Przejdź do treści
Przejdź do stopki

[TYLKO U NAS] P. Boroń o Rzezi Wołyńskiej: Wiele tragicznych historii nie zostało opublikowanych; dzieci oglądały mordowanie swoich rodziców

Treść

Powinniśmy masowo zbierać informacje. Dopiero wiedza cząstkowa zebrana w całość powie nam prawdę o tragedii Polaków na Kresach. Ogólniki w rodzaju liczb są bezduszne. Statystyki muszą istnieć, ale bardzo często były to tragiczne, mrożące krew w żyłach historie. Znam przypadek księdza, który jako kilkuletnie dziecko schowane pod podłogę spod klapy widział, jak Ukraińcy odrąbują siekierą głowę jego matce. Do tej pory nie zostało to opublikowane. Są setki tysięcy zatrważających przypadków – powiedział Piotr Boroń, historyk i pedagog, w rozmowie z TV Trwam.

11 lipca 1943 r. doszło do kulminacji zbrodni wołyńskiej, tzw. „krwawej niedzieli”. 78 lat temu Organizacja Ukraińskich Nacjonalistów oraz Ukraińska Powstańcza Armia doprowadziły do największej fali mordów na Polakach, którzy ginęli okrutną śmiercią za swoje pochodzenie.

– Historia II wojny światowej budzi kontrowersje. Jako Polacy szczególnie ucierpieliśmy przez działania wojenne i okupację na naszych ziemiach, a przede wszystkim ucierpiały Kresy. Wschodnie płuco Rzeczpospolitej było przestrzenią, gdzie Polacy nieśli cywilizację i gdzie w XX w. dopadły ich zbrodnicze totalitaryzmy oraz ukraiński nacjonalizm. (…) Rodakom na Kresach, żyjących tam od ponad 500 lat, winniśmy pamięć. To minimum, jakie musimy im zapewnić. Nie wolno o nich zapomnieć, bo byłoby to nieludzkie – zaznaczył Piotr Boroń.

Historyk odniósł się przy tym do podręczników szkolnych, w których wiadomości o Rzezi Wołyńskiej zajmowały niecałą stroną lub w ogóle nie uwzględniały informacji o ludobójstwie. W tym kontekście Piotr Boroń wskazał, że „powinniśmy zbierać informacje na temat tego, co działo się na Kresach podczas II wojny światowej”.

– Powinniśmy masowo zbierać informacje, przede wszystkim od żyjących jeszcze osób, ponieważ jest to prawda, która składa się na setki tysięcy istnień ludzkich. Dopiero wiedza cząstkowa zebrana w całość powie nam prawdę o tragedii Polaków na Kresach. Ogólniki w rodzaju liczb są bezduszne. Statystyki muszą istnieć, ale bardzo często były to tragiczne, mrożące krew w żyłach historie. (…) Znam przypadek księdza, który jako kilkuletnie dziecko schowane pod podłogę spod klapy widział, jak Ukraińcy odrąbują siekierą głowę jego matce. W prywatnych rozmowach często do tego powracał. Do tej pory nie zostało to opublikowane. Są setki tysięcy zatrważających przypadków – przypomniał historyk.

Rzeź Wołyńska miała wymiar propagandowy. Chodziło m.in. o to, aby przestraszyć Polaków. Wołyń miał im się kojarzyć najgorzej, jak to tylko możliwe, żeby nikt nie myślał o powrocie na te ziemie.

– Było to też wyciągnięcie wniosków z nieudanej rusyfikacji i germanizacji Polaków w wieku XIX. Skoro to nie udało się pod zaborami, oprawcy wyciągnęli z tego wniosek, że eksterminacja jest jedynym sposobem na wytępienie polskości na Kresach – podkreślił.

Piotr Boroń powiedział, że „polskie społeczeństwo nie żyje na co dzień pamięcią o tragedii wołyńskiej. To jest prawda, która tkwi bardzo mocno w pamięci tych, którzy to przeżyli, ich najbliższych, natomiast pozostali o tym zapominają”.

– Polacy nie pamiętają o wielkiej kulturze polskiej na Wschodzie, o polskim Lwowie, o wspaniałych budowlach czy polskiej gospodarce na Kresach. Nie funkcjonuje to także w pamięci zbiorowej Polaków po II wojnie światowej. W czasach PRL-u w ogóle się o tym nie mówiło. W tej chwili traktuje się to jako odległą historię. To nie funkcjonuje w powiedzeniach, w codziennych skojarzeniach Polaków. Nie chodzi o to, byśmy byli cierpiętniczym narodem, który będzie rozważał swoje tragedie. To pamięć, która musi funkcjonować w szkołach. To, czy młodzież zainteresuje się Rzezią Wołyńską, w głównej mierze zależy od tego, czy uczący ich nauczyciele to wzbudzą. Jeżeli poświęcą temu zdawkową informację, to ta wiedza przepadnie. Natomiast jeśli będzie to tematem powracającym na kilku lekcjach, jeżeli umiejętnie przekaże się informacje o konkretnych przypadkach, to pozostanie w pamięci – wskazał historyk.

 radiomaryja.pl

Żródło: radiomaryja.pl, 11

Autor: mj