauki są w cieniu - dodaje. Nasza rozmówczyni nie może się nadziwić temu, że na profilaktykę nowotworową w projekcie przewidziane zostało 250 mln zł, co jest kroplą w morzu potrzeb i kwotą o kilkanaście lub kilkadziesiąt razy mniejszą, niż przypadająca średnio na ten cel na mieszkańca w krajach Unii Europejskiej. - A przecież w żadnym kraju europejskim umieralność na raka nie jest tak duża jak w Polsce - przypomina prof. Okularczyk. Posłanka uważa, że rząd nie ma pomysłu, jak skutecznie walczyć z korupcją, choć na ten cel ma pójść sporo pieniędzy z kieszeni podatników. Dlaczego? - Bo ludzie, którzy mierzą się w praktyce z przestępczą działalnością korupcyjną, na przykład szeregowi pracownicy urzędów skarbowych, jak marnie zarabiali, tak nadal będą licho zarabiać; o kilka razy mniej niż urzędnicy zatrudnieni w centrali - argumentuje posłanka Stanisława Okularczyk. W jej ocenie patologią jest również to, że na obronę narodową w projekcie budżetu państwa przewidziana jest niemal identyczna kwota jak na ochronę zdrowia wszystkich Polaków. Pracodawcy polscy, np. z Buissnes Centre Club czy z Polskiej Konfederacji Pracodawców Prywatnych "Lewiatan", twierdzą, że największym błędem projektu budżetu na 2007 r. jest rezygnacja z naprawy finansów publicznych oraz zaprzepaszczenie szansy na ograniczenie deficytu budżetowego w sytuacji dobrej koniunktury gospodarczej. Ich zdaniem, wbrew zasadom ekonomii jest to, że w projekcie przewidziany jest wzrost wydatków socjalnych w sytuacji, gdy ma miejsce wysokie tempo rozwoju Polski. Pracodawcy również mają za złe rządowi, że zamiast na inwestycje, edukację i naukę, chcą najhojniej obdarować wojsko, policję i wymiar sprawiedliwości. - Wzrost planowanych wydatków budżetu państwa w 2007 r. wynosi 8,5 proc., czyli kształtuje się powyżej nominalnej dynamiki PKB. W okresie prosperity jest to nie tylko mało roztropne, ale także nie pozwala wykorzystać szans tkwiących w tak dynamicznym wzroście gospodarczym - przekonuje Małgorzata Krzysztoszek, ekspert ekonomiczny Lewiatana. Projekt budżetu nie podoba się również Radzie Głównej Szkolnictwa Wyższego. Naukowcy są zaniepokojeni spadkiem udziału wydatków na szkolnictwo wyższe w budżecie państwa z 4,4 proc. w tym roku do 3,9 proc. w 2007. W przesłanej nam opinii Rady Głównej Szkolnictwa Wyższego można m.in. przeczytać: "Projekt budżetu na rok 2007 zapewnia realizację zadań szkolnictwa wyższego tylko w stopniu minimalnym". Jednocześnie ludzie stojący na czele polskiego szkolnictwa wyższego zwrócili się o przyznanie im dodatkowych 350 mln zł. Sejmowa Komisja Finansów Publicznych poparła te starania w całości. Jednak nawet jeśli na rzecz wszystkich szkół wyższych Sejm przyzna 350 mln zł, to warto przypomnieć, że za tę kwotę trudno powołać do życia jeden instytut naukowy z prawdziwego zdarzenia. WŁODZIMIERZ KNAP, "Dziennik Polski" 2006-12-04 Budżet na 2007 r. jest oparty na dwóch podstawowych założeniach: produkt krajowy brutto wzrośnie o 4,6 proc., a średnioroczny wzrost cen towarów i usług konsumpcyjnych (inflacja) wyniesie 1,9 proc. Projekt zakłada również, że deficyt nie przekroczy 30 mld zł przy dochodach 226,8 mld zł i wydatkach wynoszących - 256,8 mld zł. Oznacza to, że dochody i wydatki w stosunku do obecnego roku mają wzrosnąć odpowiednio o 8 proc. i 8,5 proc., a realnie - po uwzględnieniu inflacji - o 6 proc. i 6,4 proc.
Autor: ea