Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Klucz do sukcesów tkwi w ciężkiej pracy

Treść

Rozmowa z Pawłem Słomińskim, trenerem pływackiej reprezentacji Polski Po tegorocznych sukcesach polskich pływaków pojawiła się opinia, że oto staliśmy się światową potęgą. Pan na każdym kroku stara się jednak tonować nastroje. Zdecydowanie tak. Potęgą możemy nazywać kraj, który od kilku lat z najpoważniejszych imprez regularnie wraca z kilkunastoma medalami. My takimi wyczynami nie możemy się pochwalić. Mamy trzy gwiazdy, Otylię Jędrzejczak, Pawła Korzeniowskiego i Bartosza Kizierowskiego oraz sporo zdolnej młodzieży, która obecnie może marzyć o finałach w mistrzowskich zawodach. Nie znaczy to jednak, iż za dwa lata nie będą lepsi, dużo lepsi. Które zatem miejsce w świecie zajmuje nasze pływanie? Trudno powiedzieć, bo sytuacja płynnie się zmienia. Ja do naszej pozycji odnoszę się zresztą bardziej pod kątem historycznym. Nigdy nie mieliśmy tak dużej i mocnej reprezentacji jak teraz, tylu zdolnych i odgrywających znaczącą rolę zawodników. Owszem, byli Artur Wojdat, Mariusz Podkościelny i Rafał Szukała, ale nigdy nie byliśmy w stanie przywieźć z mistrzostw świata kilku medali. Nie da się ukryć, że od pewnego czasu wszystko idzie zdecydowanie do przodu, sukcesów jest coraz więcej, gdzie tkwi klucz do nich? Prozaicznie w ciężkiej pracy. Poza tym zawodnicy są bardziej świadomi. Otylia Jędrzejczak w pewnym momencie pokazała, iż w Polsce można nie tylko pływać, ale i osiągać wyniki na światowym poziomie. Dała wiarę pozostałym. Dziś już nikt nie wątpi, że i u nas można wykształcić znakomitego zawodnika. Poparte jest to oczywiście ciężką pracą i mądrym podejściem trenerów. Zrobiliśmy przy okazji milowy krok, jeśli chodzi o organizację szkolenia i wyjazdów na najważniejsze imprezy. Ma Pan do dyspozycji najbardziej utalentowane pokolenie w historii naszego pływania? Powiem szczerze, że nie wiem. Wiem jednak, iż zawodnicy nie tylko mają talent, ale i chcą pracować, i to ciężko, są zaangażowani w to, co robią. Także my, trenerzy, mamy coraz większą wiedzę, z każdym rokiem nabywamy nowych doświadczeń, które później wykorzystujemy. Ważne jest także to, że cieszymy się u swych podopiecznych autorytetem. Jeśli młodzi widzą, że Otylia szanuje to, co przekazujemy, iż nas słucha, postępują podobnie. Ten wzajemny kontakt wiele znaczy, dzięki niemu atmosfera w kadrze jest bardzo dobra. Nie zapominajmy, że pływanie wymaga ogromnego poświęcenia, może pojawiać się zmęczenie, zniechęcenie ciężkimi i monotonnymi zajęciami. Mam świadomość, że niektórzy zawodnicy są znużeni wielką liczbą dni, jakie spędzają na zgrupowaniach, to także jest problem, z którym musimy sobie radzić. Na szczęście, co chcę podkreślić, mamy w drużynie Otylię, która jest nie tylko wspaniałą zawodniczką, ale i pokazuje, że dzięki pływaniu można zapewnić sobie godziwą przyszłość. Dziś medal olimpijski daje człowiekowi emeryturę na wysokim poziomie, do tego dochodzi świat reklamy, który powolutku zaczyna wreszcie wkraczać do świata pływania. Od razu jednak dodam, pieniądz nie przyświeca naszym działaniom. Nie uganiamy się po pucharach świata czy dobrze płatnych mityngach. Wszystkie siły poświęcamy na jak najlepsze przygotowanie do mistrzostw świata i Europy oraz igrzysk olimpijskich. Mamy dziś trzy gwiazdy i spore grono zdolnych zawodników co zrobić, by inni poszli w ich ślady? Uściślę, mamy jedną supergwiazdę i dwie gwiazdy. Otylia Jędrzejczak ma na koncie osiągnięcia, które stawiają ją na równi z największymi tuzami pływania. Na Pawła Korzeniowskiego i Bartosza Kizierowskiego można zawsze liczyć, jeśli są w wysokiej dyspozycji. Co zrobić, by w ich ślady poszli inni? Spokojnie pracować, bez emocji, podchodów, krytyki. Nasze środowisko jest wolne od wielkich pieniędzy i zawiści typowej dla innych dyscyplin. To przekłada się na atmosferę, a ta na wyniki. Mamy sporo zdolnej młodzieży, musimy tylko do niej dotrzeć i mieć z nią odpowiedni kontakt. Poziom wiedzy polskich trenerów już jest naprawdę wysoki, poszukujemy coraz nowszych metod szkoleniowych i staramy się je przekazywać podopiecznym. Rozmawiając o przyszłości, nie możemy uniknąć tematu braku warunków do trenowania. Basenów 50 metrowych potrzebują Państwo przecież jak ryba wody. Basenów z nieograniczonym dostępem do nich, żebyśmy mogli spokojnie trenować, nie martwiąc się, że gdy za chwilę przyjdą osoby uprawiające rekreację, będziemy musieli przesunąć się na boczne tory, aby zrobić im miejsce. Potrzebujemy przestrzeni do treningów! Nie możemy ścigać się ze światem, który w ogóle nie martwi się takimi problemami, bo o nich zapomniał lata temu. W tym momencie mamy w Polsce trzy baseny 50-metrowe, potrzebujemy kilkunastu. Pełniący obowiązki prezydent Warszawy Kazimierz Marcinkiewicz obiecał niedawno, że zrobi wszystko, by na terenie AZW AWF Warszawa powstała wreszcie nowoczesna pływalnia. I mam nadzieję, że do tego dojdzie. Darzę pana Marcinkiewicza dużym szacunkiem i wierzę, że tym razem na obietnicach się nie skończy. Ale jeden basen w stolicy sprawy nie załatwi. Takich pływalni potrzeba bowiem dużo więcej, praktycznie powinien je posiadać każdy ośrodek, w którym pływanie jest mocne i się w nie inwestuje. Oczywiście nawet powstanie kilku nowoczesnych obiektów nie da gwarancji, że doczekamy się następców Otylii. Ja nie wiem, jaka będzie młodzież za kilka lat, czy będzie miała talent, chęć do pracy etc. Wiem jednak, iż musimy wykorzystać dobry moment, by przyszłemu pokoleniu zapewnić odpowiednie warunki do treningów. Lepsze od tych, jakie ma Otylia i Paweł. A na sam koniec temat "olimpiada", bo wszyscy liczymy, że w Pekinie polscy pływacy dostarczą nam niejednej chwili wielkiej radości. Czego możemy spodziewać się w kontekście igrzysk? Dziś mogę zapewnić jedynie, że zrobię wszystko, by reprezentacja miała stworzone optymalne warunki przygotowań pod każdym względem. A co wydarzy się w Pekinie, nie sposób przewidzieć. Oczywiście liczę na miłe niespodzianki... Dziękuję za rozmowę. Piotr Skrobisz, "Nasz Dziennik" 2006-09-27

Autor: ea