Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Śliska kontrola

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Ratusz tak się spieszył, żeby wyrzucić z pracy prof. Bogdana Chazana, że mogło dojść do złamania prawa.

Miejscy urzędnicy z Biura Polityki Zdrowotnej Urzędu m.st. Warszawy twierdzą, że otrzymali polecenie szybkiego przeprowadzenia swojego postępowania w Szpitalu Specjalistycznym im. Świętej Rodziny. – To w ogóle była dziwna kontrola – mówi „Naszemu Dziennikowi” urzędnik z warszawskiego ratusza, który brał udział w kilku podobnych postępowaniach kontrolnych wobec miejskich spółek i instytucji.

– Zazwyczaj procedura jest taka, że po sporządzeniu protokołu dana instytucja czy firma podlegająca miastu ma prawo do sporządzenia odpowiedzi i własnych uwag do raportu. I dopiero wtedy prezydent miasta podejmuje jakieś decyzje, niekoniecznie personalne, w przedmiocie kontroli. Tutaj natomiast Hanna Gronkiewicz-Waltz nie czekała na odpowiedź ze strony kontrolowanego szpitala, tylko do razu poinformowała, że nie widzi możliwości, aby prof. Chazan był dalej dyrektorem miejskiej placówki leczniczej – wyjaśnia nasz rozmówca. Inny z miejskich urzędników punktuje, że pani prezydent zaprezentowała dokument sporządzony w formie „projektu wystąpienia pokontrolnego”, co oznacza, że nie jest on ostateczny. Na tę samą okoliczność zwraca uwagę prof. Aleksander Stępkowski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris. Prawnik zauważa, że postępowanie kontrolne trwa, a więc nie ma jeszcze finalnych ustaleń.

Co więcej, możliwe, że złamano prawo, umieszczając projekt wystąpienia pokontrolnego w Szpitalu Świętej Rodziny na stronie internetowej Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy. Na pierwszej stronie dokumentu widnieje informacja: „Tylko do użytku służbowego”. Od środy projekt może przeczytać każdy.

Projekt wystąpienia pokontrolnego zawiera wnioski, na podstawie których prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz zdecydowała o pozbawieniu prof. Bogdana Chazana stanowiska dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie. Na 40 stronach znajdują się szczegółowe charakterystyki rozmów przeprowadzanych z lekarzami, którzy bardzo dokładnie opisują kwestie związane ze stanem zdrowia kobiety i jej nienarodzonego dziecka. Niewykluczone, że doszło do złamania tajemnicy służbowej. – Jako lekarz jestem zdumiony, ponieważ po przeczytaniu całego dokumentu mam wrażenie, że naruszono inne zasady, m.in. ochrony danych medycznych. Są tam zawarte treści przesłuchań lekarzy, którzy zgodnie z przepisami kontrolnymi ujawniają szczegóły objęte tajemnicą lekarską. Te szczegóły nie są przeznaczone dla opinii publicznej, tylko na użytek osób kontrolujących – akcentuje dr Konstanty Radziwiłł, sekretarz, a w latach 2001-2010 prezes Naczelnej Rady Lekarskiej.

Profesor Aleksander Stępkowski zauważa, że od samego początku medialno-politycznych ataków na prof. Chazana mamy do czynienia z niefrasobliwym ujawnianiem w mediach informacji objętych tajemnicą lekarską, zarówno o matce, jak i o dziecku. – Apogeum tej gorszącej praktyki osiągnął prof. Dębski, opisując stan swego małego pacjenta w telewizji. Opublikowanie projektu wystąpień pokontrolnych wpisuje się w ten ciąg lekceważącego stosunku dla tajemnicy lekarskiej osób, które atakują prof. Chazana – uważa prof. Stępkowski.

Instytut Ordo Iuris wydał w tej sprawie opinię prawną. Wskazał w niej, że krytyczne opinie na temat prof. Bogdana Chazana, które wypowiadali wysocy urzędnicy – w tym minister zdrowia Bartosz Arłukowicz i rzecznik praw pacjenta Krystyna Kozłowska – były niedopuszczalne, bo przesądzały o winie lekarza, zanim formalnie zakończono kontrolę.

Chodzi tu o postępowanie nie tylko ratusza, ale i Narodowego Funduszu Zdrowia. Należy je też uznać za „niedopuszczalne wywieranie presji na podległych im urzędnikach prowadzących postępowanie kontrolne”. Ponadto oskarżanie profesora o rzekome łamanie prawa przed zakończeniem postępowania kontrolnego stygmatyzuje tę osobę. Jest to zatem „ewidentne naruszenie prawa do rzetelnego postępowania przed organami publicznymi”. To zaś jest złamaniem nie tylko polskiego prawa, ale i konwencji międzynarodowych oraz stoi w sprzeczności z orzecznictwem Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu.

Planowany atak?

Wśród komentatorów wrze: ogłoszenie przez prezydent Warszawy Hannę Gronkiewicz-Waltz decyzji o odwołaniu prof. Bogdana Chazana, dyrektora Szpitala Specjalistycznego im. Świętej Rodziny w Warszawie, miało na drugi plan zepchnąć sprawę wniosku o wotum nieufności dla rządu Donalda Tuska. Ratusz takim sugestiom zaprzecza, ale niektórzy współpracownicy prezydent stolicy potwierdzają tę wersję wydarzeń.

Gronkiewicz-Waltz zwołała konferencję prasową w środę na godz. 10.30, gdy w Sejmie trwała zapowiadana dużo wcześniej debata nad wnioskiem PiS o odwołanie rządu. Kiedy prezydent Warszawy oświadczyła, że są podstawy do rozwiązania stosunku pracy z prof. Chazanem, informacja ta natychmiast znalazła się na czołówkach serwisów radiowych, telewizyjnych i na portalach internetowych. Siłą rzeczy wydarzenia sejmowe zeszły na dalszy plan. Dlatego opozycja jest przekonana, że termin zwołania konferencji prasowej przez ratusz nie był przypadkowy.

– Dla mnie to nie jest przypadkowy zbieg wydarzeń – mówi Mariusz Błaszczak, przewodniczący Klubu Parlamentarnego PiS. Jak podkreśla, Platforma Obywatelska osiągnęła swój cel, aby media zainteresowały się bardziej skandaliczną decyzją prezydent Warszawy niż aferami obciążającymi konto rządu i PO. Także prof. Aleksander Stępkowski, prezes Instytutu na rzecz Kultury Prawnej Ordo Iuris, łączy oba wydarzenia. On też mówi o politycznym happeningu, który odciągnął uwagę ludzi i mediów od debaty nad wotum nieufności dla rządu.

Takim sugestiom zaprzecza ratusz. Agnieszka Kłąb, zastępca rzecznika prasowego Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, podkreśla w rozmowie z „Naszym Dziennikiem”, że organizując swoje konferencje prasowe, ratusz nie kieruje się sejmowym kalendarzem i tak było też w przypadku środowej konferencji w sprawie prof. Chazana. Rzecznik wyjaśnia, że projekt wystąpienia pokontrolnego wobec Szpitala Świętej Rodziny prezydent Warszawy otrzymała we wtorek i postanowiła od razu, na drugi dzień, przedstawić swoje stanowisko opinii publicznej, gdyż ta sprawa wywołuje duże emocje. Nie było więc żadnych zakulisowych ustaleń w sprawie konferencji Hanny Gronkiewicz-Waltz.

Ale już w nieoficjalnych rozmowach urzędnicy z Biura Polityki Zdrowotnej Urzędu m.st. Warszawy stawiają tezę, że sprawy prof. Chazana prawdopodobnie użyto po to, aby pomóc Tuskowi. Różnią się tylko w kwestii, czy był to autonomiczny pomysł prezydent Warszawy, czy też nagonkę na Bogdana Chazana postanowił wykorzystać Donald Tusk, a jego partyjna koleżanka była tylko wykonawcą planu.

Krzysztof Losz, Izabela Borańska-Chmielewska
Nasz Dziennik, 11 lipca 2014

Autor: mj