Polityczne rekompensaty
Treść
Nic nie dały czerwcowe rozmowy ministra Marka Sawickiego z ambasadorem Aleksandrem Aleksiejewem o współpracy w zakresie rolnictwa – 1 sierpnia Moskwa wprowadziła roczne embargo (FOT. R. SOBKOWICZ)
Minister rolnictwa liczy, że kwota odszkodowań dla rolników z budżetu unijnego będzie znacznie wyższa od deklarowanych 125 mln euro, które Marek Sawicki nazywa „transzą startową”. Opozycja twierdzi, że minister od początku wiedział, jaka jest propozycja Komisji Europejskiej, a teraz próbuje tę sprawę wykorzystać politycznie.
Bruksela zapowiedziała przed tygodniem, że przeznaczy 125 mln euro na odszkodowania dla unijnych rolników, którzy ponieśli lub poniosą straty z powodu rosyjskiego embarga na żywność. Sawicki skrytykował ten projekt. Powiedział, że suma wsparcia jest zdecydowanie za niska. – Ten projekt ma według mnie charakter propozycji niedokończonej. Nie chciałbym użyć słowa groteskowej – powiedział wczoraj Marek Sawicki podczas konferencji prasowej w Kielcach. I przypomniał, że kilka lat temu, gdy wybuchła epidemia E.coli, KE od razu przeznaczyła na pomoc dla producentów warzyw 225 mln, a wtedy skala strat była znacznie mniejsza.
Wiedział, nie powiedział
Minister Sawicki ma nadzieję, że kwota ta będzie znacznie wyższa, powoływał się na rozmowy z unijnymi komisarzami rolnictwa i handlu: Dacianem Ciolosem i Karelem De Guchtem, którzy mieli stwierdzić, że 125 mln euro to „transza startowa” dla uspokojenia rynku. Ale już kilka dni później deklaracje unijnych urzędników nie były tak jednoznaczne. Sawicki zapewnił, że będzie w stałym kontakcie z Brukselą i będzie zabiegał o to, aby obietnice odnośnie do „transzy startowej” zostały podtrzymane. Marek Sawicki podkreśla, że rekompensaty dla rolników powinny przynajmniej pokrywać koszty produkcji i dawać szansę na odtworzenie produkcji w kolejnych latach.
Opozycja powątpiewa jednak w deklaracje ministra rolnictwa. Poseł do Parlamentu Europejskiego Zbigniew Kuźmiuk (PiS) uważa, że Marek Sawicki od początku doskonale znał szczegóły unijnej propozycji rekompensat, ale zaczął wyrażać swój sprzeciw, gdy zorientował się, że niewielu rolników skorzysta z odszkodowań i cała sprawa może zakończyć się skandalem, w dodatku w okresie przed wyborami samorządowymi. – Teraz minister Sawicki jest niezadowolony, w wywiadach daje upust swej złości na propozycje Komisji Europejskiej – ocenia Kuźmiuk.
Według europarlamentarzysty, minister daje też sygnał opinii publicznej, że chce jeszcze negocjować kwestie pomocy z komisarzem Ciolosem, który przyjeżdża do Warszawy 11 września na rozmowy z Sawickim i rolnikami. Wcześniej, bo 30 sierpnia, odbędzie się nadzwyczajny szczyt unijny poświęcony rosyjskiemu embargu. A 5 września dojdzie do spotkania ministrów rolnictwa z państw UE i wtedy powinny zostać podjęte nowe decyzje dotyczące wsparcia dla producentów żywności, którzy nie mogą jej eksportować do Rosji.
Kilka razy za mało
Można być pewnym, że jeśli komisarz Ciolos nie przywiezie ze sobą po tych konferencjach nowego projektu z wyższymi kwotami na rekompensaty, rozmowy z polskimi rolnikami będą bardzo trudne. Już teraz organizacje rolnicze krytykują obecne propozycje KE. Prezes Związku Sadowników RP poseł Mirosław Maliszewski (PSL) nazywa ten projekt „jednym wielkim rozczarowaniem”. Chodzi choćby o to, że preferowane mają być organizacje producenckie kosztem rolników indywidualnych (ci drudzy będą mieli rekompensaty obniżone o połowę), ale złe jest przede wszystkim zastosowanie zasady: „kto pierwszy, ten lepszy”. To bowiem oznacza, że wielu polskich rolników nie dostanie odszkodowań, bo limit 125 mln euro zostanie błyskawicznie wyczerpany. Tymczasem – jak przypomina Mirosław Maliszewski – w 2013 roku tylko Polska wyeksportowała do Rosji owoce i warzywa za 350 mln euro. W tym roku, gdyby nie embargo, ten wynik mógłby być nawet lepszy.
Na razie minister rolnictwa zachęca rolników, którzy chcą skorzystać z rekompensat, żeby żywność, której nie mogą sprzedać do Rosji, przekazywali za darmo na cele charytatywne, gdyż wtedy nie tylko dostaną wyższe odszkodowania, ale przede wszystkim nie dojdzie do zmarnowania żywności wysokiej jakości. Wszystkie formalności w tej materii rolnik załatwi z Agencją Rynku Rolnego. Na stronach ARR znajduje się też wykaz organizacji charytatywnych, którym rolnik może oddać wycofywaną z rynku żywność, i na tej podstawie może potem wystąpić o pieniądze z UE.
Sposobem na rosyjskie embargo mają być polskie inwestycje w sektorze rolno-spożywczym na Białorusi. O takiej możliwości mówił minister Marek Sawicki w białoruskiej telewizji ONT. W takich zakładach mogłyby być przetwarzane nasze produkty rolne, które potem sprzedawane byłyby na rynku białoruskim. Natomiast firmy białoruskie mogłyby zwiększyć eksport swojej rodzimej żywności do Rosji.
Krzysztof LoszNasz Dziennik, 26 sierpnia 2014
Autor: mj