Rząd kapituluje przed GMO
Treść
Wprowadzenie zakazu stosowania roślin modyfikowanych genetycznie do produkcji pasz jest nie tylko niezgodne z prawem, ale spowoduje również upadek hodowli zwierząt, zwłaszcza trzody chlewnej i drobiu - uważają eksperci z Rady Gospodarki Żywnościowej działającej przy ministrze rolnictwa i rozwoju wsi. Radę popierają przedstawiciele organizacji producentów mięsa i pasz. Ale większość Polaków jest przeciw GMO. Rada wystosowała do ministra wniosek o zniesienie zakazu stosowania GMO, który ma zacząć obowiązywać od 11 sierpnia br. (wprowadza go ustawa z lipca 2006 r.). Zdaniem Rady, nasze prawo jest sprzeczne z unijnymi regulacjami w tej materii, ale przede wszystkim poniesiemy ogromne starty, jeśli np. nie będzie można stosować w paszach śruty z soi genetycznie modyfikowanej. - Wzrosną ceny mięsa, za co zapłaci konsument - przekonywał Józef Śliwa, prezes Polskiego Związku Producentów Pasz, argumentując, że tona soi niemodyfikowanej jest droższa o 70-80 USD od tej z GMO. Dodał, że oznaczać to będzie upadek hodowli zwierząt, zwłaszcza trzody i drobiu, bo te branże najwięcej korzystają z pasz zawierających GMO. Stanie się tak, ponieważ nasze drogie mięso wyprą z rynku tańsze produkty z krajów, gdzie nie będzie zakazu stosowania roślin modyfikowanych. Popierał go prezes Krajowej Rady Drobiarstwa Rajmund Paczkowski, który argumentował, że ekologiczna produkcja w drobiarstwie to w tej chwili tylko 5 proc. rynku, więc bez GMO nie obronimy pozycji 4. producenta mięsa drobiowego w Europie. Profesor Tomasz Twardowski z Polskiej Akademii Nauk jest zdania, że Polska nie powinna zakazywać stosowania GMO, bo jest to niezgodne z prawem unijnym. Zamiast tego powinniśmy dać konsumentom wybór: jeśli ktoś będzie chciał, to nie kupi żywności zawierającej produkty modyfikowane. Ale oczywiście powinna ona zostać odpowiednio oznaczona na sklepowych półkach. Twardowski przyznał, że o ile większość rolników i ekspertów popiera stosowanie GMO, o tyle aż 70 proc. konsumentów jest temu przeciwnych. Z poglądami prezentowanymi przez członków RGŻ nie zgodził się eurodeputowny Janusz Wojciechowski (PSL "Piast"). Zaprotestował przeciwko twierdzeniu, że wprowadzenie zakazu stosowania GMO spowoduje, iż Polska będzie rolniczym skansenem. Wojciechowski przypomniał, iż w UE trwa spór między zwolennikami a przeciwnikami organizmów modyfikowanych genetycznie i choćby Francja chce dążyć do tego, aby być krajem wolnym od GMO. Ponadto rząd poparł Austrię w sporze z Komisją Europejską w sprawie organizmów modyfikowanych i dziwne byłoby teraz znoszenie u nas zakazu ich stosowania. - Polska powinna aktywnie uczestniczyć w kreowaniu unijnej polityki w zakresie GMO. To nie jest tak, że my musimy być tylko biernymi wykonawcami prawa europejskiego - podkreślił Janusz Wojciechowski. Tuż przed konferencją przed gmachem ministerstwa odbyła się demonstracja przeciwników GMO, którą zorganizowały organizacje ekologiczne. Ich zdaniem, stosowanie roślin modyfikowanych genetycznie zagraża środowisku naturalnemu, czego przykłady mamy już w USA czy Indiach. Poza tym podkreślają, że badania potwierdzające rzekomy brak szkodliwości GMO dla konsumentów były robione w laboratoriach producentów, a nie przez niezależne instytuty naukowe. Krzysztof Losz "Nasz Dziennik" 2008-02-02
Autor: wa