Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Szkoła gotowa na strajk

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Z Teresą Misiuk, wiceprzewodniczącą Krajowej Sekcji Oświaty i Wychowania NSZZ „Solidarność”, rozmawia Izabela Borańska-Chmielewska

Na jakie problemy „Solidarność” oświatowa chce zwrócić uwagę przez ruszającą właśnie akcję protestacyjną?

– W Dniu Edukacji Narodowej, który nazywany jest potocznie Dniem Nauczyciela, stawiamy pytanie: świętować czy protestować? W ostatnim czasie warunki pracy nauczycieli uległy znacznemu pogorszeniu. Podkreślam zawsze, że warunki pracy nauczyciela są jednocześnie warunkami nauki dla ucznia. Walcząc – co jest istotną rolą organizacji związkowej – o lepsze warunki dla nauczycieli, walczymy również o lepsze warunki do nauki dla naszych uczniów.

Po pierwsze, warunki pracy dla nauczycieli są bardzo zróżnicowane, ponieważ w naszym kraju nie ma wspólnych standardów, które obowiązywałyby we wszystkich szkołach. Proszę zauważyć, że jedyny standard określony w rozporządzeniu dotyczący liczby uczniów znajduje się w zapisie traktującym o podziale na grupy. W tym roku pojawił się pierwszy standard, jeśli chodzi o określenie maksymalnej liczby uczniów w klasach I-III – jest to liczba 25 osób w klasie, gdzie w momencie obniżenia wieku szkolnego liczba ta i tak jest za wysoka. Zresztą już jest projekt zmiany tego zapisu. Czyli nawet w ramach tego samego organu prowadzącego nauczyciele uczą w bardzo zróżnicowanych pod względem liczebności uczniów klasach.

Nauczyciele muszą sami wyposażać swoje stanowiska pracy?

– To druga bardzo ważna kwestia. W Karcie Nauczyciela jest zapis mówiący o tym, że warsztat pracy nauczyciela powinien być sfinansowany przez organ prowadzący. Organy prowadzące, oszczędzając na oświacie, tego przepisu nie realizują, dlatego nauczyciele muszą wydawać na ten cel własne pieniądze. W tym roku pieniędzy musieli wydać znacznie więcej, ponieważ pod przykrywką walki z korupcją uniemożliwiono to, że nauczyciele otrzymywali pomoce metodyczne do podręczników. Oczywiście, z korupcją należy walczyć, ale w tej chwili organy prowadzące powinny zgodnie z przepisami prawa doposażać miejsca pracy nauczycieli.

Poza tym praca nauczyciela jest niezwykle stresująca. Nie ma niestety polskich badań, jeśli chodzi o poziom stresu w pracy nauczyciela, ale – cytując panią prof. Bortkiewicz z Instytutu Medycyny Pracy – „w skali międzynarodowej stres w pracy nauczyciela jest porównywalny do stresu w pracy strażaka”. Zwiększają się niestety agresywne zachowania wśród uczniów, niepokojąca jest agresja między uczniami, ale trzeba powiedzieć, że mamy również do czynienia z agresją uczniów wobec nauczycieli.

W ubiegłym roku ukazał się raport Instytutu Badań Edukacyjnych, który pokazuje, że typowy nauczyciel pracuje w typowym tygodniu 46 godzin 40 minut.

– Nie wiemy, dlaczego nie doliczono do tego czasu pracy przerw w szkole, bo przecież nauczyciele, mając dyżury na przerwach, również pracują, zatem rzeczywisty czas pracy na pewno jest jeszcze dłuższy. Rząd w żaden sposób nie zareagował na wyniki tych badań. Jedyna reakcja była taka, że zanim jeszcze wyniki się ukazały, starano się zdyskredytować te badania, co obalono w trakcie prezentacji przez recenzentów, którzy dowiedli, że badanie przeprowadzono zgodnie z obowiązującymi zasadami. To jest to, co bardzo boli środowisko nauczycielskie, że rząd nie zareagował, mimo że niezależna instytucja podjęła się zbadania czasu pracy nauczycieli. Poza tym jest jeszcze wiele elementów, które można by wymienić, np. rozrastająca się biurokracja.

Ostatni bardzo ważny aspekt w kontekście akcji protestacyjnej to nasze wynagrodzenia. Jakiś czas temu w jednym z tygodników natknęłam się na informację, że według danych Powiatowego Urzędu Pracy w Warszawie oferty pracy dla osób najniżej zarabiających czekają na nauczycieli, wychowawców i sprzątaczki. To zestawienie pokazuje, na jakim poziomie znajdują się w tej chwili wynagrodzenia polskich nauczycieli. Oczywiście z całym szacunkiem dla wszystkich, którzy sprzątają, bo każda praca uczciwie wykonywana jest potrzebna. Znaleźliśmy również potwierdzenie tego w raporcie międzynarodowych badań EURIDICE, który się ostatnio ukazał. Okazało się, że Polska zajmuje niechlubne trzecie miejsce od końca, jeśli chodzi o wzrost nauczycielskich pensji na przestrzeni ostatnich lat. Ten wzrost wynagrodzenia w Polsce wynosi średnio tylko 6 procent. I jak to się teraz ma do tego, co mówi minister edukacji Joanna Kluzik-Rostkowska, że w ostatnich latach nasze wynagrodzenie wzrosło o 40 procent? To wszystko sprawia, że jesteśmy zdeterminowani do tego, aby zawalczyć o swoją pozycję, bo inaczej nie będziemy mieli dobrych efektów kształcenia.

Spłynęły już wszystkie ankiety rozsyłane do szkół. Ponad połowa nauczycieli opowiedziała się za jednodniowym strajkiem.

– Zapytaliśmy nauczycieli, w której z form protestu chcieliby wziąć udział. Autentycznie byliśmy zdziwieni, bo najwięcej głosów oddano na lżejsze formy, jak np. oflagowanie szkół, ale na drugim miejscu znalazł się właśnie jednodniowy strajk. Biorąc pod uwagę wyniki tej ankiety sondażowej i fakt, że minister Kluzik-Rostkowska zgodziła się z nami spotykać, będziemy podejmowali decyzje. Mamy za sobą pierwsze spotkanie z panią minister, kolejne wyznaczone jest na 22 października i będziemy już poruszać na nim konkretne i szczegółowe kwestie. Mając na uwadze, że forma strajku jednodniowego jest preferowana przez nauczycieli, przygotowujemy się do niego. W polskim prawie nie ma strajku przeciwko rządowi, a taka forma byłaby dla nas najrozsądniejsza, więc musimy wejść w spór zbiorowy z naszymi pracodawcami, czyli dyrektorami szkół. Przypomnę tylko, że ostatni strajk w środowisku oświatowym odbył się 21 lat temu, w 1993 roku. Od tego czasu zmienili się działacze związkowi i nastąpiły zmiany w ustawie. Rozpoczynamy akcję przygotowawczą, abyśmy byli gotowi do strajku, kiedy przyjdzie na niego czas.

Dziękuję za rozmowę.

Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 15 października 2014

Autor: mj