[TYLKO U NAS] Prof. M. Ryba o kompromisie ws. budżetu UE: Pojawia się pytanie, czy konkluzje będą tak samo interpretowane przez Polskę i Węgry, jak przez KE, Niemcy czy Francję
Treść
Skoro zostaje zasada powiązania budżetu z tzw. praworządnością, to pojawia się pytanie, czy konkluzje będą tak samo interpretowane przez Polskę i Węgry, jak przez Komisję Europejską, Niemcy czy Francję. Jeśli Komisja Europejska uzna, że sprawy światopoglądowe są jednak elementem praworządności, a Polska i Węgry powiedzą, że nie, to do kogo się odwołamy? Kto będzie bronił naszych interesów? – zwracał uwagę prof. Mieczysław Ryba w czwartkowym wydaniu „Polskiego punktu widzenia” na antenie TV Trwam. Historyk odniósł się do porozumienia unijnych przywódców ws. budżetu UE i funduszu odbudowy.
W czwartek, podczas odbywającego się w Brukseli szczytu Unii Europejskiej, przywódcy unijni doszli do porozumienia w sprawie budżetu i funduszu odbudowy. Poinformował o tym Charles Michel, szef Rady Europejskiej. [czytaj więcej]
– Trudno zdefiniować, na czym miałby polegać kompromis. Podstawowa rzecz, którą kwestionowały Polska i Węgry, to możliwość pozatraktatowego wiązania wypłat budżetowych z tzw. praworządnością, notabene, niezdefiniowaną. Według opinii unijnych ekspertów prawnych, jest to działanie sprzeczne z prawem Unii. (…) Kompromis ma dotyczyć tzw. konkluzji, czyli procedur ewentualnego odbierania środków, co miałoby nie działać automatycznie, tylko opierać się o Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej – dopiero jego wyrok mógłby blokować środki. Pewnie w konkluzjach będzie dookreślone, na czym miałaby polegać tzw. praworządność – wskazywał prof. Mieczysław Ryba.
Gość TV Trwam dodał, że decyzja o powiązaniu unijnych środków z tzw. praworządnością, która – jak zaznaczył – została podjęta poza traktatami Unii Europejskiej, jest bardzo istotna dla Niemiec.
– W ten sposób Niemcy zdobywają ogromną przewagę w Unii Europejskiej – możliwość wpływania nie tylko na to, co dzieje się w Polsce, ale również w innych krajach. Oni mają nadwyżki budżetowe, niezwykle skutecznie ustawili sobie gospodarkę w strefie euro. Mając takie narzędzie, będą starali się wpływać na bieg spraw w wielu państwach. (…) Taktyka niemiecka polegała na tym, że starano się wykupywać kolejne segmenty suwerenności od państw. Państwa broniły się przy każdych negocjacjach, chciały jak najdrożej sprzedać towar, a Niemcy starały się to czynić poprzez mechanizmy finansowe. Teraz jest ich milowy krok w perspektywie całej Europy. (…) Intencją jest poszerzanie, centralizowanie, decydowanie i zastraszanie krajów, które nie chcą się podporządkować – zwrócił uwagę historyk.
Premier Mateusz Morawiecki oświadczył, że Polska nie ustąpiła z żadnego zapisu uzgodnionego z Węgrami i prezydencją niemiecką, a wynegocjowane porozumienie to „podwójne zwycięstwo”. [czytaj więcej]
– Skoro zostaje zasada powiązania budżetu z tzw. praworządnością, to pojawia się pytanie, czy konkluzje będą tak samo interpretowane przez Polskę i Węgry, jak przez Komisję Europejską, Niemcy czy Francję. Jaki będzie czynnik weryfikujący interpretacje? (…) Jeśli weryfikatorem miałby być Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej, to mamy już doświadczenie, że on uzurpował sobie kompetencje orzekania w sprawach, które w sensie traktatowym go nie dotyczą, np. w sprawie ustroju sądowego w Polsce. Jeśli Komisja Europejska uzna, że sprawy światopoglądowe są jednak elementem praworządności, a Polska i Węgry powiedzą, że nie, (…) to do kogo się odwołamy? Kto będzie bronił naszych interesów? – zastanawiał się wykładowca akademicki.
Szef polskiego rządu poinformował, że Komisja Europejska „będzie zobowiązana do stosowania kryteriów dokładnie odpowiadających konkluzjom Rady Europejskiej”.
– Zaczyna się ten sam problem. Jeśli mielibyśmy do czynienia z partnerami, którzy grają uczciwie, można by było w jakiś sposób tłumaczyć, jak będzie to wyglądało. W moim przekonaniu, zasada Unii jest taka, że wszystko zapisuje się w tak niejednoznaczny i skomplikowany sposób, że nikt z tego nic nie rozumie, nawet ci, którzy to pisali. Z tej gmatwaniny różnorakich sprzeczności i tzw. brukselicy interpretuje się to, co jest korzystne dla silnych. To oni używają administracji do swoich celów – podsumował gość TV Trwam.
radiomaryja.pl
Żródło: radiomaryja.pl,
Autor: mj