Stańmy w obronie ks. abp. Stanisława Wielgusa
Treść
Medialny atak na ks. abp. Stanisława Wielgusa łamie w sposób drastyczny prawa ludzkie i boskie, i to na dodatek równolegle w kilku płaszczyznach. Zdaję sobie sprawę z tego, że dziennikarze, szczególnie wielkich mediów, to najczęściej poganie, którzy nie rozumieją Kościoła i najczęściej nie wiedzą, co czynią, ale w tym wypadku miara została przekroczona w taki sposób, iż nawet oni powinni zdawać sobie z tego sprawę. I chyba tak jest. Można postawić tezę, że jest to działanie w pełni świadome, w ramach którego bierze się pod uwagę wszelkie okoliczności i owoce. Dziennikarze zatem już nie tylko osądzają ludzi i wydają na nich zaocznie wyroki - dokonują linczu, ale ponadto próbują mieszać się w wewnętrzne sprawy Kościoła i wywierać wpływ na Papieża - zmierzają do tego, aby to od nich zależały kościelne nominacje. Takim niegodziwym działaniom trzeba stanowczo powiedzieć "nie"! Katolicy zaś powinni sobie przypomnieć, czym jest Kościół i kto go ustanowił, kim są kapłani i biskupi oraz kto sprawuje nad nimi jurysdykcję. Dziś, gdy poganie wtrącają się w nasze sprawy i próbują nami manipulować w kwestiach związanych wprost z naszą wiarą, musimy pamiętać prawdę, która została tak wspaniale wyrażona w "Dialogu o Bożej opatrzności" św. Katarzyny ze Sieny. Bóg Ojciec mówi tam do świętej: "Ponieważ On ustanowił ich swymi pomocnikami, więc do Niego też należy karcenie ich błędów. I chcę, aby tak było. Ze względu na ich dostojeństwo i godność, którymi ich obdarzyłem, wyrwałem ich ze służebnictwa, to jest z poddaństwa u książąt doczesnych. Prawo cywilne nie może wymierzać im kary; zależą oni tylko od tego, kto ma władzę rządzenia i zawiadywania wedle prawa Boskiego. Są to moi pomazańcy i przeto mówi Pismo: 'Nie tykajcie moich pomazańców' (Ps 105, 15). W największe nieszczęście wpada człowiek, który wymierza im kary. (...) Jak ci rzekłem, winniście ich szanować, nie dla nich samych, lecz dla władzy, którą im dałem. Podobnie obrażając ich, obrażacie nie ich, lecz Mnie. Zabroniłem tymi słowami: 'Nie tykajcie moich pomazańców'. Nie chcę tego. Niech nikt nie tłumaczy się, mówiąc: 'Nie znieważam świętego Kościoła, nie buntuję się przeciwko niemu, powstaję tylko przeciw grzechom złych pasterzy'. Kto tak mówi, kłamie wierutnie. (...) Gdyby był szczery, widziałby, że prześladuje nie ludzi, lecz krew Syna mego. Moja jest obraza, jak moja jest cześć. I moje są też wszystkie szkody, obelgi, zniewagi, hańby i nagany czynione moim kapłanom. Uważam za wyrządzone mi wszystko, co im się wyrządza, gdyż rzekłem i powtarzam: Nie chcę, by tykano moich pomazańców!". Jeżeli ktoś jest tylko głupi, emocjonalnie niezrównoważony, zagubiony w swoich kompleksach i fobiach, ale ma dobre intencje, niech przekaże Kościołowi swoje wątpliwości i wszystko to, co stanowi ich racjonalną podstawę, zachowując procedury, które będą zgodne z wolą Jezusa Chrystusa, który ten Kościół założył i zarządza nim za pośrednictwem swojego zastępcy i biskupów. Wszelkie inne działania możemy odczytywać tylko jako atak na Kościół (a co za tym idzie, na Pana Boga), atak, którego nic nie tłumaczy i który nie może wydać żadnych dobrych owoców, atak, który godzi w same podstawy naszej wiary. Mamy do czynienia z wielkim złem. Zwyciężajmy je dobrem. Jest to również okazja do umocnienia naszej wiary i wierności Bogu (a więc i Jego Kościołowi). Dawajmy głośno i dobitnie wyraz swojej postawie. Niech ks. abp Stanisław Wielgus wie, że stoimy za nim murem. Niech poganie, niech wszyscy ci, którzy świadomie lub nie są narzędziami w ręku szatana, wiedzą, że katolicyzm w Polsce jest wciąż żywy i silny. Stanisław Krajski, Nasz Dziennik" 2006-12-28
Autor: ea