Teatr Telewizji - Scena Faktu
Treść
Toczy się bitwa o wartości (być może już ostatnia), w ramach której z różnych stron próbuje się nas, Polaków, sponiewierać, wykopać nam spod nóg fundament, na którym przez wieki budowaliśmy naszą polską godność. Zamiast tego wtłacza się do głów społeczeństwom świata wizerunek Polaka jako ograniczonego intelektualnie prymitywa, ksenofoba i zajadłego antysemity. W tej sytuacji działalność Teatru Telewizji w ramach Sceny Faktu jest nie do przecenienia. Prezentowane tu spektakle, obficie czerpiące z zasobów Instytutu Pamięci Narodowej, oparte na dokumentach, mają swój niebagatelny wkład w przywracaniu prawdziwego wizerunku Polaków i wypełnianiu tzw. białych plam naszej najnowszej historii. Ileż tu pięknych postaci, prawych ludzi, autentycznych bohaterów, którzy w obronie wartości nie wahali się nawet oddać swoje życie. Doszczętnie wyśmiane dziś słowa: Bóg, Honor i Ojczyzna, z wolna, po latach zaczynają wracać na swoje miejsce. I niemała w tym zasługa właśnie telewizyjnej Sceny Faktu. Środowiska liberalne raz po raz pasują jakieś dziwne osoby na tzw. dyżurne autorytety, których żywot jest krótki. Nierzadko są to autorytety jednego tygodnia. Ale za to mieszczą się w ramce poprawności politycznej. Owszem, potrzeba nam dziś wzorców zachowań, ludzi o pięknych, odważnych, niezłomnych postawach i nieulękłych w głoszeniu prawdy. I mamy takich bohaterów wcale niemało. I w dalszej, i w bliższej, a także tej najnowszej historii. Ciekawa jestem, czy jakiś inny naród mógłby poszczycić się aż taką liczbą prawdziwych bohaterów. Chwała inicjatorom powstania Sceny Faktu. I to w takiej właśnie formule, dokumentalno-historycznej, z konsultacją historyków IPN, w jakiej te przedstawienia są prezentowane. Ufam jednak, że bez względu na krytykę niektórych tych przedstawień, pojawiającą się w liberalnej prasie i tyczącą niby-kształtu artystycznego spektakli - a tak naprawdę to chodzi przecież o wymowę ideową tych dzieł - Scena Faktu nie zmieni swego ideowo-moralnego profilu. Mimo iż od pierwszego, inauguracyjnego przedstawienia nie minęły jeszcze dwa lata, to przecież dorobek Sceny Faktu jest imponujący. Pierwszym spektaklem, dającym początek funkcjonowaniu Sceny Faktu (choć spektakl emitowany był bez tej winiety, lecz jako Teatr Telewizji), była "Śmierć rotmistrza Pileckiego" w reżyserii Ryszarda Bugajskiego ze znakomitą rolą Marka Probosza jako rotmistrza Witolda Pileckiego. Można powiedzieć, że spektakl miał swój niemały udział w przywróceniu do świadomości społecznej pamięci o jednym z największych bohaterów, jednym z najdzielniejszych i najbardziej ofiarnych żołnierzy Rzeczypospolitej. Wstrząsający obraz pokazujący tragedię polskiego oficera, katowanego przez ubowskich oprawców podczas przesłuchań prawie do ostatniego tchnienia po to, by go złamać, wydobyć zeń informacje obciążające innych oskarżonych. Pilecki nie dał się złamać, choć wiedział, że czeka go śmierć. Otwarcie wyznawał wartości, które były dla niego najważniejsze i których bronił: Bóg, Honor, Ojczyzna. Inny spektakl, "Inka 1946" w reżyserii Natalii Korynckiej-Gruz, również przywraca pamięć o siedemnastoletniej dziewczynie, Danucie Siedzikównie, która podczas wojny była łączniczką w wileńskiej AK u majora Szendzielorza, słynnego Łupaszki. Po wojnie czekało ją brutalne śledztwo, szybkie osądzenie i rozstrzelanie. Nikogo nie wydała, a umierając, zdążyła krzyknąć: "Niech żyje Polska!". Doskonale zagrana rola Siedzikówny przez młodziutką, debiutującą Karolinę Kominek-Skuratowicz. Trzeba tu także wymienić "Słowo honoru" w reżyserii Krzysztofa Zaleskiego ze znakomicie poprowadzoną przez Marię Pakulnis rolą Emilii Malessy, obraz pokazujący tragedię tej postaci. W serii przedstawień Sceny Faktu, prócz tematów obejmujących okres powojenny, są także spektakle pokazujące ofiary sądownictwa pokazowego lat 60. ("Afera mięsna"), ofiary stanu wojennego ("Oskarżeni") czy też spektakl ("Góra Góry") poświęcony o. Janowi Górze, inicjatorowi i organizatorowi spotkań młodzieży w Jamnej. W sumie dotąd zostało wyemitowanych osiem spektakli, dziewiąty, "Sprawa Emila B." w reżyserii Małgorzaty Imielskiej (o Emilu Barchańskim, siedemnastoletnim uczniu, ofierze stanu wojennego, którego śmierć do dzisiaj nie została wyjaśniona), zostanie wkrótce pokazany. Gotowy jest już także dziesiąty spektakl, którego emisja przewidziana jest na marzec. To "Stygmatyczka", rzecz ukazująca losy polskiej zakonnicy naznaczonej stygmatami, Wandy Boniszewskiej, walczącej z systemem zorganizowanego ateizmu. W latach 50. zesłana do więzienia na Uralu, torturowana (między innymi elektrowstrząsami), była świadkiem ludzkich nawróceń. Wszystkie pokazane dotąd spektakle zostały wydane na DVD. I to przedsięwzięcie także jest nie do przecenienia. Wspaniała rzecz, zwłaszcza kiedy myślimy o młodym pokoleniu, dla którego okres tuż po wojnie, a nawet początek lat 80. i stan wojenny to zamierzchłe czasy, prawie jak dziewiętnasty wiek, a może i jeszcze wcześniej. Inicjatywa przegrania na płyty tych bardzo wartościowych spektakli jest godna pochwały ze wszech miar. Można powiedzieć, że Scena Faktu ma przed sobą zajęcie na całe lata. Przecież do zagospodarowania jest właściwie nieruszony dotąd na tej scenie dramat zsyłek na Syberię polskich rodzin, zwłaszcza w latach 40. i 50. Także rodzin tych, których mężowie, ojcowie zostali zamordowani w Katyniu. W Kazachstanie żyją już kolejne pokolenia tych rodzin. To gotowe scenariusze. Telewizja Trwam pokazuje reportaże na ten temat. Może warto, by Scena Faktu też zainteresowała się tą tematyką. Czekam także na spektakl, który pokazałby tragiczny los wielkiego polskiego patrioty Augusta Emila Fieldorfa "Nila", na którego wyrok śmierci wydała komunistyczna sędzia Helena Wolińska, spokojnie mieszkająca sobie w Wielkiej Brytanii - dotąd włos jej z głowy nie spadł. Czekam również na spektakl próbujący wyjaśnić śmierć Władysława Sikorskiego, a także na cykl przedstawień pokazujących niezłomną postawę polskich księży torturowanych za przekonania, w obronie prawdy. Chętnie też obejrzałabym spektakl poświęcony polskiej rodzinie Ulmów, której członkowie - ojciec, matka w ciąży i sześcioro dzieci - zostali bestialsko zamordowani za przechowywanie Żydów w czasie wojny. Takie są moje marzenia i oczekiwania wobec Sceny Faktu Teatru Telewizji. Czy są nazbyt wygórowane? Nie sądzę. Temida Stankiewicz-Podhorecka "Nasz Dziennik" 2008-02-09
Autor: wa