[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba: Pokój na złych warunkach jest przyczynkiem do kolejnej wojny. Każdy to wie
Treść
Ani Niemcy, ani Francuzi, ani Włosi nie stabilizują sytuacji na Ukrainie. Wręcz przeciwnie, destabilizują ją, tzn. odpuściliby Rosji maksymalnie dużo, żeby wrócić do pokoju. Jeśli doszłoby do zawieszenia broni na poziomie takim jak w tej chwili, czyli niekorzystnym dla Ukrainy, to za dwa-trzy lata Rosjanie wrócą do wojny – mówił prof. Mieczysław Ryba, historyk i politolog, wykładowca KUL i AKSiM, analizując w sobotnich „Aktualnościach dnia” na antenie Radia Maryja sytuację geopolityczną związaną z wojną na Ukrainie. Kiedy Unia Europejska zawodzi, na horyzoncie majaczy nowy sojusz. Pojawia się pytanie, czy będzie on konkurencją dla UE i jak wpłynie na układ sił w Europie.
Rosyjska inwazja na Ukrainę trwa już 94 dni. Sytuację na froncie północnym można uznać za stabilną, bowiem Rosjanie się wycofali. Na froncie południowym wojska Władimira Putina okopały się na zdobytych pozycjach. Obecnie działania wojenne najbardziej dynamiczny wymiar przybierają w Donbasie, gdzie trwa rosyjska ofensywa.
– Tam są ściągani ludzie i sprzęt z całej Rosji, nawet zza Uralu. Ponosząc ogromne straty, Rosjanie posuwają się naprzód. Te przesunięcia nie są duże – od jednego do trzech kilometrów dziennie. To, w perspektywie zaangażowania sił i ogromnych strat, jeśli weźmiemy pod uwagę, co się dzieje na froncie, są małe uzyski. Ukraińcy przyjęli raczej taktykę obronną: w momencie, kiedy nawała potęguje się, wycofują się, ale nie pozwalają się okrążyć w żadnym miejscu, czyli przyjęli taktykę zadawania maksymalnie dużych strat Rosjanom (oczywiście sami też ponoszą ogromne straty) i – jak oceniają wojskowi – szykują się do jakiejś kontrofensywy. Jest pytanie, na jakim kierunku. Być może na kierunku południowym, gdzie ze względu na ukształtowanie terenu (to jest teren stepowy) taką ofensywę można by przeprowadzić w sposób najbardziej prosty – wskazał prof. Mieczysław Ryba.
Istnieje też możliwość, że Ukraińcy pozostaną przy dotychczasowej strategii i czeka nas długotrwała wojna pozycyjna (podobnie jak miało to miejsce od 2014 r. w Donbasie). Zastanawia też kwestia rozwiązań politycznych w związku z wojną ukraińsko-rosyjską.
– Dochodzi do pewnych radykalnych przesunięć geopolitycznych. Mamy z jednej strony do czynienia z dominacją Rosji na Morzu Czarnym i odcięciem Ukrainy od Morza Czarnego, z drugiej strony Morze Bałtyckie, poprzez deklaracje akcesji do NATO Szwecji i Finlandii (…), będzie absolutnie dla Rosji nieczynne w wymiarze militarnym. Petersburg będzie portem całkowicie zblokowanym w przypadku, jeśli doszłoby do konfliktu zbrojnego. To wszystko też wiąże się z sytuacją Polski, gdzie Polska chce maksymalnie wykorzystać ten czas, żeby się dozbroić – zwrócił uwagę rozmówca Radia Maryja.
Polska prężnie rozwija swoją obronność, kupując m.in. nowoczesne zestawy antyrakietowe czy czołgi M1A2 Abrams. Nieoficjalnie mówi się także o stałej obecności wojsk amerykańskich w Polsce.
Wojna zmieniła ocenę sytuacji geopolitycznej. Upadł głoszony do niedawna przez Niemcy pogląd, że siła militarna jest niepotrzebna, gdy ma się siłę ekonomiczną, a skorumpowaną rosyjską klasę polityczną da się kupić.
– Nawet najsilniejsze ekonomicznie państwo, które nie ma silnej armii, jest bezbronne w sytuacji, z jaką mamy do czynienia dzisiaj na Ukrainie. To jest rzeczywistość, która zupełnie zmienia geopolitykę, więc Polska, żeby móc odgrywać ważną polityczną rolę w regionie, musi być bardzo dobrze uzbrojona i musi mieć bardzo silną armię. Ten czas, który Ukraińcy nam dają, walcząc na froncie, zasadniczo staramy się w tym kierunku wykorzystać. Oczywiście to niesie za sobą duże koszty, ale nic za darmo. Bezpieczeństwo – jak widać – kosztuje. Lepiej, jak jesteśmy dozbrojeni, niż jak musimy toczyć wojnę na własnym terytorium – mówił gość „Aktualności dnia”.
Przez ponad trzy miesiące wojny zmienił się też jej charakter. Putinowski blitzkrieg się nie powiódł, a „specjalna operacja wojskowa” przeistoczyła się w wojnę na wyczerpanie. Jak zaznaczył prof. Mieczysław Ryba, w tej sytuacji Stany Zjednoczone, dozbrajając Ukrainę, chcą jak najbardziej wykrwawić Rosję.
– Natomiast Rosjanie szukają jakiegoś sukcesu. Ta ofensywa w Donbasie, maksymalna koncentracja na jednym froncie dużej ilości wojsk i dużej ilości sprzętu ma pokazać Rosjanom czy elicie władzy, że coś się udało, że uzyskali jakiś teren. Przy czym pamiętajmy – ten teren jest kompletnie zdegradowany, zniszczony, tak jak Mariupol. Zdobyli Mariupol, ale to jest miasto w ruinie. Wchodzą do kraju, który niszczą po drodze. To jest azjatycki sposób prowadzenia wojny – zaznaczył politolog.
Wojna zacieśniła też współpracę miedzy niektórymi europejskimi krajami. Pojawiają się głosy, że na jej podstawie ma powstać w Europie kolejna wspólnota, być może konkurencyjna dla Unii Europejskiej. Włoski dziennik „Corriere della Sera” podaje, że taką organizację chce powołać brytyjski premier Boris Johnson, a znaleźć w niej miałyby się – oprócz Wielkiej Brytanii – Litwa, Łotwa, Estonia, Ukraina oraz Polska.
– Tu są – wydaje się – różne płaszczyzny, bo ten układ miałby być raczej układem obronnym. Naturalnie, że każdy układ obronny zamienia się też w pewne elementy układu gospodarczego. W tym sensie miałby być alternatywą dla Unii, a nie, póki co, dla niej jako instytucji całościowej. Natomiast nie ulega wątpliwości że Brytyjczycy (podobnie jak Amerykanie, bo to jest ten sam układ) zupełnie inaczej patrzą w tej chwili na Europę i szukają pewnego czynnika siły w centrum Europy, który by stabilizował sytuację na Wschodzie – wyjaśnił gość „Aktualności dnia”.
Tym czynnikiem nie mogą być jednak czołowe kraje UE.
– Zwróćmy uwagę, że ani Niemcy, ani Francuzi, ani Włosi – nikt z wielkich graczy kontynentu, a w szczególności Niemcy – nie stabilizują sytuacji na Ukrainie. Wręcz przeciwnie, destabilizują ją, tzn. odpuściliby Rosji maksymalnie dużo, żeby wrócić do pokoju, przy czym taki pokój na złych warunkach jest przyczynkiem do kolejnej wojny. Każdy to wie. Jeśli doszłoby do zawieszenia broni na poziomie takim jak w tej chwili, czyli niekorzystnym dla Ukrainy, to za dwa-trzy lata Rosjanie wrócą do wojny, tylko rozwiną to wszystko w skalę jeszcze większą i być może obejmie to większą liczbę państw – tłumaczył prof. Mieczysław Ryba.
Nowy sojusz może być przydatny tam, gdzie zawiodła Unia Europejska. Wykładowca akademicki jeszcze raz podkreślił, że nie należy jednak go interpretować jako konkurencji dla UE.
Może on też być dogodny dla Stanów Zjednoczonych, które będą chciały współpracować z taką konstelacją polityczną, która pozwoli trzymać Rosję jak najdalej od Europy. Unia Europejska dotychczasową postawą swoich czołowych państw członkowskich pokazuje, że takim tworem nie jest.
Całość rozmowy z prof. Mieczysławem Rybą jest dostępna [tutaj]
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl, 28
Drogi Czytelniku naszego portalu,
każdego dnia – specjalnie dla Ciebie – publikujemy najważniejsze informacje z życia Kościoła i naszej Ojczyzny. Odważnie stajemy w obronie naszej wiary i nauki Kościoła. Jednak bez Twojej pomocy kontynuacja naszej misji będzie coraz trudniejsza. Dlatego prosimy Cię o pomoc.
Od pewnego czasu istnieje możliwość przekazywania online darów serca na Radio Maryja i Tv Trwam – za pomocą kart kredytowych, debetowych i innych elektronicznych form płatniczych. Prosimy Cię o Twoje wsparcie
Redakcja portalu radiomaryja.pl
Autor: mj