Prezydium Sejmu zajmie się szykanami wobec "Naszego Dziennika"
Treść
Ograniczenie dziewięciu dziennikarzom "Naszego Dziennika" możliwości relacjonowania prac Sejmu i wydarzeń rozgrywających się w kuluarach parlamentu to działanie mające charakter politycznych represji - uważają posłowie opozycji. Ich zdaniem, w ten sposób urzędnicy rządzącej koalicji próbują utrudnić dostęp opinii publicznej do informacji. Decyzję o ograniczeniu prasowych akredytacji dla "Naszego Dziennika" szef Biura Prasowego Sejmu Jarosław Szczepański podjął samodzielnie, nie informując o tym wicemarszałków Sejmu: Krzysztofa Putry i Jarosława Kalinowskiego. Sprawą zajmie się Prezydium Sejmu. W ubiegłym tygodniu marszałek Bronisław Komorowski występował na specjalnym briefingu, na którym deklarował solidarność z represjonowanymi, szykanowanymi dziennikarzami białoruskich gazet, którym uniemożliwia się pracę. Nie minął tydzień i podobną sytuację mamy w polskim parlamencie. - Czy rządząca koalicja tak bardzo obawia się krytycznych analiz publikowanych na łamach "Naszego Dziennika"? - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk, wiceszef sejmowej Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Zasłanianie się zmianami regulaminowymi przez Jarosława Szczepańskiego, szefa Biura Prasowego Kancelarii Sejmu, jest mało racjonalne. Nie znajduje bowiem żadnego merytorycznego uzasadnienia powód, dla którego tylko jeden ze zgłoszonych przez redakcję fotoreporterów otrzymał stałą kartę prasową. Możliwości pełnego wykonywania zawodu na terenie Sejmu RP pozbawiono w ten sposób Marka Borawskiego, który w parlamencie pracował 10 lat. - Nie znam powodu. Najpierw usłyszałem, że nie spełniam kryteriów, teraz dotarła do mnie od osób trzecich arogancka wypowiedź pana Szczepańskiego, że jak tak mi zależy, to mam zamienić się na karty prasowe z dziennikarzem, który stałą przepustkę dostał. Nie podejrzewam pana Szczepańskiego o nieznajomość pracy dziennikarskiej, więc powód takich, a nie innych działań musi mieć charakter pozamerytoryczny - mówi Marek Borawski, fotoreporter "Naszego Dziennika". - Pierwsze słyszę. Jakie ograniczenia dla dziennikarzy? Nic mi o tym nie wiadomo, dlatego proszę wybaczyć, nie będę komentował - powiedział nam wicemarszałek Jarosław Kalinowski (PSL). - Jestem zaskoczony. Tę sprawę trzeba będzie wyjaśnić - dodaje wicemarszałek Krzysztof Putra (PiS). Wyjaśnień w sprawie szykan wobec dziennikarzy "Naszego Dziennika" domaga się nie tylko opozycja, ale również koalicja PO - PSL. Poseł ludowców Andrzej Grzyb już zapowiedział, że tą kwestią zajmie się Prezydium Sejmu. - W tej chwili interweniuję w tej sprawie osobiście, ale będę też naciskał na oficjalne stanowisko całego klubu w tej sprawie - mówi poseł Arkadiusz Mularczyk. Jeszcze wczoraj do marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego wpłynęło pismo posła Zbigniewa Girzyńskiego (PiS). Parlamentarzysta stawia sprawę bez ogródek: to polityczne szykany. "Powołany przez Pana Marszałka na szefa Biura Prasowego Kancelarii Sejmu pan Jarosław Szczepański zamiast ułatwiać pracę dziennikarzom i stwarzać im dogodne warunki do wykonywania swojej misji, uniemożliwia im wykonywanie obowiązków dziennikarskich" - uważa Girzyński. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2008-04-05
Autor: wa