Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Sensacyjna Limanovia

Treść

Każda seria musi kiedyś się skończyć. Mało kto jednak przypuszczał, że passa spotkań bez porażki piłkarzy KRiS u Szreniawa przerwana zostanie w konfrontacji z Limanovią i to w meczu toczonym w Nowym Wiśniczu. Podopiecznych trenera Dariusza Sieklińskiego zgubiła chyba zbytnia pewność siebie. A niedoceniani limanowianie nagrodzeni zostali za upór i wiarę w możliwość zagrania faworytom na nosie. Dzięki intuicji swego najlepszego snajpera Łukasza Duchnika zapewnili sobie w końcówce trzy punkty, pozbawiając tym samym swych rywali fotela lidera. Cała zresztą drużyna przyjezdnych zasłużyła na duże brawa za ambicję i wiarę w możliwość uzyskania sensacyjnego rezultatu w jaskini lwa. Zasiadł na nim beniaminek z Barcic, powracający spod Tatr bogatszy o trzy punkty. Nie wiadomo jedynie, ile bramek dopisze do swego konta, bowiem spotkanie z Watrą przerwane zostało w drugiej połowie przy stanie 0-2 na skutek zdekompletowania zespołu górali. Trzech z nich ujrzało w pierwszej połowie czerwone kartki, dwóch dalszych doznało po przerwie kontuzji. A w szóstkę grać już się nie da... Niezależnie od okoliczności, w jakich podopieczni grającego trenera Andrzeja Doruli sięgnęli po zwycięstwo, podkreślić należy równą, wysoką formę futbolistów z nadpopradzkiej miejscowości. Budowana - fakt, że w oparciu o rutynowanych głównie zawodników - drużyna kroczy od wygranej do wygranej, czego efekt jak na dłoni widoczny jest w piątoligowej tabeli. O jednego zaledwie gola ustępuje przodownikowi Skalnik/Bogdański, który jednak rozegrał o jedno spotkanie mniej. Zwycięstwa kamionczan w Witowicach Dolnych nad słabiutka w trwających rozgrywkach Victorią należało się zresztą spodziewać. Podobnie jak i wygranej trzeciego w tabeli Polanu w Szczucinie. Wynik 3-2 na korzyść gości świadczy o zaciętym przebiegu zawodów. Kierownik drużyny z Żabna Roman Oleksy potwierdził powyższą tezę, zaznaczając, że jego drużyna wymęczyła swój sukces. Przebudził się zespół Orkana Szczyrzyc. Spadkowicz z IV ligi odniósł pierwsze wyjazdowe zwycięstwo. Po dobrym, momentami bardzo dobrym meczu poradził sobie w przemysłowej dzielnicy Nowego Sącza z Biegoniczanką. W spotkaniu tym naprzeciw siebie stanęli bracia Szczepańscy. Trudno ocenić, który z nich wyszedł zwycięsko z tej konfrontacji. Zespół młodszego - Krzysztofa - zszedł z boiska pokonany, zaś starszy - Tomasz -nie dotrwał do końca zawodów. Po drugiej żółtej kartce obejrzał czerwoną i musiał przedwcześnie opuścić plac gry. Nieoczekiwanie łatwe zwycięstwo odniósł w Jodłowniku inny ubiegłosezonowy czwartoligowiec - Orzeł Dębno. Przyjezdni przetrzymali początkowy impet graczy LKS, po czym przystąpili do spokojnego punktowania rywala. Zakończyło się na trzech trafieniach. Odnieść można wrażenie, że bo serii niezłych występów, zespół prezesa Adama Noworolnika wpadł w lekki dołek. Nie zmienia to jednak faktu, że nadal zalicza się do solidnych zespołów środka tabeli. Nie było niespodzianki w derbach ziemi tarnowskiej. Równo, co nie znaczy nadzwyczajnie, poczynający sobie ostatnio Metal, dość pewnie wygrał z Wisłą Grobla, co trudno przyjąć jako niespodziankę. Dzielnie z przeciwnościami losu oraz rywalami walczy naszpikowany juniorami zespół Dunajca. Tym razem podopieczni trenera Stanisława Ogorzałego odesłali z kwitkiem odradzającą się, jak mogło się przynajmniej wydawać po ubiegłotygodniowym jej wysokim zwycięstwie, Wolanię. Przedstawili tym samym jeszcze jeden argument, przemawiający za niepozbawianiem ich stadionu. Jak wiadomo, teren, na którym się on znajduje, ma zostać przeznaczony pod budowę obiektów Instytutu Kultury Fizycznej Państwowej Wyższej Szkoły Zawodowej w Nowym Sączu. (DW) "Dziennik Polski" 2007-09-11

Autor: wa