Mafia integrowała się z lewicą
Treść
Wiesław Michalski ps. "Olsen": Kwaśniewski miał słabą głowę. Chłopaki mówili: "Dwie wódki i jest nasz" Wrocławski Dwór Wazów w latach 90. był miejscem spotkań i wspólnych bankietów polityków SLD i Unii Demokratycznej z wpływowymi przedstawicielami świata przestępczego. Tam upijano się do nieprzytomności, robiono interesy i... organizowano fundusze na kampanie wyborcze - ujawnia Wiesław Michalski, w latach 90. jeden z najbogatszych ludzi w Polsce, a zarazem czołowa postać ówczesnego świata przestępczego. Twierdzi, że na organizowanych przez niego spotkaniach bywali m.in. Aleksander Kwaśniewski, Marek Ungier, Aleksandra Jakubowska, Józef Oleksy, Grzegorz Schetyna oraz Władysław Frasyniuk. Przedsiębiorca - gangster, który od ośmiu lat poszukiwany był listem gończym, wczoraj oddał się w ręce CBŚ. Wcześniej w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" - który jako jedyny dotarł do gangstera - zapowiedział, że będzie zeznawał. - Nie bywałem na Dworze Wazów w czasach, gdy lokalem zarządzał Wiesław Michalski. Ale bankiety, jakie organizował, były głośne na cały Wrocław. Takie eseldowsko-udeckie klimaty - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" Ryszard Czarnecki, wrocławski poseł do Parlamentu Europejskiego. Wiesław Michalski w latach dziewięćdziesiątych uchodził za jednego z najbogatszych polskich przedsiębiorców. Jest to jednak nieprawdziwa twarz Michalskiego, znanego również pod pseudonimem "Olsen". CBŚ dysponuje materiałami wskazującymi na niego jako jedną z czołowych postaci polskiego świata przestępczego lat 90. W środowisku gangsterskim uchodził za prawą rękę słynnego Jeremiasza Barańskiego ps. "Baranina". Mówi się również, że prawdopodobnie był jedną z osób, która zasiadała w tzw. Komitecie - grupie, która zadecydowała o zleceniu zabójstwa generała Marka Papały. Michalski uciekł w 1999 roku z Polski. Ostrzeżony - jak mówi - przez prokuratora B., że ma zostać zlikwidowany, rozpuścił wówczas wieści o swojej śmierci. Ostatecznie zdecydował się oddać w ręce funkcjonariuszy Centralnego Biura Śledczego i wczoraj przed południem został zatrzymany w Warszawie. Prawdopodobnie ubiegać się będzie o status świadka koronnego. Wcześniej, podpierając się dokumentami, nagraniami i fotografiami, opowiedział nam o kulisach swojej przestępczej kariery, możliwej dzięki powiązaniom z wpływowymi politykami. - Postać Michalskiego była wtedy znana, ale bez przesady. To była bardzo burzliwa, bardzo szybka, ale też bardzo krótkotrwała kariera. On był gdzieś z Górnego Śląska i jedyny aktyw, jaki miał we Wrocławiu, to był ten słynny Dwór Wazów - mówi w rozmowie z "Naszym Dziennikiem" poseł Bogdan Zdrojewski, przewodniczący klubu parlamentarnego PO i były prezydent Wrocławia. Jesienią 1992 roku za 1,5 mld starych złotych Wiesław Michalski kupił kompleks hotelowy na wrocławskiej starówce, Dwór Wazów. Nieruchomość należąca wówczas do "Juventuru" kierowanego przez Marka Ungiera warta była 30 razy więcej. Jak twierdzi Michalski, kupił hotel za 1/30 jego wartości dzięki łapówce pół miliona dolarów, jakie miał wręczyć Ungierowi. I jak zapewnia, cała transakcja nie byłaby możliwa bez zgody i wiedzy Aleksandra Kwaśniewskiego. Pytany przez nas przed dwoma tygodniami Kwaśniewski zaprzecza, by znał Michalskiego lub kiedykolwiek się z nim spotykał. - Kwaśniewski wyparł się? To kłamie. To nie było wspólne chodzenie po ulicach. To były zamknięte spotkania w cztery, pięć osób. I morze alkoholu - opowiada "Olsen". Pierwotnie Dwór Wazów miał być "perełką" Michalskiego, szybko jednak przekonał się, że luksusowa restauracja, sale bankietowe i dyskoteka to doskonałe miejsce na robienie interesów z politykami, urzędnikami i prokuratorami. Miejsce, gdzie w nieco luźniejszej atmosferze przedsiębiorcy działający poza prawem mogli integrować się i załatwiać interesy z politykami i urzędnikami. Służyła temu - jak opowiada - praktycznie nieograniczona ilość alkoholu fundowanego przez niego i towarzystwo kobiet lekkich obyczajów. Gangster utrzymuje, że na organizowanych przez niego bankietach "integracyjnych" brylowali politycy SLD. - Bywał Kwaśniewski, ale bez Jolki, Ungier wierny Olkowi jak pies, Ola Jakubowska ze swoim kochankiem Jackiem S. i Józef Oleksy, straszny gawędziarz - śmieje się Michalski i dodaje: - Była wódka, były panienki. Ale Kwaśniewski tylko pił. On chyba jest uzależniony. Kwaśniewski miał słabą głowę. Chłopaki mówili: "Dwie wódki i jest nasz" - dodaje "Olsen". "Chłopaki", o których mówi Michalski, to powiązani wówczas z "Baraniną" dolnośląscy gangsterzy. Kwaśniewski zdecydowanie zaprzecza, by znał Michalskiego i bywał u niego. Z Aleksandrą Jakubowską nie udało nam się skontaktować. Politycy lewicy budzili zainteresowanie wrocławskich przedsiębiorców powiązanych ze światem zorganizowanej przestępczości jako dysponenci mienia przejętego z państwowych przedsiębiorstw. Mienia, które jak Dwór Wazów można było odkupić za bezcen. Ale w zainteresowaniu Michalskiego i jego kompanów w latach 90. byli również brylujący na salonach politycy ówczesnej Unii Demokratycznej. I jak powiada gangster - skwapliwie przyjmowali zaproszenie na organizowane bankiety. Dziś większość z nich pytana o swoją znajomość z Michalskim vel "Olsenem" reaguje niekiedy bardzo spontanicznie. - Nie znam, nie spotykałem się. Nie mam nic do dodania - odpowiada na nasze pytania Grzegorz Schetyna, wrocławski poseł Platformy Obywatelskiej uważany za prawą rękę Donalda Tuska, i... rzuca słuchawkę. Jego klubowy kolega, były prezydent Wrocławia - Bogdan Zdrojewski reaguje zupełnie inaczej. Spokojnie i merytorycznie odpowiada na nasze pytania. On jednak nie ma powodów do zdenerwowania. Jak mówi - "o Michalskim słyszał, na bankietach nie bywał". Również sami gangsterzy przyznają, że były prezydent stolicy Dolnego Śląska unikał wszelkich tego typu nieoficjalnych spotkań. - Zdrojewski nie chodził, nie bywał. Natomiast Schetyna wpadał, nie za często, ale ostro pił - przekonuje Michalski. Dwór Wazów na wrocławskiej starówce wpadł w oko politykom centrum. To właśnie tam Unia Demokratyczna organizowała swoje spotkania i miniwiece przedwyborcze. Wszystko dzięki uprzejmości gangsterskiego bonza. Jak sam opowiada, w okresie kampanii wyborczej jego kawiarniany ogródek to była taka minicentrala Unii Demokratycznej na Wrocław. Michalski mówi też o zdarzeniu, kiedy to Barbara Labuda właśnie w kawiarni Dworu Wazów urządziła karczemną awanturę Tadeuszowi Mazowieckiemu. Pieniążki na kampanię Michalski twierdzi też, że wspierał finansowo kampanię wyborczą polityków Unii Demokratycznej. Dziś śmieje się, że to, co przez polityków przyjmowane było jako hojne datki, dla niego nie stanowiło praktycznie żadnego wydatku. Jak opowiada "Olsen", zaproszono go m.in. na specjalne spotkanie organizowane w hotelu pod Wrocławiem, przy wylocie na Zielona Górę. - Pełno aktywistów, działaczy, urzędników. Każdy musiał dać na nowe 10 tysięcy złotych na kampanię. Dałem - wspomina "Olsen" i dodaje, że niektórzy prominenci UD prosili o finansowe wsparcie również prywatnie. W tym wypadku Michalski utrzymuje, że nie były to już jednak małe kwoty. I mówi, że jednym z tych, z którymi łączyły go najczęstsze, również finansowe kontakty był Władysław Frasyniuk, dziś jeden z liderów LiD. - Wpadłem pewnie z raz czy dwa do Dworu Wazów, bo wie pan, w tamtych czasach była to jedyna dobrej klasy restauracja w mieście. Na pewno nie spotykałem się z panem Michalskim, nie bywałem u niego w domu ani nie brałem żadnych pieniędzy - tłumaczy Władysław Frasyniuk w rozmowie z "Naszym Dziennikiem". - Frasyniuk bywał u mnie w domu. Brał pieniądze. Chodziło o pożyczkę 150 tysięcy złotych (nowych) na kampanię wyborczą. Nigdy ich nie oddał. Pytał się, co w zamian za pieniądze. To mówię, że trzeba spłacić, zrobić to i to - komentuje "Olsen". Michalski zamierza ubiegać się o status świadka koronnego i wówczas przekazać organom ścigania materiały, m.in. zdjęcia, potwierdzające jego słowa. Michalski już zeznaje Lubelska Prokuratura Apelacyjna zapozna się z materiałami z umorzonego śledztwa przeciwko lewicowemu politykowi - Markowi Ungierowi, które dotyczyło nieprawidłowości w "Juventurze" - poinformowała wczoraj rzecznik prokuratury apelacyjnej w Lublinie Ewa Piotrowska. Jak podała, chodzi o sprawdzenie, czy nie ma wśród nich dokumentów przydatnych dla śledztwa prowadzonego w sprawie nieprawidłowości w Komitecie ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, którym w latach 80. kierował Aleksander Kwaśniewski. Śledztwo przeciwko byłemu szefowi gabinetu prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, Markowi Ungierowi, i innym członkom zarządu "Juventuru" warszawska prokuratura okręgowa umorzyła w styczniu 2005 r., uznając, że sprawa przedawniła się w grudniu 2003 r. Zarzuty postawione wówczas członkom zarządu Juventuru dotyczyły działania na szkodę spółki przy sprzedaży hotelu Dwór Wazów we Wrocławiu (wrzesień 1992 r.) oraz hotelu Słoneczny w Zakopanem (październik 1993 r.). Chodziło także o nieogłoszenie w styczniu 1993 r. upadłości Juventuru i poświadczenia nieprawdy w akcie notarialnym sprzedaży Dworu Wazów. Od marca ubiegłego roku lubelska prokuratura apelacyjna prowadzi również śledztwo w sprawie nadużyć w kierowanym w latach 80. przez Aleksandra Kwaśniewskiego Komitecie ds. Młodzieży i Kultury Fizycznej, w wyniku których Skarb Państwa miał stracić około 100 mln dolarów. Wojciech Wybranowski, "Dziennik Polski" 2007-05-29
Autor: ea