Wybory do wymiany
Treść
Nikt już nie kwestionuje potrzeby zmiany Kodeksu wyborczego, bo i niemożliwe jest twierdzenie, że podczas ostatnich wyborów samorządowych „nic się nie stało”. Nieprawidłowości podczas przygotowywania wyborów, przebiegu głosowania i potem liczenia głosów było tak wiele, że obecnego systemu nie da się już dłużej utrzymywać. Inaczej każde kolejne głosowania, czy to do parlamentu, czy prezydenckie, będą zawsze obarczane słabą wiarygodnością.
I na pewno zmiany w Kodeksie wyborczym nie mogą być kosmetyczne, muszą być gruntowne, aby wyeliminować możliwie jak najwięcej potencjalnych luk w systemie, które stwarzają możliwości fałszowania wyników czy też wpływania na nie w inny sposób (zadziwiająco sporo błędów wystąpiło choćby podczas drukowania kart do głosowania). Bo przy wyborach jest zaangażowanych około pół miliona ludzi i w tej grupie zawsze znajdą się ci, którzy będą chcieli trochę „posterować wyborami”.
Chodzi w pierwszej kolejności o odpowiednie zabezpieczenie kart wyborczych, aby nie można było ich np. skopiować i dorzucić do urny. W tym względzie poważnym testem będzie głosowanie korespondencyjne, które po raz pierwszy odbędzie się w trakcie wyborów prezydenckich. Zobaczymy, jak te karty będą zabezpieczone, bo przecież adresaci otrzymają je przynajmniej tydzień przed głosowaniem i można z nimi zrobić teoretycznie wszystko, powielić w tylu egzemplarzach, ile się chce.
Innym problemem jest wyeliminowanie ze składu komisji wyborczych członków rodzin i krewnych albo osób w inny sposób powiązanych z kandydatami na radnych, wójtów, prezydentów, burmistrzów czy parlamentarzystów. I trzeba poddać społecznej kontroli proces wyborów i liczenia głosów, co najlepiej zapewni w naszych warunkach stawianie dużych, przezroczystych urn wyborczych (aby nie trzeba było dostawiać zapasowych) i instalowanie kamer internetowych, które będą rejestrować pracę komisji wyborczych. Trzeba też raz a dobrze zlikwidować proceder liczenia głosów „w grupach”, podczas gdy powinni to robić wspólnie wszyscy członkowie obwodowych komisji. Jeśli komisja by się do tego wymogu nie dostosowała, wybory w takim obwodzie powinny być z automatu unieważniane przez sąd.
I rzecz nie mniej istotna: osoby, które w jakikolwiek sposób dopuściłyby się karygodnego złamania zapisów z Kodeksu wyborczego i udowodniono by im np. próbę fałszowania wyników, powinny być nie tylko karane grzywną czy więzieniem (w zależności od skali fałszerstw), ale pozbawiane też biernego prawa wyborczego.
Krzysztof Losz
Nasz Dziennik, 4 grudnia 2014
Autor: mj