Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Polska traci podwójnie

Treść

Młodzi Polacy, wyjeżdżając za granicę, tworzą dochód narodowy dla krajów osiedlenia i tam też podejmują decyzję o założeniu rodziny i jej rozwoju. Z prof. dr hab. Ewą Frątczak z Instytutu Statystyki i Demografii Szkoły Głównej Handlowej rozmawia Paweł Tunia Polska boryka się z poważnymi problemami demograficznymi. W 2030 r. liczba ludności w naszym kraju ma wynosić 30 mln i będzie maleć. - W krótkim czasie zmiana tej sytuacji nie jest możliwa. Natomiast trzeba rozpocząć działania na wielu frontach. Przede wszystkim stworzyć politykę sprzyjającą rodzinie i dzietności, ale aby tego dokonać, trzeba zrozumieć istotę niskiej dzietności. Rozpoznać czynniki, które do tego prowadzą. Jest to w ogóle problem naszej części Europy. Dla zwiększenia współczynnika dzietności trzeba podjąć szeroko zakrojone działania, które powinny być stabilne i trwające przez średni czas życia generacji, tj. ok. 27-30 lat. Działania takie muszą być podejmowane nie tylko w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, ale również w pozostałych resortach. Kluczową sprawą jest zrozumienie sytuacji, w której ludzie podejmują decyzję co do rodzicielstwa, i określenie tych czynników, które warunkują w dzisiejszych czasach podejmowanie takich decyzji. Dopóki tego nie zgłębimy i nie przygotujemy pakietu rozwiązań, który będzie sprzyjał podejmowaniu decyzji o posiadaniu potomstwa, dopóty problem nie będzie rozwiązany. Tym bardziej że obecna sytuacja jest jeszcze o tyle utrudniona, że bardzo dużo młodych ludzi emigruje. I to stanowi dużą stratę dla Polski, dlatego że nie wszyscy wrócą do kraju. Młodzi Polacy, wyjeżdżając za granicę, tworzą dochód narodowy dla krajów osiedlenia i tam też podejmują decyzję o założeniu rodziny i jej rozwoju - to jest podwójna strata dla Polski: utrata młodych, przedsiębiorczych ludzi i utrata przyszłych urodzeń. Problemy demograficzne wynikłe z przemieszczania się dużych grup ludności to zjawisko znane w naszej najnowszej historii. Jak sobie z tym poradzić? - Obecną sytuację związaną z emigracją można po części porównać do tej, która była w Polsce w latach 60. i 70. XX wieku w kraju (choć nie dawała ona ubytku ludności Polski). Wówczas występowały bardzo duże migracje ze wsi do miast. Ludność wiejska traciła na tych migracjach, a ludność miejska zyskiwała, z tym że osoby migrujące ze wsi do miasta niekoniecznie przyjmowały wzory zachowań wyniesione z domu. Łatwiej im było przyzwyczaić się do życia w miastach niż kontynuować wzorzec wielodzietności wyniesiony ze wsi. Podobna sytuacja występuje teraz. Młode pokolenie zostało postawione wobec wielu wyzwań, którym potrafi sprostać tylko po części. Dlatego pojawia się pytanie zasadnicze, czy zakładać rodzinę, czy nie? A jeśli tak, to kiedy i gdzie, w Polsce czy za granicą? To są wybory, które mają różne podłoże, tu nie działa jeden mechanizm czy jeden czynnik. Tu działa splot wielu czynników i dopóki ich nie rozpoznamy, nie ustalimy, co jest powodem tej niskiej dzietności - to nie rozwiążemy na długo problemu niskiej liczby urodzeń w Polsce. Czy można wskazać te czynn iki? - Żeby je wskazać, trzeba prowadzić permanentne badania na dużą skalę. A u nas nie ma takich badań. Co więcej, nikt nie jest takimi badaniami zainteresowany. Zmniejszająca się liczba ludności, wyjazdy młodych ludzi, wydłużanie się średniego wieku życia Polaków spowodują niewydolność systemy emerytalnego. - Część tego wzrostu długości życia wynika z mniejszej liczby zgonów niemowląt. Ostatnio w Polsce dokonaliśmy bardzo dużych postępów, jeśli chodzi o leczenie niemowląt. Należy się oczywiście cieszyć, że ludzie żyją dłużej, ale to rodzi konsekwencje związane właśnie z wydolnością systemów emerytalnych. W Polsce nie do końca jesteśmy w stanie ocenić proces reformy systemu emerytalnego. Mówi się, że system jest dobry, że reforma została przeprowadzona. Ale nikt nie podjął się przygotowania jakiejś uczciwej oceny konsekwencji tego systemu dla przyszłości, tego, co będzie z tym systemem za 10 czy 15 lat. Potrzebne są szczegółowe prace analityczne i upowszechnienie ich wyników w społeczeństwie. Aby usprawnić system konieczne jest podwyższenie wieku emerytalnego? - Nie ma tu jednego złotego środka. Podwyższyć wiek emerytalny można, jest to jedna z opcji. Ale trzeba pamiętać, że osoby, które przechodzą na emeryturę, zwalniają miejsca pracy dla młodych. Trzeba znaleźć takie rozwiązanie, które jest sprzyjające dla młodego, średniego i starszego pokolenia. Tu decyzje muszą być wyważone, a na ten temat powinna się toczyć bardziej merytoryczna, ogólnonarodowa debata, prezentująca argumenty "za" i "przeciw". System emerytalny został już zreformowany. Problem w tym, żeby dokonać uczciwej oceny tego, co zrobiono, żeby móc odpowiedzieć na pytanie, co dalej, czy kontynuować zmiany w obecnym kierunku, czy dokonywać korekt, zwłaszcza w kontekście niskiej płodności i dzietności w Polsce oraz nieodległej perspektywy wejścia w wiek emerytalny pokolenia pierwszego powojennego wyżu urodzeń z lat pięćdziesiątych. Dziękuję za rozmowę., "Nasz Dziennik" 2007-05-08

Autor: ea