Opozycja niekonstruktywnie
Treść
Znaleźliśmy się w trudnej sytuacji, ale wyjdziemy z niej zwycięsko, powiedział premier Jarosław Kaczyński podczas wiecu poparcia dla rządu, który miał miejsce wczoraj na terenie Stoczni Gdańskiej. Zapowiedział, że "z ludźmi o wątpliwej reputacji" PiS nie będzie już rozmawiał i negocjował. Tymczasem opozycja wciąż nie może uzgodnić spójnego stanowiska, jak odsunąć od władzy rząd PiS i LPR. Jedynym wyjściem z impasu są nowe wybory parlamentarne i opowiadamy się zdecydowanie za tym, żeby odbyły się one jak najwcześniej, uważa lider Samoobrony Andrzej Lepper. Według niego, jeśli PiS sprzeciwi się temu rozwiązaniu, powinno dojść do zgłoszenia konstruktywnego wotum nieufności. Lepper za "jednego z najlepszych kandydatów na premiera na ten krótki okres" uważa prof. Andrzeja Zolla. Platforma Obywatelska, która ustami Jana Rokity konsekwentnie odmawia uczestnictwa w takim scenariuszu, nie jest już taka konsekwentna w wypowiedziach innych liderów. Sekretarz generalny PO Grzegorz Schetyna nie chce się wypowiadać na ten temat do czasu głosowania wniosku nad samorozwiązaniem Sejmu. Nie wyklucza jednak żadnego z rozwiązań. Podobny dwugłos jest w SLD. W sobotę w Szczecinie sekretarz generalny Sojuszu Grzegorz Napieralski zapowiedział, że jeśli pojawi się oferta konstruktywnego wotum nieufności, to jego partia ją poprze. Współpraca z demokratami nigdy nie była obca polskiej lewicy, widzimy, że wiele nas łączy, mówił pytany o sojusz z PO były premier Józef Oleksy. PO powinna przełamywać powoli swoją dziwną cnotę antylewicowości i przestać uważać, że być antylewicowym to znaczy być demokratycznym, dodał Oleksy. Ale już wczoraj poseł Ryszard Kalisz w jednym z programów publicystycznych skrytykował Janusza Maksymiuka (Samoobrona) za podnoszenie tej propozycji. Trzeba czytać Konstytucję, grzmiał Kalisz. Przypomniał, że gdy taki rząd poda się do dymisji, prawo do wskazania kandydata na premiera otrzyma znów prezydent Lech Kaczyński, a to wcale nie musi oznaczać wyborów. Tymczasem PiS podjęło starania o odzyskanie zaufania, którego spadek nastąpił po ujawnieniu taśm z rozmów Renaty Beger z Adamem Lipińskim i Wojciechem Mojzesowiczem. Wczoraj cztery tysiące ludzi, w tym Anna Walentynowicz i Andrzej Gwiazda, spotkało się w Stoczni Gdańskiej na wiecu poparcia dla rządu. Głos zabrał tam premier Jarosław Kaczyński. Przyrzekł, że jego partia już nigdy nie podejmie negocjacji z osobami o "wątpliwej reputacji". Wyjaśnił, iż sytuacja podjęcia rozmów m.in. z Renatą Beger wyglądała tak, że "jest chory, który potrzebuje leku, a to lekarstwo proponuje osoba o wątpliwej reputacji". Zapada decyzja, żeby z nią rozmawiać, a ona okazuje się oszustem, powiedział Kaczyński. Premier zapewnił zebranych, że "likwidacja polskiego postkomunizmu" będzie kontynuowana. Zwyciężymy z całą pewnością, ale trzeba nam nabrać sił, nabrać wiary - zaznaczył. Sytuacja jest trudna, ale z niej wyjdziemy. Zwycięsko!, dodał, zastrzegając, że trzeba to zrobić w tym parlamencie, ale "jeśli będzie trzeba, także w wyborach". Tylko polityczne awantury i nieustanna walka, która została nam wypowiedziana, może zmarnować najlepszą koniunkturę dla Polski, mówił Kaczyński i zapowiedział, że PiS nie cofnie się, "nawet gdyby w różnych telewizjach i radiach mówiono o nas, choć to chyba niemożliwe, jeszcze gorzej niż teraz". Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006.10.02
Autor: ea