Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kwaśniewski unika przesłuchania

Treść

Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu nie może przesłuchać Aleksandra Kwaśniewskiego, który ma zeznawać w sprawie niechlubnej afery związanej z Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu. Były prezydent już po raz drugi nie stawia się w prokuraturze. Brak czasu dla wymiaru sprawiedliwości nie przeszkadza mu jednak wykładać za oceanem. Budowa LFO - jednego z najnowocześniejszych w Europie, które jako pierwsze w kraju miało produkować leki z krwi - nigdy nie została ukończona, produkcja nie ruszyła, a Skarb Państwa stracił na tej inwestycji 32 mln USD. Teraz pokryją je podatnicy.
Po raz pierwszy Kwaśniewski miał stanąć przed Prokuraturą Okręgową w Tarnobrzegu w maju br. Nie stawił się jednak, bo plany pokrzyżował mu pobyt z wykładami za granicą. Po raz drugi został zaproszony i miał przybyć w ubiegły czwartek, ale i tym razem prokurator na próżno oczekiwał byłej głowy państwa. - Obecnie trwają negocjacje w sprawie ustalenia kolejnego terminu zgłoszenia się w celu złożenia zeznań przez eksprezydenta, który tłumaczy się nieobecnością w kraju. W tej chwili nie można jednak mówić o żadnej konkretnej dacie - powiedział nam wczoraj prokurator Edward Podsiadły, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Prokuratura chce przesłuchać Kwaśniewskiego w charakterze świadka w sprawie nowych wątków związanych z rzekomymi naciskami politycznymi na byłego ministra zdrowia Mariusza Łapińskiego, które pojawiły się w głośnej od kilku lat aferze budowy Laboratorium Frakcjonowania Osocza w Mielcu. - Aleksander Kwaśniewski ma zeznawać m.in. w sprawie narady, jaka odbyła się w 2002 r. u szefa gabinetu prezydenta, na której ówczesny minister zdrowia Mariusz Łapiński - jak zeznał - miał być naciskany przez szefa gabinetu prezydenta Marka Ungiera, aby resort zdrowia przejął dalsze finansowanie i prowadzenie inwestycji - wyjaśnia prokurator Podsiadły. Łapiński mówił o tym podczas przesłuchania w grudniu 2004 r. w tarnobrzeskiej prokuraturze. Zeznał jednocześnie, że w spotkaniu oprócz Marka Ungiera wzięli udział szef kancelarii premiera Millera Marek Wagner, szef UOP Zbigniew Siemiątkowski oraz Włodzimierz Wapiński, biznesmen zamieszkały w Szwecji, który otrzymał gwarancje Skarbu Państwa na wielomilionowe kredyty na budowę LFO. Jak podkreśla prokurator Podsiadły, z zeznań Mariusza Łapińskiego wynika również, że podczas tej narady na chwilę miał się pojawić także prezydent Kwaśniewski, który po kilku minutach, nie zabrawszy głosu, wyszedł. - To jest wersja Mariusza Łapińskiego, którą chcemy zweryfikować, przesłuchując byłego prezydenta. Chodzi nam o to, aby dowiedzieć się m.in., co faktycznie było przedmiotem rozmowy i jaki był udział eksprezydenta w tej naradzie - komentuje rzecznik tarnobrzeskiej prokuratury.
Polecenie podjęcia umorzonego wątku na nowo wydała Prokuratura Krajowa. Prokuratorzy chcą również dowiedzieć się, czy udziałowcy LFO próbowali wpływać na decyzje polityków SLD w kwestii budowy fabryki.
W 1997 r. rząd Włodzimierza Cimoszewicza poręczył 32 mln USD kredytu zaciągniętego w bankach przez spółkę LFO na jej budowę, jednak fabryka nigdy nie powstała. 21 mln USD z tej kwoty wypłynęło z Polski lub znalazło się na prywatnych kontach. Niedawno komornicy zajęli przeszło 60 mln zł z kont Ministerstwa Finansów i przelali je do banków, które udzielały kredytów na tę inwestycję. W sprawie LFO przesłuchano już szereg osób, a przed miesiącem Jolantę Kwaśniewską. Żona byłego prezydenta przez półtorej godziny odpowiadała m.in. na pytania w sprawie dotacji w wysokości 70 tys. zł, jakie mielecka spółka LFO przelała na konto agencji reklamowej Pągowskiego, powiązanej personalnie i organizacyjnie z jej fundacją "Porozumienie bez barier". Była prezydentowa wyjaśniła wówczas, że agencja ta zajmowała się reklamą jednej z kampanii prowadzonych przez fundację; to właśnie do tej agencji należało pozyskiwanie sponsorów. Zaprzeczyła jednak, by spółka LFO przekazywała jakiekolwiek pieniądze bezpośrednio na konto jej fundacji. - Zeznania Jolanty Kwaśniewskiej były, ogólnie rzecz biorąc, bardzo wymijające i w żadnym razie nie przyczyniły się do wyjaśnienia tego wątku sprawy - mówi prokurator Edward Podsiadły. Prokuratura przesłuchała także Marka Siwca, byłego szefa Biura Bezpieczeństwa Narodowego, któremu pod koniec lat 90. Włodzimierz Wapiński, jeden z podejrzanych w aferze LFO, nieodpłatnie użyczył luksusowego samochodu terenowego. Prokuratorów interesuje związek między tym faktem a gwarancjami Skarbu Państwa na inwestycję, która nigdy nie została zrealizowana. W sprawie LFO zarzuty postawiono już Wapińskiemu i Wiesławowi Kaczmarkowi. Temu ostatniemu prokuratura zarzuciła, że jako minister gospodarki w rządzie Cimoszewicza wydał nierzetelną opinię, która zdecydowała o przyznaniu spółce LFO poręczenia Skarbu Państwa. Co istotne, rząd udzielił poparcia inwestycji mimo negatywnych opinii komisji rządowych. Tarnobrzeska prokuratura ściga też przebywającego w Wielkiej Brytanii prezesa spółki Zygmunta N., któremu chce postawić zarzut wyłudzenia kredytu.
Mariusz Kamieniecki

"Nasz Dziennik" 2006-07-12

Informacja z serwisu www.iap.pl

Autor: ab