[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: Skoro unijny komisarz mówi, kiedy mamy odbyć wybory, to może lepiej niech nam już powie, kto ma wygrać? Było tak już w XVIII-wiecznej historii Polski
Treść
Skoro komisarz Reynders mówi, kiedy mamy odbyć wybory – w ogóle nie patrząc na polską konstytucję – to może lepiej niech nam już powie, kto ma wygrać? Przecież było tak już w historii Polski, jeszcze tej XVIII-wiecznej, kiedy zewnętrzne dwory, zewnętrzni gracze polityczni wskazywali, kto ma być królem Polski – przypomniał prof. Mieczysław Ryba, politolog i historyk, w sobotnim felietonie „Myśląc Ojczyzna” na antenie TV Trwam.
Didier Reynders, komisarz europejski ds. sprawiedliwości, stwierdził, że wybory prezydenckie w Polsce – przewidziane konstytucyjnie na 10 maja br. – mogą naruszać praworządność Unii Europejskiej. Ocenił, że warunki, w których się odbędą, nie dają możliwości prawidłowego i uczciwego przeprowadzenia kampanii wyborczej oraz samych wyborów.
– Ale kiedy niedawno odbywały się wybory w Bawarii, komisarz w ogóle się w tej sprawie nie odzywał. Były też wcześniej wybory samorządowe we Francji – nie zabierał w tej materii głosu. Ba! W ogóle Komisja Europejska nie zabrała głosu ws. praworządności, chociażby we Francji, gdzie prezydent na mocy – już dawno jeszcze ze względu na terroryzm – podjętej ustawy o stanie wyjątkowym zasadniczo rządził za pomocą dekretów. To wszystko jest przemilczane. Natomiast Komisja tradycyjnie ma się pochylić nad praworządnością w Polsce. O ile przywykliśmy, że ciągle mówią o sądach, twierdząc, że sędziowie powołani przez prezydenta Dudę zasadniczo nie spełniają kryteriów praworządności, bezstronności, o tyle jeszcze nigdy nikt nie mieszał się w polskie wybory. Tu nie tylko chodzi o termin. Doskonale wiemy, że termin jest ważny ze względu na wynik wyborczy. Jeżeli przesuniemy konstytucyjny termin majowy, to opozycja liczy, że na jesień czy za rok będą już trudniejsze warunki gospodarcze i łatwiej będzie im wygrać z prawicowym kandydatem – wskazał prof. Mieczysław Ryba.
Politolog zwrócił uwagę, że skoro unijny komisarz Reynders, mówi, kiedy mamy odbyć wybory – w ogóle nie patrząc na polską konstytucję – to „może lepiej niech nam już powie, kto ma wygrać”.
– Przecież było tak już w historii Polski, jeszcze tej XVIII-wiecznej, kiedy zewnętrzne dwory, zewnętrzni gracze polityczni wskazywali, kto ma być królem Polski. Właśnie niedługo będziemy obchodzić kolejną rocznicę Konstytucji 3 Maja, a więc wszystkie XVIII-wieczne wypadki i wszystkie XVIII-wieczne patologie ustrojowe nam się przypominają. Jedną z największych patologii była możliwość ingerencji obcych potęg w wewnętrzne sprawy Polski. I tak, kiedy Szwedzi opanowali ziemie polskie, wylansowali niegdyś w XVIII w. króla Stanisława Leszczyńskiego, później Rosjanie Augusta II Mocnego, a kiedy była elekcja za czasów Katarzyny II, to Katarzyna na tronie polskim osadziła Stanisława Augusta Poniatowskiego. Oczywiście, odbywała się elekcja, ale w istocie to zewnętrzne dwory wyznaczały, kto ma być królem. To może niech współczesne zewnętrzne dwory wyznaczą, kto będzie prezydentem? – podkreślił historyk.
Wykładowca akademicki zaznaczył, że wiele krajów zachodnich ma przeszłość kolonialną i nauczyło się traktować słabsze podmioty państwowe na sposób protekcjonalny.
– Na sposób taki, że to oni mają prawo do wykupywania majątku i to oni mają prawo do rozstrzygania pewnych kwestii politycznych, ustawiania sobie każdego w kącie. Niewyobrażalnym by było, żeby ktokolwiek z Komisji Europejskiej wskazywał termin wyborów we Francji, w Niemczech, w Hiszpanii czy we Włoszech. Natomiast w Polsce – można. Jesteśmy pod potężną presją, wielu w ogóle jeszcze nie przyzwyczaiło się, że państwo polskie funkcjonuje jako suwerenne. Nie przyzwyczaiło się, ponieważ elity pookrągłostołowe nie dawały temu Zachodowi okazji, ażeby tak się poczuł. Ażeby poczuł, że to, co polskie, należy do Polaków; że ta suwerenność jest ugruntowana, że nikt z zewnątrz nie będzie nam ustawiał naszych wewnętrznych, politycznych stosunków. Przyzwyczaili się do XVIII-wiecznej praktyki, że zewnętrzne potęgi umawiają się, a w Polsce pewne kwestie się rozstrzygają – wskazał.
Prof. Mieczysław Ryba ocenił, że dzisiejsza próba wybicia się Polski na podmiotowość, szczególnie w kwestii gospodarczej i politycznej, powoduje, że jest ostry atak ze strony zewnętrznych elit.
– Kiedy były debaty w Parlamencie Europejskim nt. polskiego sądownictwa, to niektórzy europarlamentarzyści twierdzili, że w Polsce z rządu ministrowie zostają sędziami. Kiedy zapytano kto, nie potrafiono wymienić żadnego nazwiska. Bo przecież nie o praworządność, nie o sądy i nie o termin wyborów tu chodzi. Chodzi o to, czy Polska będzie suwerenna w relacji do zewnętrznych podmiotów czy nie – powiedział politolog.
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl, 26 kwietnia 2020
Autor: mj