Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Program mieszkaniowy "Rodzina na swoim"

Treść

Od 24 stycznia niektóre banki będą mogły udzielać kredytów z dopłatą do odsetek w ramach realizacji rządowego programu "Rodzina na swoim". Już teraz mówi się o tym, że program wymaga poprawki. Zgodnie z ustawą o finansowym wsparciu rodzin w nabywaniu własnego mieszkania, rząd zobowiązał się dopłacać do odsetek od kredytów zaciąganych na cele mieszkaniowe. Założenia są takie, że rodzina lub osoba samotnie wychowująca dzieci, po zaciągnięciu kredytu mieszkaniowego, będzie mogła starać się o dopłatę do znacznej części odsetek kredytowych w pierwszych ośmiu latach spłaty kredytu. Jest jednak kilka warunków, które trzeba spełnić, aby móc liczyć na dopłatę z budżetu państwa. Po pierwsze - dopłaty są możliwe tylko do kredytów zaciąganych w polskiej walucie w bankach, które podpiszą umowę z Bankiem Gospodarstwa Krajowego. Po drugie - chcąc korzystać z pomocy państwa, nie można posiadać własnego mieszkania albo domu. Osoby posiadające lokatorskie mieszkanie spółdzielcze mogą skorzystać z ulgi pod warunkiem, że zobowiążą się zrezygnować z prawa do tego mieszkania w ciągu 6 miesięcy od podpisania umowy kredytowej. Są także ograniczenia dotyczące wielkości nieruchomości. Mieszkanie nie może być większe niż 75 m kw., natomiast dom - 140 m kw. Dopłata dotyczyć będzie jednak tylko powierzchni 50 m kw. w budynku wielorodzinnym i 70 m kw. w domu jednorodzinnym. Warunkiem najtrudniejszym do spełnienia jest dotyczący ceny mieszkania lub domu. W myśl ustawy, cena budowy w przeliczeniu na 1 m kw. powierzchni użytkowej nie może przekroczyć wysokości tzw. wskaźnika przeliczeniowego kosztu odtworzenia powierzchni mieszkalnej. Wskaźnik ten, według założeń, ma określać średnią cenę budowy powierzchni mieszkalnej w konkretnym mieście lub województwie. Jego wysokość co pół roku podaje GUS na podstawie informacji wojewodów. Przy obecnych wartościach wskaźników z dopłat nie mogą skorzystać mieszkańcy miast, a nawet małych miasteczek, kupujący mieszkanie u dewelopera. Ceny 1 m kw. mieszkań są bowiem znacznie wyższe od wartości wskaźnika przeliczeniowego. Do końca I kwartału tego roku wskaźnik dla Krakowa wynosi 2938 zł, a dla województwa małopolskiego (bez miasta Krakowa) - 2525 zł. Średnia cena mieszkania w Krakowie to obecnie około 7 tys. zł za 1 m kw. Nawet w najtańszych dzielnicach miasta trzeba płacić po 4-4,5 tys. zł. O tym, że wskaźnik bardzo odstaje od rzeczywistości świadczy fakt, że jego wartość dla Krakowa w latach 2004-2005 była praktycznie taka sama (odpowiednio 2587 i 2540 zł), a w ciągu minionego roku wzrosła o 14 procent. W rzeczywistości o tyle wzrosły ceny mieszkań tylko w ciągu ostatniego kwartału. W całym ubiegłym roku przeciętny wzrost cen wyniósł około 60 proc. Podobna sytuacja jest w innych dużych miastach. Przy tak sprecyzowanych warunkach na dopłaty do odsetek od kredytów mogą liczyć jedynie osoby budujące domy sposobem gospodarczym poza miastem. Przy opracowywaniu ustawy zakładano natomiast, że dopłaty będą stanowić pomoc dla przeciętnego Kowalskiego, chcącego zamieszkać ze swoją rodziną w skromnym, lecz samodzielnym mieszkaniu. Pomoc oferowana przez rząd jest więc iluzoryczna. Krytyczne głosy na ten temat dotarły już do autorów założeń programu. Wiele wskazuje, że te założenia zostaną zmienione. Do takiego wniosku można dojść po ostatniej wypowiedzi wiceministra budownictwa Piotra Stycznia, który zapowiedział, że wartość wskaźnika przeliczeniowego zostanie urealniona. Ma być "z urzędu" podwyższona o 30 proc. Dla Krakowa, do końca I kwartału będzie to zatem około 3,8 tys. zł. Czy to jednak wystarczy, aby krakowianie skorzystali z dobrodziejstwa rządowego programu pomocy? (MCH) Skąd tak duża różnica? Wskaźnik przeliczeniowy 1 metra kwadratowego mieszkania, ustalany przez wojewodów, zawsze będzie niższy od cen nowych mieszkań na rynku. Ogromne różnice, z jakimi mamy teraz do czynienia to skutek m.in. dużo niższych cen w budownictwie jeszcze kilka lat temu oraz tego, że przy obliczaniu wskaźnika nie bierze się pod uwagę zysku dewelopera. Zgodnie z ustawową definicją, wskaźnik przeliczeniowy 1 metra kwadratowego mieszkania to nic innego, jak koszt wytworzenia takiego metra. Na koszt wytworzenia składają się koszty zakupu działki, wykonania projektów, materiałów budowlanych i usług budowlanych. Do kosztów nie można natomiast zaliczyć zysku dewelopera lub spółdzielni mieszkaniowej. W koszty nie są wliczane także tzw. powierzchnie komunikacyjne, a więc klatki schodowe. Wskaźnik jest ustalany dla mieszkań, które zostały oddane do użytku. Jeśli ostatni raz ustalono go pod koniec września 2006 r., to brano pod uwagę mieszkania oddane w II kwartale 2006 r. A to oznacza, że sprzedawano je przede wszystkim 2-3 lata wcześniej, czyli w połowie 2004 lub 2003 r. Łatwo zauważyć, że wtedy ceny działek budowlanych i koszty budowy mieszkań były znacznie niższe niż teraz, bo w ostatnich latach bardzo wzrosły ceny materiałów budowlanych oraz podatek VAT od nich. Obowiązujące teraz wyśrubowane ceny gruntów i wysokie koszty budowy będą mieć wpływ na wskaźnik przeliczeniowy za 2-3 lata. (GEG), "Nasz Dziennik" 2007-01-09

Autor: ea