Mamy szansę urosnąć w siłę
Treść
Rozmowa ze Zbigniewem Bońkiem, 80-krotnym reprezentantem Polski w piłce nożnej Jak będzie wyglądała polska piłka nożna w 2012 roku? Takie pytanie kibice nad Wisłą zadają sobie - z wiadomych powodów - od kilku tygodni bardzo często. My postanowiliśmy zadać je trenerom, piłkarzom, działaczom i innym ludziom sportu. Jako pierwszy odpowiada Zbigniew Boniek - jeden z najlepszych polskich futbolistów w historii, była gwiazda m.in. Widzewa Łódź i Juventusu Turyn. Czy wierzy Pan, że w 2012 roku oprócz pięknych stadionów będziemy mieć dobrych piłkarzy i drużyny, które wypełnią je po brzegi? - Wszystko zależy od tego, jaki przyjmiemy kształt strategii rozwoju piłki. Aby dobrze w nią grać, trzeba przede wszystkim mieć odpowiednią infrastrukturę, o czym mówimy już od wielu, wielu lat - bez echa. Młodzież powinna mieć stworzone warunki do rozwoju, a żeby tak było, muszą powstać kluby, małe nawet klubiki, w których będzie mogła się uczyć. Muszą powstać setki szkół dla najmłodszych dzieci w wieku 6-9 lat. Powiedzmy sobie szczerze - w czasach, gdy WF w szkole praktycznie nie istnieje, ich potrzeba jest dodatkowo większa, bo dzieciaki nie mają gdzie szkolić cech motorycznych - odgrywających w dzisiejszym sporcie gigantyczną rolę. Na kanwie tego muszą później wejść do zdrowego systemu, w którym nie będzie klubów "szczycących się" korupcją, pożądaniem wyniku za wszelką cenę. Klubów funkcjonujących na zdrowych, uczciwych zasadach, uczących nie tylko futbolowego abecadła, ale i kształtujących charakter. Jak każdy kraj w Europie mamy zdolną młodzież, która może myśleć o zrobieniu sportowej kariery. Ale jeśli chcemy osiągnąć coś więcej, liczyć się w świecie i jak równi walczyć z najlepszymi - musimy także urosnąć w siłę jako kraj. Proszę zauważyć, kto dziś dominuje w futbolu - najwięksi i najbogatsi. To jest system naczyń połączonych. Nie można marzyć o podboju Europy i grze choćby w Lidze Mistrzów, gdy możliwości finansowe naszych klubów są kilka, a nawet kilkanaście razy mniejsze od przeciętniaków z możnych lig zachodnich, a coraz częściej i wschodnich. Zacznijmy jednak od podstaw, fundamentów, na których można coś zacząć budować. Przyznanie nam roli gospodarza Euro 2012 oznacza nie tylko powstanie sześciu nowoczesnych stadionów, ale i bazy treningowej, ośrodków szkoleniowych, z których będzie mogła korzystać także młodzież. To jest klucz do późniejszego sukcesu, o czym wspominał choćby Leo Beenhakker. - Przy całym szacunku dla Holendra - powiedział to, o czym polscy trenerzy wspominali już od dziesiątków lat. Oczywiście sześć nawet najwspanialszych stadionów niczego nie załatwi. Są niezbędne do tego, aby sprawnie i dobrze przeprowadzić wielki turniej. Dla rozwoju piłki istotne są te ośrodki treningowe, bazy, które zostaną później udostępnione także najmłodszym. One w połączeniu z mądrą strategią postępu mogą nam pomóc wykonać ogromny krok naprzód. Jeśli nie wypracowujemy długofalowego programu, być może będziemy wygrywać, odnosić nawet sukcesy - ale tylko od święta. Mam uznanie dla Beenhakkera, ale tak naprawdę jeszcze niczego z naszą reprezentacją nie wygrał! Doczekał się już wizerunku zwycięzcy, ale czy jakiś spektakularny sukces odniósł? Jeszcze nie! Dlatego poczekajmy z ferowaniem wyroków, róbmy swoje i za jakiś czas dokonajmy oceny. Często zastanawia mnie nasza małostkowość. Awansujemy na mistrzostwa świata i cieszymy się tak bardzo, jakbyśmy już ten turniej wygrali. A tymczasem z dwóch ostatnich mundiali wracaliśmy w poczuciu klęski. Zachowajmy więc spokój, pokorę i jednocześnie bądźmy świadomi swojej - dużej - wartości. Musimy być bardziej zdeterminowani, więcej pracować i od siebie wymagać, być konsekwentnymi w działaniu. Gdy tak się stanie, przekroczymy pewne granice. Nie mogą nas usatysfakcjonować zwycięstwa, nawet wspaniałe jak niedawne z Portugalią. Nie może nas zadowolić nawet awans do finałów mistrzostw Europy. Róbmy wszystko, by to był dopiero początek sukcesów. Kilkadziesiąt lat temu zdobywaliśmy medale na mistrzostwach świata i olimpiadzie, a nie poszedł za tym rozwój infrastruktury. To był wielki błąd. Teraz sukcesów nie odnosimy, ale dostaliśmy Euro 2012. To jest szansa, której zmarnować nie możemy. Uważa Pan, że brakuje nam mentalności zwycięzców, zadowalamy się pomniejszymi sukcesami? - Mentalność ludzi się zmienia, inna była dwadzieścia lat temu, inna będzie za dwadzieścia lat. I oczywiście nie zdobywa się jej na boisku, tylko w codziennym życiu, stosunkach z rówieśnikami etc. Czy nie jest jednak ciekawy i zastanawiający jednocześnie fakt, iż potrafiliśmy wychować klasowych piłkarzy w czasach dużo trudniejszych, gdy byliśmy dużo dalej od Europy? Teraz dystans między Polską a Europą się zmniejsza, a jednak wielkich graczy nie mamy. Być może to kwestia odpowiedniego dorastania, trzeźwego spojrzenia na wszystko, co młodego człowieka otacza, dążenia do sukcesu? Ile - w kontekście rozwoju talentu - zależy od samego zawodnika, a ile od trenera? - Ważny jest tak samo gracz, jak i jego trener. Klucz do rozwoju leży jednak przede wszystkim w charakterze. Jeśli ktoś potrafi konsekwentnie dążyć do celu, jaki sobie wyznaczył, to nawet chory system nie jest w stanie wybić go z dobrej drogi. Czasami wydawało mi się, że więcej zależy od otoczenia, przeróżnych czynników zewnętrznych, ale to nie była pełna prawda. To w sobie trzeba mieć siłę, jakąś werwę, chęć odnoszenia zwycięstw. Nikt inny tego w nas nie zaszczepi. Owszem, trener później kształtuje i szlifuje talent, dba, by rozwinął się, jak należy. Jego rola jest ogromna, ale powtórzę - klucz tkwi w samym młodym człowieku. W Polsce jest tyle samo uzdolnionej młodzieży co w krajach piłkarsko dużo bardziej rozwiniętych - to zdanie słyszymy z różnych stron dość często. Zgadza się Pan z nim? - Czasami, gdy patrzę na dzieciaki uganiające się za piłką pod blokiem, gdy widzę, jak garną się do sportu, to przekonuję się, że kultura uprawiania sportu przez Polaków jest dużo większa niż na Zachodzie. Ale my posiedliśmy sztukę marnowania tych talentów. Wracając do tego, co mówiłem wcześniej - charakter, siła wewnętrzna, odporność na wyrzeczenia są niebywale ważne. Wręcz decydujące. Ale nie wystarczą, gdy dzieciak nie ma gdzie swych zdolności poszerzać. Dlatego organizacja Euro 2012 i wszystko to, co musimy teraz zrobić, ma tak wielkie znaczenie. Nie wyobrażam sobie, by na tej fali entuzjazmu nie powstały szkółki piłkarskie dla najmłodszych dzieci, gdzie będą nie tylko podnosiły umiejętności, ale i kształtowały swój charakter, uczyły się pracy w kolektywie, odpowiedzialności za innych, przestrzegania wspólnych zadań. Musimy zapewnić odpowiednie warunki pracy trenerom, godziwie ich wynagradzać, by swych obowiązków nie traktowali jako kary. To fundament, na którym możemy zacząć budować siłę polskiej piłki. Dziękuję za rozmowę. Piotr Skrobisz, "Nasz Dziennik" 2007-05-10
Autor: ea