Pytanie do Sądu Najwyższego
Treść
Czy szpital będzie musiał zapłacić pracownikom milion zł. za godziny nadliczbowe?
Podczas rozprawy apelacyjnej w sprawie czasu pracy pracowników limanowskiego szpitala Sąd Okręgowy w Nowym Sączu zwrócił się o pomoc do Sądu Najwyższego. Poproszono, by ten wyjaśnił wątpliwości, co do ustawy skracającej czas pracy pracowników Zakładów Opieki Zdrowotnej.
Nowosądecki sąd rozpatrywał apelację wniesioną przez limanowski szpital od wyroku Sądu Rejonowego w Limanowej. Ten zasądził pracownikom lecznicy wynagrodzenie za pracę w godzinach nadliczbowych w związku z ustawą o Zakładach Opieki Zdrowotnej. Mówi ona, że czas ich pracy od 1 stycznia 2003 roku wynosi 7 godzin i 35 minut dziennie w pięciodniowym tygodniu pracy, co daje 37 godzin i 55 minut. Jednocześnie ustawa mówi o 40-godzinnym tygodniu pracy. Dyrekcja i prawnicy szpitala stwierdzili, że przepisy są ze sobą sprzeczne i pracownikom godzin nie skrócił.
Inne szpitale, chociaż z kilkumiesięcznym opóźnieniem zmiany wprowadziły. Niedostosowanie się do ustawy lecznicy limanowskiej sprowadziło do niej liczne kontrole Państwowej Inspekcji Pracy, które kwestionowały postanowienia dyrektora. PIP poskarżyła się również prokuraturze, że władze szpitala nie wypełniają jej zaleceń. Dyrektor w ubiegłym roku uległ związkom zawodowym i skrócił czas pracy, pracownicy oddali jednak sprawę do sądu. Uznali, że to powinno się stać już w 2003 roku. Kwota roszczeń przekracza obecnie ponad 1 mln zł.
- Występowaliśmy do dyrektora od 2003 roku by zmienił czas pracy, ale nie godził się na to i pisał do Okręgowego Inspektoratu Pracy - mówi Teresa Cabała z PIP w Nowym Sączu. - Ten również odpisywał, że wnioski inspektora są zasadne. Dyrektor otrzymał pełną podstawę prawną zapisów Ministra Zdrowa i Ministra Pracy. Faktycznie, jest niespójność przepisów, ale nie ulega wątpliwości, że czas pracy wynosi 7 godzin 35 minut w pięciodniowym tygodniu pracy. My musimy działać zgodnie z prawem.
Wypowiedzą się najwyższe autorytety
- 17 maja Sąd wydał postanowienie o zwróceniu się do Sądu Najwyższego z pytaniem prawnym w tej sprawie, ponieważ zaistniały wątpliwości, co do interpretacji danego przepisu w ustawie - mówi Bogdan Kijak, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Nowym Sączu.
- Inspekcja pracy uważała, że żadna inna interpretacja tego przepisu nie jest możliwa - mówi z kolei radca prawny Krzysztof Smaga, który reprezentował szpital przed Sądem Okręgowym. - Decyzja sądu w Nowym Sączu wskazuje, że jest inaczej. Przepis jest niejednoznaczny, gdyż w jednej normie zawarte są sprzeczne ze sobą postanowienia. PIP nakazywała szpitalom obniżenie tygodniowego wymiaru pracy do 37 godzin i 55 minut tygodniowo, choć przepis wprost mówił o normie 40 godzin. W naszej ocenie fakt, że to pytanie zostało zadane oznacza, że cała sprawa z punktu widzenia prawnego jest absolutnie niejednoznaczna. Dlatego wypowiedzą się najwyższe autorytety prawnicze w Polsce, czyli sędziowie Sądu Najwyższego.
- PIP próbowała ukarać nas na różne sposoby, ale sąd, jak widać uważa, że nie do końca racja jest po stronie inspekcji - mówi Antoni Róg, dyrektor szpitala w Limanowej. - Dlatego jestem usatysfakcjonowany. Mam nadzieje, że sprawa rozstrzygnie się raz na zawsze.
Na odpowiedź Sądu Najwyższego będzie trzeba poczekać prawdopodobnie kilka miesięcy. W zależności od jej treści Sąd Okręgowy w Nowym Sączu rozstrzygnie, co dalej z czasem pracy w zakładach opieki zdrowotnej. Czeka na to nie tylko limanowski szpital.
Kuba Toporkiewicz, "Dziennik Polski" 2007-05-23
Autor: ea