Prezydent i premier RP organizują Marsz Niepodległości; Narodowcy złożyli odwołanie do sądu na decyzję HGW
Treść
Nadal trwa zamieszanie wokół Marszu Niepodległości. Po decyzji prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz o jego zakazie, swój własny organizują prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki. Narodowcy popierają inicjatywę, ale jednocześnie złożyli odwołanie do sądu na decyzję prezydent Warszawy i czekają na wyrok. Który marsz ostatecznie się odbędzie – jeszcze nie wiadomo.
Wczorajsza decyzja prezydent stolicy Hanny Gronkiewicz-Waltz zaskoczyła chyba wszystkich.
– Zakazałam marszu niepodległości – oświadczyła prezydent Warszawy.
I to w setną rocznicą odzyskania przez Polskę niepodległości, zaledwie trzy dni przed uroczystościami.
– Warszawa dość już wycierpiała przez agresywny nacjonalizm – powiedziała Hanna Gronkiewicz-Waltz.
To główny powód: rzekomy nacjonalizm. Choć Marsz Niepodległości organizowany jest od wielu lat. Każdego roku idą w nim dziesiątki tysięcy osób, w tym także dzieci.
– Polacy, dumni Polacy, którzy będą szli w marszu, to nie są ani rasiści, ani faszyści – podkreślił poseł Dominik Tarczyński.
Są to patrioci, którym zależy na dobru ojczyzny.
– Ci, którzy tam będą, to będą ci, kiedy przyjdą jakieś terminy na tę naszą ojczyznę, będą pierwszymi, którzy przyjdą jej bronić – wskazała historyk dr Lucyna Kulińska.
Dlatego zarówno organizatorzy marszu, jak i jego sympatycy od razu zapowiedzieli, że marsz i tak się odbędzie.
– Wbrew zamordystycznym zakusom euroliberałów, w Polsce, w której trzeba niestety 100 lat po odzyskaniu niepodległości walczyć ponownie o podstawowe prawa obywatelskie, bo to, co zrobiła dzisiaj Hanna Gronkiewicz-Waltz, to jest zamach na podstawowe prawa obywatelskie mówił poseł Robert Winnicki.
Swoją decyzję Hanna Gronkiewicz-Waltz motywowała także kwestiami bezpieczeństwa. Z racji protestów funkcjonariuszy policji jego zapewnienie jest niemożliwe – tak uważa stołeczny ratusz. Ale policja ma inne zdanie.
– Byliśmy przygotowani, bo dla nas działania, które są ukierunkowane na zapewnienie tego bezpieczeństwa dla życia i zdrowia, są priorytetem – oświadczył kom. Sylwester Marczak, rzecznik prasowy komendanta stołecznego policji.
Na decyzję prezydent stolicy zareagowali wspólnie prezydent Andrzej Duda i premier Mateusz Morawiecki.
– Podczas spotkania ustalono, że – zgodnie z propozycjami środowisk kombatanckich – zostanie zorganizowany wspólny, biało-czerwony marsz, który będzie miał charakter uroczystości państwowych – poinformował rzecznik prezydenta Błażej Spychalski.
W komunikacie przekazanym przez kancelarię premiera czytamy, że na marsz zaproszeni są wszyscy.
„Premier Mateusz Morawiecki wyraża nadzieję, że marsz zjednoczy wszystkich, którzy w tym szczególnym dniu pragną w godny sposób zamanifestować miłość do naszej ojczyzny. (…) Zaproszeni są wszyscy, bez względu na przekonania i polityczne poglądy. Będzie okazja, by pokazać, że potrafimy godnie świętować niepodległość” – brzmi komunikat.
Organizatorzy marszu niepodległości popierają inicjatywę.
„Możemy się cieszyć z tego, że ten marsz na pewno przejdzie, bo to chodzi właśnie o Polaków, o uczestników” – zaznaczył Robert Bąkiewicz, prezes stowarzyszenia Marsz Niepodległości.
Jednocześnie złożyli do sądu odwołanie od decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz. Jeżeli sąd stwierdzi, że jej decyzja była niesłuszna – pojawi się problem. Nie wiadomo dokładnie, który marsz się wtedy odbędzie. Narodowców – który jest wydarzeniem cyklicznym i został zgłoszony jako pierwszy – czy marsz prezydenta, który będzie miał charakter państwowy. Wcześniej organizatorzy Marszu Niepodległości apelowali do prezydenta, by póki co wstrzymał się z jakimikolwiek krokami. Choć w takiej sytuacji o to trudno, bo decyzji Hanny Gronkiewicz-Waltz nie można było zaakceptować.
– Naród dostał nóż w plecy. W takie święto, 100 lat od odzyskania niepodległości i nóż w plecy, jakaś pogarda dla patriotów. Pogarda także dla tych młodych ludzi, którzy są nadzieją” – powiedział o. dyr. Tadeusz Rydzyk CSsR.
Decyzja stołecznego ratusza przez wielu odbierana jest jako prowokacja.
– Wam zależy na tym, żeby 11 listopada była wielka zadyma w Warszawie. Wtedy pokażecie tym, którym Donald Tusk nakłada marynarkę w Brukseli, że Polska jest dyktaturą i trzeba z Polską zrobić porządek i na Polskę trzeba nakładać sankcje. I oto dokładnie wam chodzi – zauważył poseł Adam Andruszkiewicz.
Rzecznik warszawskiego ratusza już zapowiedział, że za wszelkie ewentualne incydenty podczas marszu odpowiedzialność poniesie kancelaria prezydenta.
– Teraz za wszystkie wydarzenia podczas tych uroczystości oraz za sprawy związane z bezpieczeństwem odpowiada Kancelaria Prezydenta RP – oświadczył rzecznik stołecznego ratusza Bartosz Milczarczyk.
Co ciekawe, swoją decyzję Hanna Gronkiewicz-Waltz podjęła wspólnie z prezydentem-elektem stolicy Rafałem Trzaskowski, który jeszcze kilka tygodni temu w kampanii wyborczej mówił o otwartej Warszawie.
– Warszawa dla wszystkich – przekonywał Rafał Trzaskowski.
Biało-czerwony marsz pod patronatem prezydenta rozpocznie się o godzinie 15.00. Przejdzie tą samą trasą, którą miał iść Marsz Niepodległości. Wyruszy z Ronda Dmowskiego i przez Most Poniatowskiego uda się na błonia przy Stadionie Narodowym.
TV Trwam News/RIRM
Źródło: radiomaryja.pl, 8 listopada 2018
Autor: mj