W obronie autonomii Kościoła
Treść
W ostatnim czasie rządy różnych państw, w tym także niestety i Polski, używały i wciąż używają daleko idących restrykcji w walce z pandemią COVID-19. Ograniczenia w tym zakresie dotykają również Kościoła. Jednym z przykładów są niedawne słowa jednego z posłów o tym, że policja miałaby wchodzić do świątyń i sprawdzać, czy przestrzegane są tam limity osób. Pan poseł chyba jednak zapomniał o czymś takim jak autonomia Kościoła, która ma umocowanie w samej Konstytucji RP.
Ponadto szczególnie dziwi postawa lewicy, która z jednej strony krzyczy o rozdziale państwa od Kościoła, a z drugiej postulując limity czy nawet zamykanie kościołów i sama sobie zaprzecza.
Poza zapisami o autonomii Kościoła Konstytucja RP gwarantuje również prawo do wolności religijnej, obejmujące m.in. kult. Jest ono tak niepodważalne, że nie może być uchylone nawet podczas stanu nadzwyczajnego. Wprowadzanie jakichkolwiek jego ograniczeń w zakresie uzewnętrzniania religii jest natomiast możliwe jedynie na drodze ustawowej. A jak to wygląda w Polsce? Niemal od początku epidemii restrykcje mają oparcie prawne jedynie w rozporządzeniach Rady Ministrów, a co za tym idzie, nie spełniają wymogów formalnych.
Bardzo wiele o łatwości narzucania ograniczeń na Kościół mówi zapowiedź o złagodzeniu restrykcji akurat na sylwestra. O Bożym Narodzeniu dziwnym trafem nikt się nie zająknie. No cóż, widocznie wirus akurat wtedy jest groźniejszy. Nie wspominając już o tym, że obostrzenia raz działają, a raz nie. Istna mądrość etapu.
Tyle w aspekcie czysto świeckim. Równie bulwersująca albo nawet bardziej jest jednak ta kwestia z punktu widzenia wiary. Ks. kard. Gerhard Muller stwierdził, że utrudnianie albo wręcz zakazywanie dostępu do środków łaski Kościoła, tj. sakramentów Chrystusa, stoi w jawnej sprzeczności z prawem Bożym.
„To, że nawet biskupi zamknęli swoje kościoły lub odmówili sakramentów osobom szukającym pomocy, jest grzechem ciężkim przeciwko danej od Boga władzy. Jest to wstrząsający dowód na to, jak dalece sekularyzacja i dechrystianizacja myśli dotarła już do pasterzy Chrystusowej owczarni” – uważa ks. kard. Gerhard Muller.
Według byłego prefekta Kongregacji Nauki Wiary biskupi (jako następcy apostołów) nie są władcami według zwyczajów świata, ale sługami Słowa i sługami łaski Chrystusa, więc obowiązek szafowania świętych sakramentów jest dla nich bezwzględny i nie może być uzależniony od woli władz świeckich czy troski o zdrowie fizyczne.
W błędną narrację, o której mówi ks. kard. Gerhard Muller, włączyło się niestety wielu duchownych. Wystarczy wspomnieć, że do rzeszy kościołów wciąż nie powróciła woda święcona (która pewnie też jest bardziej zaraźliwa niż np. woda na basenie). Podejrzewam, że gdzieniegdzie na stałe wyparły ją dozowniki z płynem dezynfekcyjnym, które wbrew wszelkim przepisom liturgicznym stawiane są nawet na ołtarzu.
Za sprawą pandemii na dobre zagościła u nas także praktyka Komunii Św. na rękę, rzekomo bezpieczniejsza, chociaż brak na to jakichkolwiek dowodów naukowych. Z punktu widzenia prawa kościelnego jest to forma oczywiście legalna i sama w sobie niebędąca profanacją, zarazem jednak stwarzająca większe ryzyko zbezczeszczenia Ciała Pańskiego. Mniej doskonale wyraża ona także prawdę o Realnej Obecności Chrystusa w Najświętszym Sakramencie. Ponadto ma niewiele wspólnego ze starożytnym przyjmowaniem Komunii na dłoń. Rozumiejąc jednak osoby, które mają różne obawy i różną wrażliwość, smutny jest fakt przynajmniej częściowego zatracenia skarbu tradycyjnej formy, która za zachodzie została już niemal całkowicie zmarginalizowana, a w następstwie pandemii osłabła także w Polsce.
Żeby było jasne – nie twierdzę, że wirusa nie ma, a Kościół ma być ponad prawem. Wirus jest i to bardzo groźny (czego doświadcza obecnie moja rodzina), ale taka polityka przeciwdziałania mu jak teraz, po prostu nie działa. Trzeba odpowiedzialności, trzeba walczyć z pandemią, ale nie w sposób, który sprowadza nową pandemię – pandemię w sferze ducha. I ci wszyscy, których decyzje spowodują, że ktoś zostanie odcięty od sakramentów, biorą na swoje sumienie ciężką winę.
Wojciech Grzywacz/radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj