Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Kreml przyczajony do skoku

Treść

Zdjęcie: Robert Sobkowicz/ Nasz Dziennik

Ukraina chce od Zachodu dronów i nowoczesnego sprzętu wojskowego – mówił wczoraj w polskim Sejmie wiceminister obrony Ihor Kabanenko.

Sytuacja jest dla nas skomplikowana i szalenie niebezpieczna – tak polskie MSZ ocenia konflikt na Ukrainie i rosyjskie przygotowania do wojny.

Rosja to kraj destabilizujący nie tylko region Europy Środkowo-Wschodniej, ale również eksportujący kryzysy do kolejnych jego państw – twierdzą dyskutanci 87. seminarium Rose-Roth Zgromadzenia Parlamentarnego NATO, które od wczoraj obraduje w polskim Sejmie. Ich zdaniem, Rosja to obecnie głównie geopolityczne zagrożenie dla Europy, gotowe realizować swoją doktrynę z użyciem siły militarnej, również w sposób niekonwencjonalny, przy użyciu wojny informacyjnej, terroryzmu, propagandy i nośników energetycznych takich jak gaz i ropa.

Posłowie z Litwy i Azerbejdżanu wskazywali, że Moskwa stosuje wojnę propagandową, informacyjną i korupcję jako środek obezwładniania politycznego krajów, które chce sobie podporządkować.

Politycy omawiali nowe wyzwania bezpieczeństwa w Europie Wschodniej, w szczególności na Ukrainie, Białorusi, w Gruzji i Mołdawii.

Seminarium otworzyli marszałek Radosław Sikorski i szef Zgromadzenia Parlamentarnego NATO Hugh Bayley. Zdominowało je pogorszenie bezpieczeństwa na objętej działaniami wojennymi Ukrainie, ale również w Mołdawii, Gruzji i krajach bałtyckich.

Przedstawiciele władz w Kijowie przekonywali, że ostrze rosyjskiej agresji jest wymierzone w system bezpieczeństwa europejskiego i światowego.

W podobnym tonie wypowiadał się były szef polskiej dyplomacji Radosław Sikorski. Przyznał, że choć w czasie szczytu NATO w Newport interesowano się tym, co dzieje się za naszą wschodnią granicą, to jeszcze mocniej przebijał się problem konfliktu na Bliskim Wschodzie czy Mali.

– Ukrainie zaoferowaliśmy wszelkie wsparcie z wyjątkiem pomocy – mówił Sikorski, przypominając, że kraj obok wojny boryka się z kryzysem ekonomicznym, struktur państwa, gazowym, przetasowaniami wewnątrz własnej oligarchii.

Sikorski przyznał, że błędem było zadeklarowanie braku planu wojskowego wobec kryzysu, bo to siła wojskowa ma decydujące znaczenie.

Nierozpoznane sygnały

To samo, choć nieco ostrożniej, mówił Tomasz Siemoniak, przypominając, że zlekceważono sygnały, takie jak gazowe szantaże czy brutalna retoryka Rosji, i dopiero aneksja Krymu zmieniła to podejście. – Stanęliśmy wobec sytuacji, która zakwestionowała tezę o braku możliwości konfliktu w Europie – oświadczył szef polskiego MON. Przyznał, że geopolityka i realizacja polityki mającej na celu budowę stref wpływów powróciły z całą otwartością, a nowe zagrożenia, takie jak terroryzm, nie wyparły tych klasycznych, związanych z obroną integralności terytorialnej.

Dowodem na zasadniczą zmianę polskiego stanowiska w kwestii oceny rosyjskiej polityki było wystąpienie wiceministra spraw zagranicznych Leszka Soczewicy, który przedstawił polski punkt widzenia na kryzys ukraiński. – To, co się dzieje, nie tylko zmienia geopolitykę regionu, ale wpływa na całą sferę euroatlantycką – ocenił, podkreślając, że konflikt będzie długotrwały i nie ograniczy się do Rosji czy Ukrainy, bo zachwiał całą europejską architekturą bezpieczeństwa.

Polskie MSZ nie widzi szans na dyplomatyczne rozwiązanie sporu, bo Kreml takiej gotowości nie wykazuje, szykując się do kolejnego skoku.

– Po raz pierwszy od drugiej wojny w Europie kraj ościenny zaatakował sąsiada, używając wszelkich swoich zdolności, łamiąc zasady prawa międzynarodowego. Ta sytuacja jest dla nas skomplikowana i szalenie niebezpieczna – oświadczył Soczewica. W jego ocenie, Moskwa jest zdeterminowana, bo ma siłę i wolę, by destabilizować i odbudować swoje strefy wpływów.

Soczewica przedstawił też zarys konsekwentnej militaryzacji państwa rosyjskiego, mimo pogarszającej się jego sytuacji gospodarczej. Zwrócił uwagę na systematyczne ćwiczenia armii o charakterze ofensywnym, często niezapowiedziane, pochłaniające nawet 100 mld USD rocznie.

Podczas wczorajszego seminarium wystąpił też wiceminister obrony Ukrainy Ihor Kabanenko. Mówił m.in. o rosyjskich metodach walki, a więc akcjach terrorystycznych, manipulacjach, przy jednoczesnym ataku rakietowym i artyleryjskim, wymierzonym w ludność cywilną. Jak podkreślił, Ukraina potrzebuje osiągnięcia technologicznej przewagi na polu walki.

– Ukraina chce od Zachodu dronów i nowoczesnego sprzętu wojskowego. Agresora trzeba zatrzymać i to jest moment prawdy dla każdego z nas – wskazywał Kabanenko. W tym samym duchu wypowiadała się Oksana Shuliar, zastępca dyrektora Departamentu Polityki Zagranicznej naczelnika Wydziału Projektów Strategicznych i Komunikacji w Administracji Prezydenta Ukrainy. Jej zdaniem, zamrożenie konfliktu na wschodniej granicy może zbudować na tym obszarze terytorium mafijne, destabilizujące wschodni obszar UE poprzez handel bronią, ludźmi, narkotykami i eksport przestępczości zorganizowanej.

Maciej Walaszczyk
Nasz Dziennik, 15 października 2014

Autor: mj