Skarb Państwa na polu minowym
Treść
Rozmowy resortu skarbu z przedstawicielami żydowskiej organizacji roszczeniowej Claims Conference dotyczyły wysokości rekompensat za przejęte po wojnie mienie, zwrotu majątków w naturze oraz kwestii dowodowych związanych z prawem do rekompensat - poinformowało biuro prasowe ministerstwa skarbu. Urzędnicy nie podnieśli podczas rozmów argumentu, że znaczną część odszkodowań Polska spłaciła za czasów PRL. - Już sam wybór trybu administracyjnego do dochodzenia roszczeń (zamiast drogi sądowej) jest ułatwieniem dla poszkodowanych - twierdzą urzędnicy ministerstwa skarbu. Chodzi o to, że osoba ubiegająca się o rekompensatę nie musi, jak przed sądem, samodzielnie udowodnić swojego prawa, lecz będą w tym współdziałać urzędnicy, pomagając w odnalezieniu dokumentów poświadczających tytuł prawny oraz fakt przejęcia własności przez państwo. Strona pokrzywdzona będzie miała przy tym pełne prawo do składania wniosków i przedstawiania dowodów na ich poparcie. Może korzystać z pomocy archiwów, sądów wieczystoksięgowych i innych publicznych zbiorów dokumentów, także za pośrednictwem polskich placówek konsularnych i dyplomatycznych. Kodeks postępowania administracyjnego nakłada na urzędnika obowiązek zebrania całego materiału dowodowego (art. 77 kpa), a zatem również informacji o przedwojennym zadłużeniu nieruchomości, ewentualnych zniszczeniach spowodowanych działaniami wojennymi, za które Polska nie odpowiada, cenach z chwili wywłaszczenia, etc. - Pojawią się duże możliwości nadużyć - ostrzega dr Waldemar Gontarski, ekspert prawa międzynarodowego. Urzędnik może odnaleźć dane na temat obciążenia hipoteki majątku, ale może ich nie odnaleźć; może ustalić, że nieruchomość w chwili przejęcia była w lepszym lub w gorszym stanie, może aktywnie poszukiwać dokumentów, a może też poprzestać na tym, co przedstawi wnioskodawca. Wprawdzie resort skarbu zapewnia, że złagodzenie wymogów formalnych nie może prowadzić do zagubienia istoty postępowania, które ma na celu rzetelne ustalenie wartości znacjonalizowanego mienia i wysokości rekompensaty, ale czy potrafi dopilnować urzędników, którzy będą weryfikować roszczenia i ustalać wysokość rekompensat? Zapomniane umowy - W rozmowach z Claims Conference nie poruszano sprawy umów indemnizacyjnych - twierdzi resort skarbu, odpowiadając na pytanie "Naszego Dziennika". - To błąd. Na mocy tych umów Polska wypłaciła zryczałtowane odszkodowania na rzecz obywateli państw obcych za majątki przejęte w Polsce. Niepodnoszenie tego argumentu w rozmowach z organizacjami roszczeniowymi pozwala przedstawiać Polskę jako jedyne państwo, które nie uregulowało swoich zobowiązań z tytułu reprywatyzacji - uważa dr Gontarski. Osłabia to, jego zdaniem, naszą pozycję międzynarodową oraz wizerunek w oczach inwestorów zagranicznych. Może też mieć dla Polski katastrofalne skutki finansowe. - Jeżeli dzisiaj organizacje roszczeniowe chcą zwrotu stu procent wartości mienia, to oznacza w istocie, że chcą dwustu procent, bo sto procent już wypłaciliśmy na podstawie umowy - twierdzi dr Waldemar Gontarski. Ekspert zwraca też uwagę, że jeśli państwo nie podnosi tego w rozmowach, to nie może potem wymagać najwyższej staranności od urzędnika przy rozpatrywaniu wniosków o rekompensaty, bo ten urzędnik może po prostu nie wiedzieć, że odszkodowanie zostało już wypłacone na podstawie umowy międzynarodowej. Z projektu ustawy wynika, że rekompensaty nie będą wypłacane w odniesieniu do majątków obywateli obcych państw, z którymi Polska podpisała umowy odszkodowawcze za czasów PRL (tzw. umowy indemnizacyjne). Na ich podstawie obywatele tych państw uzyskali zryczałtowane odszkodowania za przejęte mienie, a sprawa roszczeń wobec Polski została definitywnie zamknięta (ewentualne dalsze roszczenia wzięły na siebie rządy tych państw). W latach 1948-1971 PRL podpisała takie umowy ze Stanami Zjednoczonymi, Kanadą, Wielką Brytanią, Irlandią Płn., Francją, Lichtensteinem, Szwajcarią, Danią, Norwegią, Luksemburgiem, Belgią, Szwecją i Grecją. Z informacji Ministerstwa Skarbu Państwa wynika, że w rozmowach z CC nie podjęto także tematu odszkodowań za mienie poniemieckie na ziemiach zachodnich, wcześniej odebrane przez III Rzeszę osobom narodowości żydowskiej. W tej kwestii stanowisko Polski wydaje się jasne - odpowiedzialność ciąży na Niemcach. "Nie wolno dyskutować o wyimaginowanej instytucji 'podwójnego pokrzywdzenia'. Kluczem do oceny roszczeń ofiar ustawodawstwa norymberskiego jest niemieckie prawo w momencie przejęcia tego majątku" - twierdzi na łamach jednej z gazet codziennych prof. Mariusz Muszyński z UKSW, pełnomocnik rządu ds. stosunków polsko-niemieckich, znawca problematyki odszkodowań. Najpierw zweryfikować roszczenia Przyjęte w projekcie ustawy 15-procentowe rekompensaty wynikają z realnych możliwości naszego państwa - tak brzmi oficjalne stanowisko ministra skarbu w kwestii wysokości wypłat. Nieoficjalnie - urzędnicy odbijają piłeczkę, wskazując na Sejm jako ten organ, który podejmie ostateczną decyzję. Organizacje roszczeniowe - polskie i żydowskie - domagają się zwrotu 100 proc. wartości przejętego mienia lub restytucji majątków w naturze. Zamierzają walczyć o to podczas prac sejmowych. - Projektodawcy ustawy mają obowiązek przedstawić skutki finansowe. A jak można je przewidzieć, skoro resort skarbu nie posiada pełnego obrazu i wyceny roszczeń? - pytanie to pod adresem autorów ustawy stawia dr Gontarski. Najlepszym wyjściem będzie, jego zdaniem, wezwanie do zgłoszenia roszczeń w określonym terminie i stworzenie zamkniętej listy. Wtedy dopiero można ustalić w ustawie wysokość rekompensat oraz podać w uzasadnieniu skutki finansowe, jakie to spowoduje dla budżetu. - Brak zweryfikowanej, zamkniętej listy roszczeń to poważne zaniedbanie ze strony resortu skarbu. Ktoś bardziej troszczy się o interes organizacji roszczeniowych niż skutki dla państwa polskiego. To kompromitujące dla urzędników reprezentujących Polskę - uważa Gontarski. Chociaż ustawa w pierwotnej wersji przewidywała wyłącznie rekompensaty pieniężne, resort, pod wpływem presji środowisk byłych właścicieli, zdecydował się na autopoprawkę, w której dopuszczony zostanie zwrot w naturze nieruchomości pozostających w Zasobie Własności Rolnej Skarbu Państwa (uprawniony otrzymywać będzie 15-procentowy udział w nieruchomości z prawem pierwokupu pozostałej części). Małgorzata Goss, "Nasz Dziennik" 2007-03-06
Autor: ea