Powrót do stalinowskiej propagandy
Treść
Moskiewski Okręgowy Sąd Wojskowy odroczył do 30 września rozpatrzenie zażalenia na postanowienie Naczelnej Prokuratury Wojskowej Rosji o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku. Sąd zwrócił się do prokuratury o dostarczenie orzeczenia w sprawie umorzenia śledztwa. Zbiegło się to z opublikowaniem przez rosyjską gazetę "Wriemia Nowosti" szokujących wskazówek dla nauczycieli historii. W Rosji trwają prace nad nowym podręcznikiem szkolnym do historii Rosji z lat 1900-1945. Tamtejsi nauczyciele już otrzymali wskazówki, w jaki sposób tłumaczyć niektóre wydarzenia z historii tego kraju. Według dziennika "Wriemia Nowosti", pedagodzy zebrani w Moskwie w Akademii Podwyższania Kwalifikacji i Zawodowego Przekwalifikowania Pracowników Oświaty na specjalnej naradzie otrzymali instrukcje, według których mają uczyć, że terror stalinowski był instrumentem rozwoju Związku Sowieckiego, a wkroczenie Armii Czerwonej 17 września 1939 roku do Polski nazywać podobnie, jak czyniła to przez długie lata komunistyczna propaganda - oswobodzeniem terytorium Białorusi i Ukrainy. O deportacjach ludności w głąb ZSRS należy zaś w Rosji nauczać "ze szczególną powściągliwością i ostrożnością". Zbrodnia na oficerach polskich w Katyniu była "uzasadniona politycznie" jako "sprawiedliwa zemsta historyczna", dokonali jej funkcjonariusze NKWD jako odpowiedź za zabójstwo jeńców Armii Czerwonej przez Polaków po wojnie 1920 roku, której inicjatorem - według strony rosyjskiej - byli nie bolszewicy, tylko Polska. Propaganda współczesnej Rosji jest powrotem do stalinowskiej retoryki. - Mówienie o zemście za 1920 rok - tego nie było za Stalina. Pozostałe stwierdzenia to prawie całkowity powrót do stalinowskiej wizji historii - powiedział nam prof. Wojciech Roszkowski, eurodeputowany PiS. Dziennik "Wriemia Nowosti" zwraca też uwagę, że o ile sowieckie podręczniki, które pisały o okresie stalinowskim, starały się pewne fakty pominąć, o tyle w obecnych próbuje się usprawiedliwiać postępowanie ówczesnej władzy, które przecież doprowadziło do unicestwienia milionów ludzi. Na razie odroczenie Okręgowy Sąd Wojskowy w Moskwie przystąpił wczoraj do rozpatrywania zażalenia rosyjskich prawników reprezentujących rodziny 10 ofiar na postanowienie Głównej Prokuratury Wojskowej Federacji Rosyjskiej o umorzeniu śledztwa w sprawie mordu NKWD na polskich oficerach w Katyniu w 1940 roku. Jest to pierwszy przypadek, by sąd wojskowy w Rosji zajął się zbrodnią katyńską, do tej pory procesy prowadzone były przed sądami cywilnymi. Sąd postanowił, że postępowanie będzie tajne, gdyż akta śledztwa zawierają materiały stanowiące tajemnicę państwową. Przed rozpoczęciem posiedzenia doszło jednak do skandalu - straż sądowa próbowała usunąć z sali rozpraw korespondenta Polskiej Agencji Prasowej, zarzucając mu, że znalazł się tam podstępem. Tymczasem wchodząc do gmachu sądu - jak poinformowała PAP - okazał on legitymację prasową i fakt ten został odnotowany w księdze wejść. Strażnicy zażądali, by korespondent PAP opuścił salę rozpraw, gdyż - jak zapowiadali - postępowanie będzie tajne. Gdy ten odmówił wyjścia, a także poprosił o wyjaśnienie, kto i kiedy podjął decyzję o utajnieniu rozprawy, strażnicy mieli mu zagrozić postawieniem zarzutu o obrazę sądu. Dziennikarz wyszedł dopiero wtedy, gdy sędzia Wiktor Jelfimow ogłosił swoją decyzję, że postępowanie będzie tajne, i poprosił osoby postronne o opuszczenie sali. Wczorajsze posiedzenie trwało około 40 minut. Sąd wystąpił do Głównej Prokuratury Wojskowej o przedłożenie mu zaskarżonego orzeczenia o umorzeniu śledztwa i odroczył postępowanie do 30 września. Rodziny Katyńskie bezsilne Grupa osób z Rodzin Katyńskich zbulwersowana umorzeniem przez Wojskową Prokuraturę Rosji śledztwa katyńskiego, a także zaniechaniem prowadzenia śledztwa w sprawie zbrodni katyńskiej przez Instytut Pamięci Narodowej, który do tego m.in. został powołany, wystąpiła indywidualnie do cywilnych sądów rosyjskich. - Oburzenie całego środowiska budzi nie tyle reakcja tych sądów, ta była łatwa do przewidzenia, ile wysoce obraźliwy i arogancki sposób uzasadniania decyzji o odrzuceniu tych pozwów - mówi Andrzej Sariusz-Skąpski, prezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich. Niektórzy nadzieję na zmianę stanowiska Rosji widzieli w reaktywowanej po ponad dwóch latach bezczynności działalności Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. - Odebraliśmy to jako próbę refleksji ze strony Rosji. Tymczasem z tego co mi wiadomo, sąd pierwszej instancji utrzymał swoje postanowienie, nie zmieniając treści uzasadnienia. Sądziliśmy, że złagodzone zostanie uzasadnienie. Tymczasem w uzasadnieniu stwierdzono, że w prawodawstwie rosyjskim sprawa jest przedawniona oraz że zgodnie z rosyjską ustawą o rehabilitacji z wnioskiem może występować tylko osoba pokrzywdzona. To tak, jakby zamordowanemu strzałem w tył głowy przed 68 laty kazać wstać z grobu i starać się o rehabilitację. Poza tym rehabilitować można osobę, która jest skazana prawomocnym wyrokiem sądu - nasi bliscy mordowani byli bez sądu w Lesie Katyńskim, w kazamatach NKWD Charkowa i Tweru - mówi Andrzej Sariusz-Skąpski. Wcześniej dwie osoby z Rodzin Katyńskich zdecydowały się pójść drogą sądów karnych w Rosji. Sprawa przeszła już wszystkie rosyjskie instancje i obecnie czeka na rozstrzygnięcie przez Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu. Zdaniem Andrzeja Sariusza-Skąpskiego, sprawa ta może tam też nie doczekać się jednoznacznego rozstrzygnięcia. - Na pewno będzie rozpatrywana, ale przypuszczam, że mogą na niej zaważyć względy polityczne. W kwestii zbrodni katyńskiej stanowisko sądów rosyjskich pozostaje niewzruszone - mówi. Zdaniem prezesa Federacji Rodzin Katyńskich, sądy rosyjskie odsuwają podjęcie decyzji. - Żeby coś mogło się zmienić, muszą zapaść decyzje - decyzje polityczne na najwyższym szczeblu władz rosyjskich - dodaje. Tymczasem były minister spraw zagranicznych Paweł Kowal sceptycznie ocenia efekty pracy Polsko-Rosyjskiej Grupy do Spraw Trudnych. - To, co się działo w ostatnim czasie w sprawie Katynia, to znaczy decyzje rosyjskich sądów nie nastrajają pozytywnie - mówi. Zwraca on uwagę, że Rosja jest krajem, w którym szczególnie mocno sprawy historyczne są związane z kwestiami współczesnej polityki. - Wszystko to razem nie nastraja zbyt pozytywnie, chociaż bardzo bym chciał, żeby główne problemy historyczne w relacjach polsko-rosyjskich nie były bezustannie przeszkodą poprawy relacji - tylko że tutaj duża rola jest do odegrania przez stronę rosyjską. Grupa ta odgrywa po stronie rosyjskiej rolę pijarowską na zewnątrz, pokazującą Unii Europejskiej, że stosunki z Polską się normalizują, a po stronie polskiej odgrywa tę samą rolę propagandową, że obecnie stosunki z Rosją się polepszają - podczas gdy tak nie jest. Żeby sprawa Katynia mogła ruszyć, konieczne są decyzje po stronie rosyjskiej na najwyższym szczeblu - dodaje Kowal. Zdaniem Ireneusza Kamińskiego, mecenasa reprezentującego Rodziny Katyńskie, jest duże prawdopodobieństwo, że w przypadku, gdy sprawa trafi do Strasburga, zakończy się wyrokiem skazującym dla Rosji. Zwrócił przy tym uwagę na fakt konfliktu rosyjsko-gruzińskiego. - Być może Rada Europy zdecyduje się na jakieś mocniejsze środki przeciwko Rosji w związku z konfliktem - mówił. Na początku września Komisja Zgromadzenia Parlamentarnego Rady Europy podda pod wstępną dyskusję raport dwóch sprawozdawców, którzy byli w Gruzji i nie zostali dopuszczeni przez wojska rosyjskie na teren zajęty. - Nie sądzę, żeby po ostrym oświadczeniu Rady Europy, mówiącym o okupacji Gruzji, nie było ciągu dalszego. Na 100 tys. skarg czekających obecnie na rozpoznanie w Europejskim Trybunale Praw Człowieka ponad 25 proc. skarg to skargi z Rosji - podkreślił mecenas Kamiński. Joanna Kozłowska "Nasz Dziennik" 2008-08-26
Autor: wa