Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Pawlak kontra Sawicki

Treść

Premier zakazał ministrom udawania się na dłuższe niż tygodniowe urlopy. Ale wielu zapewne i tak by nie wyjeżdżało z Warszawy, bo latem i tuż po wakacjach może się rozstrzygnąć ich polityczna przyszłość. Tarcia występują nie tylko między PO i PSL, ale również wewnątrz tych ugrupowań. A rekonstrukcja rządu może okazać się nawet głębsza, niż jeszcze kilka dni temu się wydawało. Wiele będzie zależało m.in. od wyników wyborów nowych władz w PSL. Cezary Grabarczyk, minister infrastruktury, i Bogdan Zdrojewski, minister kultury - to oni są najczęściej wymieniani przez posłów koalicji jako pierwsze "ofiary" rekonstrukcji rządu. Oficjalnie żaden z polityków nie potwierdzi tych informacji, ale z drugiej strony posłowie przyznają, że spodziewają się zmian w rządzie. Zmian nie wyklucza sam premier, ale wczoraj po raz kolejny zapewnił on w wywiadzie w TVP Info, że o dymisjach najpierw dowiedzą się sami zainteresowani, a dopiero potem będzie to podane do publicznej wiadomości. Najbardziej otwarcie o zmianach w rządzie mówią ludowcy. I to wywołuje irytację polityków Platformy Obywatelskiej, którzy przed kamerami telewizyjnymi twierdzą, że współpraca w ramach koalicji, mimo różnicy zdań, jest bardzo dobra, ale nieoficjalnie nie kryją niezadowolenia. - Jeśli Janusz Piechociński mówił o tym, że odejdzie z rządu co najmniej dwóch ministrów, to większość ludzi zaraz typowała do dymisji naszych ludzi, o ludowcach mało kto mówił - usłyszeliśmy od jednego z polityków PO. I dlatego Platforma nie wyklucza podjęcia działań "odwetowych" wobec PSL, aby zdyscyplinować koalicjanta. - Trzeba im uzmysłowić, że każdy minister podlega takiej samej ocenie premiera i opinia publiczna powinna otrzymać sygnał, że tak jak odwołany może zostać Grabarczyk, to samo czekać może choćby ministra rolnictwa Marka Sawickiego - mówi nasz rozmówca. Tym należy zapewne tłumaczyć ostrą reakcję PO na doniesienia, że w podległym Sawickiemu KRUS miało dochodzić do nepotyzmu. Kontrola ministerialna tego nie potwierdziła, ale ten i podobne "argumenty" zawsze się znajdą. Niewykluczone, że dymisje w rządzie może spowodować dyskusja nad projektem przyszłorocznego budżetu. Premier naciska na duże oszczędności, na które nie chcą się jednak zgodzić ministrowie. Jeśli więc minister zagrożony dymisją nie będzie chciał ustąpić w sprawie budżetu, sam podpisze na siebie wyrok. O odwołaniu ministrów z PO będzie decydował Tusk, ale o wiele bardziej skomplikowana sytuacja panuje w PSL. Jesienią stronnictwo czeka zjazd wyborczy, gdzie może dojść do próby odwołania prezesa Waldemara Pawlaka, wicepremiera i ministra finansów. - Nie ma konfliktu w PSL - zapewnia poseł Stanisław Żelichowski, przewodniczący klubu poselskiego PSL. Ale już jego koledzy klubowi przyznają, że Pawlak obawia się, iż stanowisko prezesa chciałby zająć minister Marek Sawicki. Szefa resortu rolnictwa miałby wspierać odwieczny przeciwnik prezesa - wicemarszałek Sejmu Jarosław Kalinowski. Kalinowski już raz pozbawił funkcji szefa partii Waldemara Pawlaka i sam stanął na czele stronnictwa (w latach 1997-2004). Teraz jednak nie ma już takiej siły i poparł Sawickiego. O rywalizacji wewnątrz PSL mają świadczyć regionalne zjazdy partii, gdzie jak na razie wydaje się, że górą jest wicepremier. - Jeśli spór się zaostrzy, to może to być walka na śmierć i życie - mówi jeden z byłych posłów PSL, blisko związany z Pawlakiem. - Waldek, jeśli będzie się czuł wystarczająco silny, to na zjeździe może wyciąć opozycję, a niewykluczone, że zmusiłby potem do dymisji z rządu Marka Sawickiego. Gdyby zaś wygrał Sawicki, to naturalne byłoby objęcie przez niego funkcji wicepremiera - dodaje. Sam minister rolnictwa odżegnuje się od tego, że jest rywalem prezesa, ale też nie zdementował pogłosek, że będzie ubiegał się o fotel szefa PSL. Tymczasem posłowie PSL liczą na to, że wszystko rozejdzie się po kościach, prezes porozumie się z wewnętrzną opozycją i zjazd odbędzie się bez "fajerwerków". Obie strony starają się jednak publicznie nie zaogniać sporów. Z wypowiedzi premiera i innych polityków PO można wywnioskować, że woleliby, aby Waldemar Pawlak zachował fotel prezesa ludowców, bo na każdym kroku podkreślają, jak dobrze szef rządu współpracuje i dogaduje się ze swoim zastępcą mimo różnic poglądów na różne sprawy. To zapewne dlatego Tusk przełknął sprzeciw PSL wobec projektu ustawy metropolitarnej, którą w czambuł krytykują samorządowcy z PSL, mający od zawsze mocne wpływy w tzw. dołach partyjnych. Tak samo jest z projektem ustawy o zniesieniu finansowania partii politycznych z budżetu państwa. W ten sposób Pawlak ma udowadniać, że Tusk się z nim liczy. To także sygnał dla ludowców, że poparcie przez nich obecnego prezesa stronnictwa daje gwarancje trwałości koalicji i respektowania interesów PSL. Trudno jest przewidzieć, jak potoczy się zjazd PSL, bo nie wiadomo jeszcze, iloma "szablami" będzie dysponował wicepremier Pawlak, a iloma opozycja. W klubie poselskim przewagę ma obecny prezes, ale wiele będzie zależało od głosów działaczy terenowych. - Jeśli będą zadowoleni z funkcjonowania koalicji, a na razie tak jest, to prezes może być spokojny o wynik wyborów - mówi poseł zaliczany do zwolenników ministra Sawickiego. - Jeśli jednak wzrośnie niezadowolenie społeczne z rządu, to będą na zjeździe rosły szanse przeciwników Pawlaka - podkreśla. Co z Sikorskim? Niepewny swojej pozycji może być też minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski. Co prawda PO jest na rękę konflikt szefa dyplomacji z prezydentem, bo większość mediów staje w nim po stronie Sikorskiego, ale Tuska i jego otoczenie irytuje duża samodzielność szefa dyplomacji. Premier miał być podobno zaskoczony stopniem zażyłości Sikorskiego i demokratycznego polityka Rona Asmusa, z którym minister rozmawiał na temat tarczy antyrakietowej. Stąd pojawiły się przecieki, że rząd chce podpisać umowę dopiero z nowym, w domyśle demokratycznym, prezydentem. To zachwiało jednak po raz kolejny zaufaniem Tuska do Sikorskiego i jeśli relacje obu panów nie ulegną poprawie, to minister może odejść z rządu. Oficjalnie Radosław Sikorski sam poprosi o dymisję, tłumacząc to niemożnością dogadania się... z prezydentem Lechem Kaczyńskim. Na osłodę Sikorski wystartuje za rok w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Krzysztof Losz "Nasz Dziennik" 2008-08-02

Autor: wa