Winy pasterzy naszych przebacz, o Panie
Treść
Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Przez dwa tysiące lat Kościół był szczególnym przewodnikiem Narodu – od św. Wojciecha aż po bł. ks. Jerzego Popiełuszkę, pasterze Kościoła byli strażnikami, obrońcami polskości i depozytariuszami niepodległości. Pamiętajmy jednak, że jak napisał św. Jan Paweł II w „Familiaris consortio” – „historia nie jest po prostu procesem, który z konieczności prowadzi ku lepszemu, lecz jest wynikiem wolności, a raczej walki pomiędzy przeciwstawnymi wolnościami, czyli – według znanego określenia św. Augustyna – konfliktem między dwiema miłościami: miłością Boga, posuniętą aż do wzgardy sobą i miłością siebie, posuniętą aż do pogardy Boga”. Ów augustyński dylemat pobrzmiewa w sercach i umysłach ludzi wszystkich epok, także tych, których Pan uczynił pasterzami innych. Obok wielkich świętych i błogosławionych, których życie stało się komentarzem do Ewangelii, byli i tacy, których decyzje zaważyły może na dziejach Narodu, nie w ten jednak sposób, w jaki byśmy chcieli.
Gdy prosimy w Litanii Narodu o przebaczenie za grzechy naszych przodków, królów, magnatów, to prośmy także o miłosierdzie wobec win tych, których Bóg powołał do ukazywania drogi ku zbawieniu.
Pismo Święte przypomina, że kapłan jest „z ludzi brany” (Hbr 5,1), dlatego też dźwiga w sobie wielorakie uwarunkowania, właściwe dla Narodu w danym etapie historii. To, co było problemem szerokich rzesz społecznych, często stawało się także problemem duszpasterzy. Wady Narodu dotykały także życia i postępowania pasterzy. Miłosierdzie Boże polegało zaś na budzeniu sumień kapłańskich poprzez świętych i przykład ich życia oraz poprzez nieustannie przewijające się w naszych dziejach wezwania do ofiary, a nawet męczeństwa.
Prymas Tysiąclecia przestrzegał: „Każdy, kto chce władać państwem, narodem, Kościołem czy rodziną, musi naprzód nauczyć się władać sobą”. Jest oczywiste, że nie każdy wybrany do posługi czy to wobec narodu, czy to wobec Kościoła, czy to wobec własnej rodziny umie jednocześnie ujarzmić samego siebie i poddać się w jarzmo woli Bożej. Były takie okresy historii ojczystej, kiedy to zabrakło niemalże wszystkim elitom dostatecznej formacji intelektu, a modne nowinki płynące z rozlaicyzowanej Europy zatruwały wiarę. Na szczęście Pan dziejów wyprowadził nas z tego, powołując coraz to nowych świadków swojej Opatrzności.
Prosząc o przebaczenie win naszych pasterzy, jednocześnie prosimy „Pana żniwa, aby wyprawiał nowych robotników na swe pola” (por. Łk 10,2). Pracy jest wiele, błąkających się w coraz to większych mrokach mnóstwo. Nasi synowie i wnukowie potrzebują świętych pasterzy, a ci potrzebują już teraz naszej modlitwy i ofiary. Potrzebują też pamięci o przeszłości, aby nie popełniać błędów poprzednich pokoleń, bo – jak uczył św. Jan Paweł II – „Jeśli prawdą jest, że historia magistra vitae, jak mówi stare łacińskie przysłowie, to można z pewnością stwierdzić, że historia Kościoła jest magistra vitae christianae”.
ks. Łukasz KadzińskiNasz Dziennik, 15 grudnia 2014
Autor: mj