Uśmiercanie dla organów
Treść
Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Grupa lekarzy w Holandii pracuje nad schematem pozyskiwania większej liczby organów, które mogłyby ocalić życie ciężko chorym pacjentom – chcą je pobierać od osób poddawanych eutanazji.
Autorami tego makabrycznego pomysłu są przedstawiciele dwóch ośrodków: Centrum Medycznego Erasmus w Rotterdamie oraz Szpitala Uniwersyteckiego w Maastricht. Lekarze przygotowali już nawet dokładne wytyczne w tej materii, które następnie przesłali do krajowej fundacji transplantologicznej. Jeśli to ciało zatwierdzi pomysły „postępowych” lekarzy, wówczas staną się one oficjalnymi wytycznymi dla wszystkich szpitali i specjalistów w całej Holandii.
Czytając przygotowany przez grupę z Rotterdamu i Maastricht projekt, możemy się dowiedzieć, że holenderscy transplantolodzy są zgodni, iż ogromna liczba zdrowych organów od osób poddawanych eutanazji jest „marnowana”. Z takim stanowiskiem wydaje się także zgadzać Holenderskie Królewskie Stowarzyszenie Medyczne (KNMG). – Około 5 do 10 proc. osób, które są poddawane eutanazji, mogłoby być potencjalnymi dawcami organów. Pięć procent to wydaje się niedużo, ale jednak oznacza to ok. 250-500 organów każdego roku – stwierdza Gert Van Dijk z KNMG. W praktyce wygląda to na ogromną manipulację mającą na celu wymuszenie na chorych zgody na transplantację, ponieważ odkąd zalegalizowano w Holandii eutanazję, tylko sześć osób zgodziło się na oddanie swoich narządów po przeprowadzeniu „wspomaganego samobójstwa”.
Zwolennicy takiego wykorzystania osób zabijanych w szpitalach argumentują, że „technicznie” transplantacja od takich osób ma znaczną przewagę, jeśli chodzi o jakość pobieranych organów. Pozyskane narządy są bowiem świeższe i bardziej żywotne niż od osób, które np. dotknęła tzw. śmierć mózgowa, lub od kogoś, kto bardzo długo był sztucznie podtrzymywany przy życiu. Ta argumentacja jest także mocno zafałszowana i w praktyce ma niewiele wspólnego z rzeczywistością. Większość chorych, którzy poddawani są uśmierceniu, cierpi zazwyczaj z powodu nowotworu, a więc ich organy i tak nie nadają się do przeszczepu.
Ponadto aby technicznie umożliwić pobranie organów od takiego chorego, należałoby uczynić to w specjalistycznej sali szpitalnej w odosobnieniu. Tymczasem większość chorych, którzy decydują się na przyjęcie śmiertelnego zastrzyku, chce ostatnie godziny swojego życia spędzić w swoich własnych domach. Także i ta kwestia w dużym stopniu uniemożliwia więc realizację planów holenderskich lekarzy.
Przez eutanazję do transplantacji
Tymczasem twórcy projektu chcą utworzyć kilka furtek, które umożliwiłyby zrealizowanie ich celu, a jednocześnie ukrywały fakt, że pacjenci będą uśmiercani dla pobrania organów. Bioetycy ostrzegają, że pomimo że nie jest to nowy pomysł, to po raz kolejny jest podejmowana próba przemycania pod niebezpiecznymi pozorami troski o dobro pacjenta. Dominic Wilkinson napisał w prestiżowym magazynie „Bioethics”: „Eutanazja w celu pobrania organów kłóci się z ideą donacji narządów oraz z zakazem zabijania pacjentów przez lekarzy”.
Jak podkreślają komentatorzy, pomysł ten budzi nie tylko sprzeciw ze względów etycznych, ale i z uwagi na fakt, że jego następstwa są nie do odgadnięcia. Przede wszystkim ostrzegają, że jeżeli wytyczne weszłyby w życie, doprowadziłyby do wywierania niesamowitej presji na osoby nieuleczalnie chore, aby skróciły swoje życie i dzięki temu przedłużyły je innym osobom. Wówczas ich życie zrównane byłoby z życiem bohaterów powieści Kazuo Ishiguru „Nie opuszczaj mnie”, gdzie dzieci są klonowane i wychowywane od maleńkości ze świadomością, że będą tylko i wyłącznie dawcami organów. Ponadto w związku z tym, że prawodawstwo w Holandii coraz bardziej skłania się ku temu, aby umożliwić eutanazję „osobom zmęczonym życiem”, otwiera to kolejne pole do manipulacji takimi osobami, poprzez zachęcenie ich do „oddania swojego życia za innych”. I mało kto zwraca w tym kontekście uwagę na to, że transplantacje to bardzo dochodowy „biznes”, więc projekt holenderskich lekarzy służy jego rozwijaniu.
Łukasz SianożęckiNasz Dziennik, 3 grudnia 2014
Autor: mj