Ratownicy i lekarze
Treść
ROZMOWA Z WICEMINISTREM ZDROWIA JAROSŁAWEM PINKASEM - 1 stycznia 2007 r. weszła w życie ustawa o ratownictwie medycznym. Na czym polega jej nowość? - Ustawa w sposób globalny opisuje wszystkie zjawiska związane z ratowaniem ludzkiego życia. Polacy wreszcie mogą się czuć bezpieczni. Po raz pierwszy za ustawą idą duże pieniądze, 1,2 mld zł z budżetu państwa w roku 2007. Zasilą one system ratownictwa przedszpitalnego, czyli to, co jest związane z ratowaniem ludzi na ulicach, w górach, tam gdzie jest zagrożenie życia i zdrowia. Za to płaci budżet. I nie ma tu znaczenia, czy ktoś jest ubezpieczony czy nie. To prawo odnosi się do wszystkich Polaków i osób znajdujących się w naszym kraju. - Pojawia się nowa kategoria "ratownik medyczny". Kto to taki? - W Polsce mamy obecnie 4 tys. wykształconych ratowników medycznych. Jedni legitymują się maturą, inni - licencjatem. I oni wreszcie w nowym systemie będą mogli wykonywać swój zawód. To są absolutni profesjonaliści jeśli chodzi o ratowanie ludzkiego życia. Wkrótce w karetce oprócz lekarzy będą jeździć ratownicy. W zespołach specjalistycznych będą to lekarze i ratownicy, w zespołach podstawowych - sami ratownicy. Taki system funkcjonuje m. in. w Wielkiej Brytanii i Stanach Zjednoczonych. - Proszę wymienić najważniejsze, Pana zdaniem, założenia tej ustawy? - Na pierwszym miejscu stawiam edukację. Każdy Polak powinien umieć ratować ludzkie życie i nie może się tego bać. Ta ustawa mówi, że będziemy kształcić młodzież i wszystkich tych, którzy jeszcze tego nie potrafią. To jest niezmiernie ważne. Zapisy tego dokumentu pozwalają np. każdemu na obsługę defibrylatora. Jestem przekonany, że niedługo takie urządzenia będą u nas powszechne w miejscach publicznych, na dworcach, w muzeach, samolotach, marketach, na stacjach benzynowych. Każdy może takim aparatem uratować komuś życie. Po zdjęciu ze ściany defibrylator sam nas pokieruje i na pewno nie zaszkodzi choremu. Po drugie ustawa reguluje sprawę logistyki funkcjonowania ratownictwa medycznego, racjonalnie łączy w jedną sieć wszystko, co z tym jest związane. Ośrodkiem zarządzającym tym systemem jest województwo i wojewoda. Wreszcie mamy kogoś, kto może podejmować decyzje w razie wystąpienia np. zdarzeń masowych. Warto też przypomnieć, że codziennie w Polsce udzielamy pomocy kilkunastu tysiącom osób. Bardzo często pogotowie wzywane jest do błahych przypadków. Musimy sobie uzmysłowić, że karetka to nie jest przychodnia na półkach. Lekarze mają leczyć, pielęgniarki - pielęgnować, a ratownicy - ratować życie. Na pewno więc nie będą oni wypisywać recept. Zawsze przyjedzie do nas zespół medyczny, ale nie powinien być ściągany do lekkich schorzeń, nie może się zajmować tym, w czym specjalizuje się podstawowa opieka zdrowotna. Rozmawiał Piotr Gryźlak, "Dziennik Polski" 2007-01-03
Autor: ea