Parówki wyruszają na Kijów
Treść
Producenci wędlin liczą dni do cofnięcia ukraińskiego embarga na eksport mięsa z Polski. Wprowadzony w marcu zakaz wwozu polskiego mięsa na Ukrainę zostanie prawdopodobnie odwołany w ciągu miesiąca. Eksporterzy wierzą, że spośród krajów byłego ZSRR Ukraina stanie się najważniejszym odbiorcą polskiego mięsa; na rynku rosyjskim polskie firmy muszą rywalizować z bardzo silną konkurencją m.in. producentów amerykańskich i brazylijskich. - Do tej pory nasze obroty na Ukrainie nie były znaczące, ale koniunktura powinna się poprawić. Ukraina to duży kraj, który nie jest jeszcze samowystarczalny w produkcji mięsa - mówi Sławomir Kawalec, prezes Sokołów-Export sp. z o.o. - Myślimy o rynku ukraińskim w kategoriach długofalowych. Ukraina była spichlerzem Europy i znowu nim będzie - przewiduje Andrzej Pawelczak z Grupy Animex, bedącej właścicielem znanych marek wędlin Krakus i Morliny. Eksporterzy wiążą z ukraińskim rynkiem wielkie nadzieje, jednak eksperci studzą nadmierny optymizm. - Dzięki eksportowi na Ukrainę polscy producenci i przetwórcy mięsa nieco podreperują swój budżet, ale nie powinni obiecywać sobie zbyt wiele - uważa prof. Jan Małkowski z Zakładu Badań Rynkowych Instytutu Ekonomiki Rolnictwa i Gospodarki Żywnościowej. Jak tłumaczy prof. Małkowski, spowodowany suszą brak pasz obniża opłacalność chowu bydła i trzody chlewnej, dlatego polskim eksporterom niełatwo będzie zwiększyć produkcję i przedstawić atrakcyjną cenowo ofertę. Przed wprowadzeniem ograniczeń importowych przez władze Rosji i Ukrainy polskie firmy sprzedawały na wschodnich rynkach znaczne ilości wyrobów mięsnych z tzw. niskiej półki - półtusz, słoniny, skórek wieprzowych. W ocenie prof. Małkowskiego, nasi eksporterzy nie powinni liczyć na to, że ponownie zdobędą wschodnie rynki tanim asortymentem. Eksporterzy muszą teraz podjąć decyzję, czy postawić na sprawdzoną ofertę, czy walczyć o ukraińskich klientów droższymi produktami. Firma Sokołów chce eksportować na Ukrainę podobne produkty, jakie goszczą na stołach mniej zamożnych Polaków. - Jakość oczywiście musi być zachowana, ale rodzaj spożywanych wędlin jest pochodną zamożności społeczeństwa. Dlatego będziemy eksportować na Ukrainę asortyment tańszy, na przykład parówki - zapowiada prezes Kawalec. Grupa Animex planuje natomiast podbić Ukraińców przy pomocy swojego know-how, czyli nowoczesnych technologii pakowania. - Wysyłanie na Wschód najtańszych produktów nie ma sensu. Ta praktyka na krótką metę przynosi zyski, ale budzi duży sprzeciw lokalnych przedsiębiorców. Nastawiamy się na budowanie marki - zapowiada Andrzej Pawelczak. GRZEGORZ NYCZ, "Dziennik Polski" 2006-09-19
Autor: ea