"Przekaz w służbie autentycznej kultury spotkania"
Treść
Zdjęcie: Mateusz Marek/ Nasz Dziennik
Orędzie Papieża Franciszka na 48. Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu 
Drodzy Bracia i Siostry,
Dziś żyjemy w świecie, który  staje się coraz „mniejszy” i gdzie w związku z tym mogło by się zdawać,  że łatwo być blisko jedni względem drugich. Rozwój transportu i  technologii komunikacyjnych przybliża nas do siebie, łącząc nas coraz  bardziej a globalizacja sprawia, że jesteśmy od siebie wzajemnie  zależni. Jednak pośród ludzkości nadal trwają, czasami bardzo wyraźne  podziały. Na poziomie globalnym widzimy skandaliczny dystans pomiędzy  luksusem najbogatszych, a biedą najuboższych. Często wystarczy przejść  się ulicami miasta, aby zobaczyć kontrast między ludźmi żyjącymi na  chodnikach, a błyszczącymi światłami sklepów. Jesteśmy całkiem  przyzwyczajeni do tego wszystkiego, co nas już nie uderza. Świat cierpi z  powodu wielu form wykluczenia, marginalizacji i ubóstwa, a także z  powodu konfliktów, w których łączą się przyczyny ekonomiczne,  polityczne, ideologiczne i niestety także religijne.
W tym  świecie media mogą nam pomóc, byśmy poczuli się bliżej siebie nawzajem,  pomagając nam dostrzec jedność rodziny ludzkiej, co z kolei pobudza do  solidarności i lepszego poważnego zaangażowania na rzecz bardziej  godnego życia. Dobra komunikacja pomaga nam być bliżej siebie oraz  lepiej poznawać siebie nawzajem, w byciu bardziej zjednoczonymi.  Dzielące nas mury można pokonać tylko wtedy, gdy jesteśmy gotowi, by  słuchać siebie nawzajem i uczyć się jedni od drugich. Musimy godzić  różnice poprzez formy dialogu pozwalające nam wzrastać w zrozumieniu i  szacunku. Kultura spotkania wymaga, abyśmy byli skłonni nie tylko dawać,  ale także otrzymywać od innych. Media mogą nam w tym pomóc, zwłaszcza  dzisiaj, kiedy sieci ludzkiej komunikacji osiągnęły bezprecedensowy  rozwój. Zwłaszcza internet może zaoferować większe możliwości spotkania i  solidarności między wszystkimi, a jest to rzecz dobra, jest to Boży  dar.
Istnieją jednak aspekty problematyczne: szybkość informacji  przekracza nasze możliwości  refleksji i osądu oraz nie pozwala na  wyważone i poprawne wyrażanie siebie. Różnorodność wyrażanych opinii  może być postrzegana jako bogactwo, ale możliwe jest także zamknięcie  się w pewnej sferze informacji, które odpowiadają jedynie naszym  oczekiwaniom i naszym ideom, albo określonym interesom politycznym i  gospodarczym. Środowisko komunikacyjne może nam pomóc w rozwoju, lub  przeciwnie prowadzić do dezorientacji. Pragnienie podłączenia  digitalnego może w ostateczności prowadzić do odizolowania nas od  naszych bliźnich, ludzi, którzy są najbliżej nas. Nie wspominając już o  tym, że osobom, które z różnych powodów nie mają dostępu do mediów  społecznościowych grozi wykluczenie.
Te ograniczenia są realne,  ale nie uzasadniają odrzucenia mediów społecznościowych. Raczej nam  przypominają, że komunikacja jest ostatecznie zdobyczą bardziej ludzką  niż technologiczną. Cóż więc nam pomaga w środowisku digitalnym, by  wzrastać w człowieczeństwie i wzajemnym zrozumieniu? Musimy na przykład  odzyskać pewne poczucie refleksji i spokoju. Wymaga to czasu i  zdolności, by zamilknąć i słuchać. Musimy też być cierpliwi, jeśli  chcemy zrozumieć kogoś, kto jest od nas różny: osoba w pełni wyraża  siebie nie wówczas, gdy jest jedynie tolerowana, ale kiedy wie, że jest  prawdziwie akceptowana. Jeśli naprawdę zechcemy słuchać innych, to  nauczymy się postrzegania świata innymi oczami i doceniania ludzkiego  doświadczenia, tak jak się ono przejawia w różnych kulturach i  tradycjach. Ale będziemy umieli także lepiej docenić wielkie wartości  inspirowane przez chrześcijaństwo, na przykład wizję człowieka jako  osoby, małżeństwo i rodzinę, rozróżnienie między sferą religijną a  polityczną, zasady solidarności i pomocniczości oraz inne.
Jak  zatem komunikacja może służyć autentycznej kulturze spotkania? A dla nas  uczniów Pana, co oznacza spotkanie jakiejś osoby według Ewangelii? Jak  to możliwe, pomimo wszystkich naszych ograniczeń i grzechów, aby być  naprawdę blisko jedni wobec drugich? Pytania te można podsumować w tym  pytaniu, które pewnego dnia jeden z uczonych w Piśmie, to znaczy  człowiek mediów, skierował do Jezusa: „A kto jest moim bliźnim?” (Łk  10,29). Pytanie to pomaga nam zrozumieć komunikację w kategoriach  bliskości. Możemy je przetłumaczyć w następujący sposób: jak się  przejawia „bliskość” w zakresie korzystania ze środków przekazu i w  nowym środowisku stworzonym przez technologie digitalne? Odpowiedź  znajduję w przypowieści o miłosiernym Samarytaninie, która jest także  przypowieścią o człowieku przekazu. Ten bowiem, kto przekazuje, staje  się bliźnim. A miłosierny Samarytanin nie tylko czyni siebie bliźnim,  ale troszczy się o tego człowieka, którego widzi na wpół umarłego obok  drogi. Jezus odwraca perspektywę: nie chodzi o rozpoznanie innego jako  podobnego do mnie, ale o moją zdolność uczynienia siebie podobnym do  drugiego. Przekazywanie oznacza więc uświadomienie sobie, że jesteśmy  ludźmi, Bożymi dziećmi. Lubię nazywać tę moc komunikacji jako  „bliskość”.
Kiedy dominującym celem komunikacji jest nakłonienie  do konsumpcji lub manipulacja osobami, to mamy do czynienia z gwałtowną  agresją, jak ta której doznał człowiek, który wpadł w ręce zbójców i  został porzucony przy drodze, jak czytamy w przypowieści. Lewita i  kapłan nie widzieli w nim bliźniego, lecz obcego, od którego lepiej było  trzymać się z daleka. W tamtym czasie oddziaływały na nich zasady  czystości rytualnej. Dziś grozi nam, że niektóre media tak na nas  wpłyną, iż zapomnimy o naszym realnym bliźnim.
Nie wystarczy  przechodzić wzdłuż alei „cyfrowych”, to znaczy zwyczajnie być  podłączonymi: trzeba, aby połączeniu towarzyszyło prawdziwe spotkanie.  Nie możemy żyć samotnie, zamknięci w nas samych. Potrzebujemy kochania i  bycia kochanymi. Potrzebujemy czułości. Strategie medialne nie  zapewniają piękna, dobra i prawdy komunikacji.
Także światu  mediów nie może być obca troska o człowieka i jest on wezwany do  wyrażania czułości. Sieć digitalna może być miejscem bogatym w  człowieczeństwo, nie siecią przewodów, ale osób. Neutralność mediów jest  tylko pozorna: tylko ten, kto komunikując podejmuje wyzwanie, może być  punktem odniesienia dla innych. Osobiste zaangażowanie jest podstawą  wiarygodności komunikatora. Właśnie z tego względu chrześcijańskie  świadectwo, dzięki sieci może dotrzeć na egzystencjalne peryferie.
Często  powtarzam: wolę tysiąc razy Kościół poobijany, wychodzący na ulicę,  który miał wypadek, od Kościoła chorego z powodu zamknięcia! A drogi są  drogami świata, gdzie ludzie żyją i gdzie można do nich dotrzeć  skutecznie i emocjonalnie. Wśród tych dróg są także te digitalne,  zatłoczone ludźmi, często poranionymi, mężczyznami i kobietami  szukającymi zbawienia lub nadziei. Także dzięki sieci orędzie  chrześcijańskie może dotrzeć „aż po krańce ziemi” (Dz 1,8). Otwarcie  drzwi kościołów oznacza także otwieranie ich w środowisku digitalnym,  zarówno po to, aby ludzie mogli wejść, niezależnie od tego w jakiej  sytuacji życiowej się znajdują, jak i po to, aby Ewangelia mogła  przekroczyć próg świątyni i wyjść na spotkanie wszystkich. Jesteśmy  powołani, aby dawać świadectwo o Kościele, który byłby domem dla  wszystkich. Czy potrafimy przekazywać oblicze takiego Kościoła?  Komunikacja pomaga nadać kształt powołaniu misyjnemu całego Kościoła, a  sieci społecznościowe są obecnie jednym z miejsc, w których trzeba żyć  tym powołaniem i odkryć na nowo piękno wiary, piękno spotkania z  Chrystusem. Także w kontekście komunikacji potrzebny jest Kościół, który  potrafi nieść ciepło, by rozpalać serce.
Świadectwo  chrześcijańskie nie polega na bombardowaniu wiadomościami religijnymi,  ale na chęci dania samego siebie innym przez „gotowość cierpliwego i  naznaczonego szacunkiem angażowania się w ich pytania i wątpliwości, na  drodze poszukiwania prawdy i sensu ludzkiego istnienia” (Benedykt XVI,  Orędzie na XLVII Światowy Dzień Środków Społecznego Przekazu, 2013).  Pomyślmy o wydarzeniu uczniów z Emaus. Trzeba umieć się włączyć w dialog  z mężczyznami i kobietami naszych czasów, aby zrozumieć ich  oczekiwania, wątpliwości, nadzieje i dać im Ewangelię, to znaczy Jezusa  Chrystusa, Boga, który stał się człowiekiem, który umarł i  zmartwychwstał, aby nas uwolnić od grzechu i śmierci. Wyzwanie to wymaga  głębi, wrażliwości na życie, wrażliwości duchowej. Prowadzenie dialogu  oznacza bycie przekonanym, że drugi ma coś dobrego do powiedzenia,  uczynienie miejsca na jego punkt widzenia, na jego hipotezy. Nie oznacza  rezygnacji ze swoich idei i tradycji, ale z roszczenia jakoby były  jedyne i absolutne.
Niech nam będzie przewodnikiem obraz Miłosiernego Samarytanina, który  opatruje rany pobitego człowieka, zalewając je olejem i winem. Niech  nasz przekaz będzie olejkiem pachnącym na cierpienie i dobrym winem  radości. Niech nasza jasność nie pochodzi ze sztuczek i efektów  specjalnych, ale z naszej naznaczonej miłością i czułością bliskości  wobec tych, których spotykamy, zranionych przy drodze. Nie obawiajcie  się bycia obywatelami środowiska digitalnego. Ważna jest czujność i  obecność Kościoła w świecie komunikacji, aby rozmawiać ze współczesnym  człowiekiem i prowadzić go na spotkanie z Chrystusem: Kościół  towarzyszący w drodze potrafi wyruszyć z każdym. W tym kontekście  rewolucja środków przekazu i informacji jest wielkim i ekscytującym  wyzwaniem, wymagającym nowej energii i nowej wyobraźni, by przekazywać  innym piękno Boga.
FRANCISZEK
Watykan, 24 stycznia 2014, we wspomnienie św. Franciszka Salezego
Nasz Dziennik, 21 września 2014
Autor: mj