Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Rosjanie grają Powstaniem

Treść

Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik

Na stronie internetowej rosyjskich archiwów państwowych pojawił się zbiór materiałów z sowieckich archiwów na temat Powstania Warszawskiego.

„Czy Związek Sowiecki pomagał warszawskim powstańcom?” – zatytułowano projekt, który w opinii jego twórców ma obiektywnie przedstawić sytuację latem 1944 roku z punktu widzenia sowieckiego. Dyrektor państwowej agencji zarządzającej archiwami (Rosarchiw) Andriej Artizow chciałby, żeby dokumenty te znalazły się w Muzeum Powstania Warszawskiego.

Przyznaje, że kwestia odniesienia się władz sowieckich do Powstania to „drugi po Katyniu” powód „obrazy” Polaków na Związek Sowiecki i Rosję. „W obu naszych krajach odwróciliśmy się od komunistycznej ideologii, bohaterów i symboli, ale co do istoty nie zgadzamy się. Dla naszego kraju, który stracił 27 milionów ludzi w walce z faszyzmem, pomysł utożsamienia nazizmu i komunizmu jest bluźnierstwem. A dla polskich powstańców i wielu współczesnych Polaków i Wehrmacht, i Armia Czerwona są wrogami. I my, i oni uznajemy, że upadek powstania to tragedia, a szeregowi powstańcy są bohaterami. Ale oceny, dlaczego do tej tragedii doszło, mamy różne” – zaznacza Artizow w wywiadzie dla „Rossijskiej Gaziety”.

Rosyjski historyk i urzędnik kontynuuje myśl propagandy sowieckiej sprzed 70 lat. „Z naszego punktu widzenia decyzja o powstaniu to awantura. Polska strona przemilcza błędy kierownictwa powstania, które pociągnęły za sobą dziesiątki tysięcy poległych i wywiezionych do niemieckich obozów koncentracyjnych, zniszczenie wojskowego skrzydła Armii Krajowej, zburzenie Warszawy” – mówi.

Ogólny wydźwięk rosyjskich komentarzy do zbioru opublikowanych dokumentów jest taki, że w sierpniu 1944 r. siły sowieckie nie mogły pomóc Warszawie, gdyż zajęte były jeszcze walką z Niemcami, a poza tym Powstanie było dla Kremla zaskoczeniem. W artykule wprowadzającym prof. Albina Noskowa twierdzi, że dowództwo AK wybrało na wybuch Powstania moment „niesprzyjający” z punktu widzenia położenia wojennego Sowietów.

Potem jednak, według Artizowa, pomoc sowiecka dla powstańców była ogromna, i to większa niż „zachodnich sojuszników, Anglików i Amerykanów”. Temu akurat trudno się dziwić. Samoloty lecące ze środkowych Włoch nie były w stanie zabrać tyle ładunku co lotnictwo sowieckie operujące z lotnisk we wschodniej Polsce. Jak wiadomo, strona sowiecka zakazywała zachodnim samolotom lądowania na zajętych przez siebie terenach w celu tankowania paliwa. „Pomoc strony sowieckiej dla powstania była regularna i istotna, przynosiła ona ulgę w tragicznym położeniu powstańców i ludności, ale nie stała się czynnikiem kardynalnie zmieniającym wojskowo-operacyjną sytuację w Warszawie i wokół niej” – pisze Noskowa.

Artizow nie ukrywa jednak, że Stalin miał też polityczne powody do niesprzyjania powstańcom. „Polski rząd emigracyjny w Londynie i jego przedstawiciele w Warszawie, którzy dowodzili powstaniem, chcieli przejąć władzę do nadejścia Armii Czerwonej, żeby zademonstrować, kto tu jest gospodarzem. Proszę sobie wyobrazić sytuację sowieckiego kierownictwa, które walczy z nazistowskimi Niemcami: Trzeba poruszać się w stronę przemysłowych i wojskowych ośrodków Niemiec, czyli iść przez okupowaną Polskę. A rząd tego kraju znajdujący się na emigracji nie zgadza się z działaniami Związku Sowieckiego i przyszłymi granicami Polski, które zresztą zostały uzgodnione z innymi wielkimi mocarstwami – uczestnikami bloku antyfaszystowskiego, i wzbudza powstanie, nie informując o tym Stalina. Jak się do tego odnieść? Sytuacja trudna, dlatego zapewne i pomocy powstańcom nie było w sierpniu” – ocenia szef Rosarchiwu.

Publikacja jest częścią większego projektu zbioru dokumentów pod tytułem „ZSRS a polskie podziemie wojskowo-polityczne od kwietnia 1943 do grudnia 1945”. Redaktorzy naukowi tej publikacji zaznaczają, że bardzo dużo materiałów ze źródeł sowieckich na temat Powstania jest już znane historykom, lecz „polscy uczeni wykazują ogromne zainteresowanie dokumentami z epoki sowieckiej”, a przy tym widoczne jest „wybiórcze podejście niektórych naukowców do wydanych dokumentów”. Rosarchiw chce „wprowadzić do naukowego obiegu maksymalnie pełny kompleks dokumentów ukazujący realną sytuację w walczącej Warszawie i politykę strony sowieckiej wobec powstańców”.

Wszystkich dokumentów jest 108, przy czym 83 zostały dopiero teraz odtajnione. Pochodzą one z Archiwum Prezydenta Federacji Rosyjskiej, Centralnego Archiwum Ministerstwa Obrony, Rosyjskiego Państwowego Archiwum Historii Społeczno-Politycznej oraz Archiwum Polityki Zewnętrznej przy MSZ.

Najciekawsze materiały to stenogram ze spotkania premiera Stanisława Mikołajczyka z ludowym komisarzem spraw zagranicznych ZSRS Wiaczesławem Mołotowem z 31 lipca 1944 roku oraz szereg dokumentów wojskowych 1. Frontu Białoruskiego.

Materiały zostały zapewne dokładnie przejrzane przez rosyjskich specjalistów, choćby przy okazji odtajnienia, i nie zawierają niczego, co stawiałoby działania sowieckich wojsk lub kierownictwa państwa w złym świetle. To zresztą w Rosji wymóg prawny – obowiązuje już ustawa zakazująca podważania słuszności działań „koalicji antyfaszystowskiej”. Niemniej dostęp do jakichkolwiek rosyjskich ważnych historycznie materiałów archiwalnych, szczególnie wojskowych, jest tak utrudniony, że kilkaset stron nowych dokumentów z pewnością zainteresuje wszystkich historyków zajmujących się Powstaniem.

Piotr Falkowski
Nasz Dziennik, 6 października 2014

Autor: mj