Ocalone życie
Treść
Zdjęcie: arch. Swietłany_Dmediuk/ -
Profesor Bogdan Chazan zdecydował w maju o przyjęciu do Szpitala im. Świętej Rodziny 20-letniej Ukrainki chorej na białaczkę. Kobieta była w ciąży. Na Ukrainie lekarze nie chcieli jej leczyć, w Polsce urodziła dziecko i przeszła już kilka chemioterapii.
Kiedy Swietłana Demediuk dowiedziała się, że jest chora na ostrą białaczkę, była w 22. tygodniu ciąży. Lekarze z Kijowa powiedzieli rodzicom, że dziecko nie przeżyje. Nie chcieli też podjąć się leczenia kobiety, dopóki nie zdecyduje się ona na zabicie swojego nienarodzonego dziecka – przeprowadzenie aborcji było warunkiem rozpoczęcia terapii antynowotworowej. Swietłana i jej mąż Wowa nie zgodzili się na to i zaczęli szukać pomocy gdzie indziej. Ich przyjaciele przyjechali do Polski i pytali w warszawskich szpitalach o możliwość leczenia kobiety. Pomoc znaleźli w maju w Szpitalu im. Świętej Rodziny.
Profesor Bogdan Chazan, który wtedy jeszcze pełnił funkcję dyrektora placówki, przyjął matkę i dziecko i zapewnił im bezpłatną opiekę medyczną – rodziny nie było stać na pokrycie kosztów pobytu w szpitalu. Dzięki decyzji dyrektora Chazana udało się również przyspieszyć procedury niezbędne do wystawienia wizy przez polskiego konsula. Bezpośrednią opiekę nad Swietłaną i jej dzieckiem przejął zaś dr Paweł Kubik, wicedyrektor ds. lecznictwa Szpitala im. Świętej Rodziny. Ponieważ ze względu na białaczkę u matki dziecko musiało się urodzić wcześniej i wymagało dodatkowej opieki, kobieta została skierowana do Instytutu Matki i Dziecka.
– Pacjentka trafiła do nas w celu diagnostyki, w międzyczasie jednak została skierowana do Instytutu Matki i Dziecka, gdzie urodziła córeczkę. Obecnie kobieta jest leczona w Instytucie Hematologii i Transfuzjologii w Warszawie. Koszty diagnostyki Szpital im. Świętej Rodziny pokrył we własnym zakresie, obecnie małżeństwo zbiera pieniądze na leczenie onkologiczne – potwierdza dr Paweł Kubik.
Decyzja prof. Chazana o przyjęciu Ukrainki do placówki przy ul. Madalińskiego, a potem o skierowaniu do IMiD, uratowała życie jej dziecku. W momencie porodu mała Nikola ważyła tylko 0,5 kilograma. Dziecko jest skrajnym wcześniakiem, karmionym głównie sondą, nieoddychającym w pełni samodzielnie. Z dnia na dzień stan dziewczynki jednak się poprawia, kilka dni temu ojciec dziecka poinformował, że po raz pierwszy Nikola została nakarmiona butelką. Dziewczynka przybiera też na wadze, co daje nadzieję na znaczącą poprawę stanu jej zdrowia. 4 sierpnia przeszła operację oczu, ponieważ istniało ryzyko powstania problemów ze wzrokiem. Zabieg się udał, jednak na widoczne efekty trzeba poczekać kilka tygodni. W tym samym czasie, gdy Nikola była operowana, jej mama rozpoczęła trzecią turę chemioterapii. Była z tego powodu bardzo osłabiona i przez kilka dni nie mogła widzieć córeczki. A rozłąka z dzieckiem spowodowana przez konieczność prowadzenia terapii – jak sama przyznaje – jest dla niej najtrudniejszym przeżyciem. Kobiecie pomaga jednak świadomość, że Nikola czuje się coraz lepiej.
Ukraińskiemu małżeństwu pomagają studentki położnictwa Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego, które poznały parę podczas porodu ich córeczki w Instytucie Matki i Dziecka, gdzie odbywają praktyki. – Następnego dnia po porodzie Swietłana została przewieziona do Szpitala im. Świętej Rodziny. Choroba była bardzo zaawansowana. Po pierwszej chemioterapii wyniki znacznie się poprawiły, Swietłana dobrze reaguje na leczenie. To bardzo kochające się i skromne małżeństwo, potrzebują modlitwy, ale przyda się także każda pomoc finansowa – mówi „Naszemu Dziennikowi” Monika Matysiak, studentka położnictwa WUM, organizatorka akcji na Facebooku pod hasłem „Pomoc Swietłanie i Nikoli Demedyuk”.
Kilka tygodni temu do Polski przyjechał brat kobiety, Igor, aby pomóc siostrze i zostać dawcą szpiku kostnego. Niestety, po badaniach okazało się, że jest to niemożliwe. – Lekarze robią wszystko, aby znaleźć dawcę dla Swietłany. Jeśli ktoś zechciałby zostać dawcą, wystarczy zarejestrować się w którejkolwiek bazie potencjalnych dawców szpiku, co sprawi, że zostanie automatycznie umieszczony w bazie centralnej. – Lekarze będą przeszukiwali całą bazę, aby znaleźć dawcę. Nie można natomiast sprawdzić swojej zgodności jako dawcy z jedną, konkretną osobą, którą w tym przypadku jest Swietłana. Jeśli ktoś się rejestruje, to wtedy będzie potencjalnym dawcą dla wszystkich. W sprawie ewentualnego zorganizowania dnia dawcy szpiku dla Swietłany czekam jeszcze na informacje od fundacji DKMS zajmującej się sprawami przeszczepu szpiku – podkreśla Monika Matysiak.
Trwa też akcja zbierania pieniędzy potrzebnych na dalsze leczenie Swietłany i małej Nikoli. Na pierwszą chemioterapię dla żony Wowa zebrał pieniądze wśród przyjaciół na Ukrainie. Potrzebują jednak jeszcze około 200 tys. dolarów. Małżeństwo nie ma polskiego ubezpieczenia, a lekarze i tak starają się, aby koszty pobytu i leczenia były jak najniższe. Zbiórka na Ukrainie prowadzona była przez Wowę przez rosyjski odpowiednik Facebooka. Kilka dni temu odbyła się również akcja charytatywna na rzecz Swietłany i Nikoli w Równem. W Polsce jednak Demediuk nie może zorganizować zbiórki na własną rękę. Środki są zbierane za pośrednictwem Fundacji Sedeka (nr konta: 35 1030 1508 0000 0008 1669 1036, z dopiskiem: 10333-Grupa OPP-Dla Swietłany i Nikoli Demediuk). Natomiast w najbliższy weekend w Lublinie przy ul. Słowiczej 3 odbędzie się charytatywny festyn w ramach turnieju o Puchar Koziego Grodu.
Izabela Borańska-ChmielewskaNasz Dziennik, 22 sierpnia 2014
Autor: mj