Łódzka "Wyborcza": zróbmy sobie manifestację!
Treść
Łódzki dodatek do "Gazety Wyborczej" nawoływał wczoraj do udziału w antyrządowej pikiecie, podpierając się wypowiedziami lokalnych "autorytetów", m.in. Stefana Niesiołowskiego (PO), Krzysztofa Makowskiego (jego działalnością zajmuje się Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego) czy Jarosława Bergera, związanego z SLD prezesa Wojewódzkiego Funduszu Ochrony Środowiska i byłego rzecznika łódzkiej policji. "Gazeta Łódzka", dodatek do "GW", pouczała swoich czytelników, że zdecydowana większość społeczeństwa jest "zniesmaczona" całą sytuacją, dlatego, cytując smsy rozsyłane przez "młodych ludzi" - nawoływała do licznego udziału w pikiecie antyrządowej, jaka późnym popołudniem miała się odbyć w Łodzi. "Rząd do dymisji! Rozwiązać Sejm! Precz z polityczną korupcją! PiS przekroczył granicę i musi za to odpowiedzieć. W czwartek o godz. 17 manifestacja pod Sejmem i w centrach dużych miast. Protestujmy do skutku. Oni muszą odejść! Teraz! Przyjdź i prześlij dalej" według gazety, wiadomości takiej treści dotarły do wielu mieszkańców miasta. Obecny wicemarszałek sejmiku wojewódzkiego Krzysztof Makowski grzmiał na łamach gazety: "Daj pan sobie spokój i wycofaj się z wyborów", to pod adresem Jerzego Kropiwnickiego, obecnego prezydenta Łodzi. "Pan w tej chwili potwierdza to, że IV RP legła w gruzach. To, że korupcja i przekupywanie polityków stało się chlebem powszednim. To, że prokuratura jest kolejną partią polityczną. To jest właśnie twarz PiSu. To jest IV RP" ciągnął. Makowski, który rywalizuje z Kropiwnickim, podkreślał, że mechanizmy "pozyskiwania" posłów od lat funkcjonują także w łódzkim samorządzie, a Jerzy Kropiwnicki firmuje podobne praktyki swoim nazwiskiem. Jednak obecny marszałek województwa, były wojewoda łódzki, człowiek wylansowany przez Leszka Millera, zapomniał najwyraźniej, że to on obsadzał stanowiska w spółkach Skarbu Państwa na terenie województwa swoimi "kolesiami". Sprawę doprowadzenia tych przedsiębiorstw do ruiny przez ludzi Makowskiego i jego samego prowadzi teraz ABW. Sam Makowski, który od kilku miesięcy nieustannie występuje w roli krytyka nie tylko rządzących Łodzią, ale też państwem, zwołuje konferencję w trakcie pracy. Bierze na ten czas wolne? Jak poinformowano nas w biurze prasowym urzędu marszałkowskiego, nie. Robi więc to za pieniądze podatników, zamiast w tym czasie zająć się pracą, za którą bierze publiczne pieniądze. AS, "Nasz Dziennik" 2006.09.29
Autor: ea