Mroczna historia z 1968 roku powtarza się
Treść
Choć od zbrojnej interwencji sił Układu Warszawskiego w Czechosłowacji minęło już 40 lat, to wydaje się, że złe doświadczenia przeszłości nie stały się przestrogą. Podobnie jak w 1968 roku w Czechosłowacji, tak dziś pod przykrywką propagandowych haseł dokonywana jest napaść na niezależność pragnącego wolności narodu gruzińskiego. - Kiedy rozpoczęliśmy przygotowania do tej wystawy, w najczarniejszych snach nie przewidywaliśmy, że będziemy ją otwierać w czasie, kiedy analogiczne wydarzenia będą miały miejsce na bieżąco. Pod tymi samymi hasłami, w taki sam sposób w tych dniach dokonuje się inwazja na Gruzję. Odrzucono tylko hasła ideologiczne obrony socjalizmu, pozostałe obłudne hasła ochrony przed prowokacją, obrony spokojnej ludności przed działaniami wyimaginowanych agresorów używane są również dzisiaj. Wszystko w imię utrzymania imperialnych wpływów - powiedział wczoraj podczas otwarcia wystawy "Inwazja 1968" Wojciech Frazik, naczelnik Oddziałowego Biura Edukacji Publicznej krakowskiego Instytutu Pamięci Narodowej. 40 lat temu oczy świata zwrócone były na Czechosłowację. W 1968 roku czescy i słowaccy komuniści podjęli próbę reformy systemu. W styczniu 1968 roku na pierwszego sekretarza partii komunistycznej został wybrany Aleksander Dubczek, rzucono hasło socjalizmu z ludzką twarzą. - Okazało się, że jest to sprzeczność w samym założeniu. Socjalizm albo mógł być z twarzą sowiecką, albo musiało go nie być - mówił Frazik. Właśnie dlatego w krajach obozu demokracji ludowej rozpoczęta została kampania propagandowa przeciwko hasłom praskiej wiosny, a potem coraz bardziej wzrastał nacisk polityczny. - Wystąpiono przeciwko niewinnym hasłom, przeciwko temu, co każdemu człowiekowi jest potrzebne do normalnego funkcjonowania - dodał Frazik. Zauważył, że Czechosłowacja w 1968 roku zaczynała być normalnym krajem: artykułowane były dążenia społeczne, organizowano niezależne od partii organizacje społeczne, odradzał się Kościół, co powodowało kontrast w bloku państw demokracji ludowej. - To spowodowało, że w nocy z 21 na 22 sierpnia 1968 roku 250 tys. żołnierzy państw Układu Warszawskiego dokonało inwazji na Czechosłowację. Wojska te w głównej mierze były złożone z sił sowieckich, ale byli tam też żołnierze Ludowego Wojska Polskiego, jednostki bułgarskie, węgierskie, a gotowe do działania były jednostki armii NRD - dodał Frazik. Czesi i Słowacy nie stawili oporu zbrojnego. Nie miał on sensu wobec przewagi wprowadzonych sił wojskowych. Do tego wolny świat milczał. Przez jakiś czas trwał jedynie bierny opór, a potem rozpoczął się proces "normalizacji" - przywrócono wszystkie represyjne formy rządzenia, a Czechosłowacja stała się na 20 lat jednym z bardziej "ideologicznie ponurych" krajów obozu demokracji ludowej. - Przed 40 laty również był piękny ciepły dzień, ale obywatelom Czechosłowacji wtedy było podwójnie ciepło, z zewnątrz, jak i wewnątrz, od gniewu nad tym, co uczyniły nam tzw. państwa braterskie, na czele ze Związkiem Sowieckim - wspominał Ivan Horski, konsul generalny Republiki Słowackiej w Krakowie. Podkreślił, że Czesi i Słowacy nie spodziewali się wówczas, że w zbrojną interwencję nie włączą się siły polskie i węgierskie, które miały w pamięci wydarzenia z 1956 roku. - Ponownie okazało się, że ideologia zwyciężyła nad zdrowym rozsądkiem - dodał. Jak zauważył Horski, ziarno praskiej wiosny zaczęło kiełkować - zwłaszcza w Polsce, gdzie w latach 70. i 80. zamieszki klasy robotniczej zadały reżimowi komunistycznemu i jego ideologii twarde ciosy, z których system nie podniósł się już aż do swego upadku. Konsul z przykrością zauważył też, że młodzi ludzie mają nikłą świadomość wydarzeń sprzed 40 laty. Podkreślił, że jest to błąd systemu szkolnictwa, które źle podchodzi do nauczania historii. Otwarta w Krakowie wystawa "Inwazja 1968" prezentuje materiał fotograficzny pokazujący przebieg interwencji wojsk Układu Warszawskiego w Czechosłowacji rozpoczętej 21 sierpnia 1968 roku, ze szczególnym uwzględnieniem postaw solidarności społeczeństwa polskiego wobec tych wydarzeń. Ekspozycja jest dostępna dla zwiedzających także w wersji angielskiej i słowackiej. W 1968 roku losy Polaków, Czechów i Słowaków splotły się w szczególny sposób. Podczas protestów w marcu 1968 roku ogromne nadzieje wiązano w Polsce z reformami praskiej wiosny - popularne hasło głosiło: "Cała Polska czeka na swojego Dubczeka", z drugiej strony w Czechosłowacji odnotowano liczne przejawy solidarności z represjonowanymi studentami i naukowcami. Wysłanie przez Władysława Gomułkę na polecenie Leonida Breżniewa Ludowego Wojska Polskiego do Czechosłowacji przyjęto z oburzeniem jako pogwałcenie polskiej tradycji walki "o wolność waszą i naszą". Inwazji towarzyszyły liczne protesty Polaków, które stanowiły fundament przyszłej współpracy polskiej i czechosłowackiej opozycji. Wystawa eksponowana będzie do 5 września br. na Małym Rynku w Krakowie. Marcin Austyn, Kraków "Nasz Dziennik" 2008-08-22
Autor: wa