Owsiak traci impet
Treść
Trzy ofiary śmiertelne, zdecydowanie mniejsza liczba uczestników Przystanku Woodstock i zdecydowanie większa liczba zatrzymanych za posiadanie narkotyków lub handel nimi - tak w skrócie można podsumować tegoroczny festiwal rockowy organizowany przez Jerzego Owsiaka w Kostrzynie nad Odrą. Nie obyło się bez pijanych nieletnich, przemocy i lewicowej indoktrynacji. Swoje łowy wśród młodych uczestników Przystanku Woodstock tradycyjnie już zorganizowała niebezpieczna sekta Hare Kriszna. W miniony piątek i sobotę do niewielkiego Kostrzyna nad Odrą zjechali się młodzi i bardzo młodzi sympatycy rocka oraz zwolennicy ideologii "róbta, co chceta" z całego kraju. W tym roku jednak uczestników imprezy Owsiaka było zdecydowanie mniej niż w latach ubiegłych, a pole namiotowe miejscami świeciło pustką. Organizatorzy imprezy szacują liczbę uczestników na 130 tysięcy osób (spodziewano się ok. 300 tysięcy), jednak w rzeczywistości "przystankowiczów" było zdecydowanie mniej, a ich liczba nie przekraczała 100 tysięcy. Śmierć i narkotyki Zauważalny odpływ zwolenników Przystanku Woodstock nie przełożył się na bezpieczeństwo imprezy. I choć sam Jerzy Owsiak utrzymuje, że była bezpieczna, twierdzą też tak przedstawiciele Komendy Wojewódzkiej Policji w Gorzowie Wielkopolskim, to jednak policyjne statystyki temu przeczą. Tylko w ciągu dwóch dni festiwalu na terenie Przystanku miało miejsce kilkadziesiąt drobnych przestępstw (kradzieże, pobicia) i wykroczeń. Od piątku do niedzieli policja zatrzymała aż 29 osób pod zarzutem posiadania bądź rozpowszechniania narkotyków (sic!). Tylko oficjalnie zgłoszonych kradzieży - telefonów komórkowych, dokumentów, portfeli - policja zanotowała aż trzydzieści. - Większa niż przed rokiem liczba osób zatrzymanych pod zarzutem posiadania i sprzedaży narkotyków jest efektem naszych wzmożonych działań w tym zakresie - twierdzi Agata Sałatka, rzecznik prasowy KW Policji w Gorzowie Wlkp. Na samym polu namiotowym rzadkością nie były również bójki pomiędzy rozgrzanymi litrami wypijanego piwa uczestnikami Przystanku. Jeden z takich przypadków został oficjalnie zgłoszony policji. Cieniem na tegoroczny Przystanek Woodstock kładzie się przede wszystkim śmierć trzech młodych ludzi. Jeszcze przed rozpoczęciem festiwalu, w miniony wtorek, z pociągu wiozącego "przystankowiczów" do Kostrzyna wypadł 25-letni mężczyzna. Zginął na miejscu. Z kolei w nocy z czwartku na piątek, już na polu namiotowym, umarł 19-latek. Sekcja zwłok wykazała, że chłopak zmarł na skutek przegrzania, które spowodowało ostrą niewydolność układu krążeniowo-oddechowego. Z kolei wczoraj rano, już po zakończeniu festiwalu, ratownicy GOPR, wspomagający pracę ekip medycznych na przystanku Woodstock, znaleźli między namiotami ciało mężczyzny. Przyczyna zgonu będzie znana dopiero dzisiaj, po przeprowadzeniu sekcji zwłok. Lewicowa indoktrynacja, łowy sekty Niewielki namiot, a przy nim maszt z transparentem. Napis w języku angielskim głosi: "Zastrzel kaczki bliźniaczki". Przesłanie - wzywające do nienawiści wobec prezydenta RP i premiera - ewidentne. Jednak jakoś nie przeszkadza przechadzającym się po polu namiotowym służbom porządkowym i organizatorom, którzy uparcie utrzymują, że "tolerancja ponad wszystko". Tolerancji dla osób o innych niż lewicowe czy anarchistyczne przekonania jednak na Przystanku Woodstock nie było. Teren Przystanku stał się miejscem szerokiej indoktrynacji działaczy ugrupowań ultralewicowych, antyglobalistycznych, skądinąd znanych przede wszystkim z zajść ulicznych. Zbierano podpisy przeciwko wicepremierowi Romanowi Giertychowi, przeciwko premierowi Kaczyńskiemu, nie brakowało aktywistów namawiających do udziału w planowanych niebawem antyrządowych czy antyprawicowych manifestacjach. W Akademii Sztuk Przepięknych z "woodstockowiczami" spotkała się m.in. lewicowa feministka Kazimiera Szczuka. - Z przyjemnością jeżdżę do Akademii, dowiaduję się np., dlaczego Żydzi noszą pejsy i czy po śmierci Allach nas pokocha - zachwalał Jerzy Owsiak. Tradycyjnie już, za zgodą organizatorów festiwalu, na terenie Przystanku Woodstock rozłożyła się tzw. Pokojowa Wioska Kryszny. Emisariusze tej groźnej sekty, przed którą przestrzega m.in. Raport Cottrella przygotowany na zlecenie Parlamentu Europejskiego, bez przeszkód prowadzili swoją działalność wśród młodych, często dopiero wchodzących w dorosłe życie ludzi. Wojciech Wybranowski "Nasz Dziennik" 2006-07-31
Autor: ea