Klauzule Pawlaka

Treść
PSL chce koalicji na czas określony i wyłączności w resortach, w których miałoby swoich ministrów
PiS do większości rządowej brakuje nadal sześciu posłów. Dziś ruszają negocjacje.
Polskie Stronnictwo Ludowe mierzy wysoko. Waldemar Pawlak jest dziś głównym "rozgrywającym" polskiej sceny politycznej, choć wydaje się, że w pierwszej batalii - o powstanie koalicji: i z PiS, i z PO - już się poddał. Czy Jarosław Kaczyński dla utrzymania władzy i obecnego parlamentu będzie dla ludowców równie hojny, jak w kwietniu dla Ligi Polskich Rodzin? PiS wciąż obstaje: jeśli nowe wybory, to tylko przy nowej ordynacji. Na nią nie ma jednak w Sejmie zgody. A zatem nie ma większości dla wniosku o skrócenie kadencji Sejmu, który złożyła wczoraj Platforma Obywatelska.
Szef PO Donald Tusk wzywa PiS do poparcia złożonego wczoraj po południu wniosku o skrócenie kadencji. Jego zdaniem, w tym Sejmie "po roku nieudolnych rządów PiS i jego koalicjantów wyczerpała się możliwość pozytywnej zmiany". Tusk przewiduje, że nawet jeśli uda się sklecić większość, to przetrwa ona najwyżej rok i będzie oznaczać "kolejne złe dla Polski 12 miesięcy".
PiS ustami szefa klubu Marka Kuchcińskiego odpowiada, że jeżeli wybory, to tylko przy zmienionej ordynacji, która zminimalizowałaby niebezpieczeństwo podobnych tarć koalicyjnych, jak w tej kadencji czy poprzednich. Miałaby ona premiować duże ugrupowania, i to najlepiej tak, by nie potrzebowały one partnerów do rządzenia. Tusk odpowiada: jedynym takim pomysłem jest ordynacja większościowa oparta na jednomandatowych okręgach wyborczych. Na te nie chce się zgodzić PiS. Jarosław Kaczyński od zawsze uważał - co wyciągnęli wczoraj dziennikarze, cytując jego książkę o parlamentaryzmie z 1995 r. - że siłą demokracji są silne partie, a nie Sejm złożony z 460 jednostek z mandatami poselskimi, które mogłyby nie umieć współpracować.
Walka z wekslami
Te słowa Kaczyńskiego budzą szczególne emocje dzisiaj, gdy od kilku dni z czołówek gazet nie schodzą sprawy dotyczące weksli wiążących posłów Samoobrony z Andrzejem Lepperem. Albo jesteś wierny do ostatniego dnia kadencji, albo płacisz 552 tys. zł - tak w skrócie wygląda smycz, na jakiej trzyma się jako taka jedność klubu Samoobrony. Bo znaczna grupa posłów jest pewna, że odejdzie, gdy tylko weksle ostatecznie okażą się bezprawne. Starania w tym kierunku podejmują ci, wobec których została już ponoć wszczęta procedura egzekucji długów. Posłowie Piotr Misztal i Jan Bestry - dziś w Klubie Ruchu Ludowo-Narodowego, zatrudnili cały sztab adwokatów, którzy mają ostatecznie pogrążyć Leppera i jego "dwór". Dowiedzieliśmy się, że skierują do prokuratury wniosek o zablokowanie egzekucji, powołując się na domniemanie o przerobieniu tekstu podpisywanych zobowiązań.
Na razie w prokuraturze jest tylko wniosek marszałka Marka Jurka, który do prokuratora generalnego Zbigniewa Ziobry skierował zawiadomienie o popełnieniu przez Leppera i Janusza Maksymiuka przestępstwa ściganego z urzędu. Mieliby oni "działać na szkodę interesu publicznego przy przekroczeniu przez funkcjonariusza publicznego swoich uprawnień". Jurek uważa, że podjęli oni "czynności zmierzające do ograniczenia wykonywania przez posłów na Sejm mandatów poselskich".
Niewykluczone, że mimo nierozwiązanych spraw z wekslami jeszcze dziś z Samoobrony odejdzie trzech posłów. Wczoraj spotkali się oni w Warszawie z wysoko postawionym politykiem PiS. Do opuszczenia klubu gotowa jest ponoć także Renata Beger, za którą pójdzie przynajmniej czterech parlamentarzystów. To wystarczyłoby już do większości, ale to nie koniec. Znaczna grupa szykuje się na głosowanie nad wotum zaufania dla rządu.
- Lepper będzie pewny naszej lojalności, a wtedy my wbijemy mu nóż w plecy - mówi jeden z tych posłów.
Kluczowi i tak ludowcy
Ale wszystkie te starania i tak nic nie przyniosą, jeśli na wejście w koalicję z PiS nie zdecyduje się Polskie Stronnictwo Ludowe. Wczoraj obradowały na ten temat prezydium Rady Naczelnej i Naczelny Komitet Wykonawczy tej partii. Oczywiście trudno było się spodziewać po tych rozmowach kluczowych decyzji. Obrady zakończyło wygłoszenie swoistego orędzia przez prezesa Waldemara Pawlaka. W skrócie wynikało z niego, że PSL jest gotowe do rozmów "na swoich warunkach, ale nie na warunkach PiS". "Klauzula wyłączności" - ten temat pojawiał się w rozmowach PiS - PSL już w kwietniu. Chodzi o to, by w resorcie, w którym ministrem będzie ludowiec, także sekretarze i podsekretarze stanu wywodzili się z PSL. Wtedy PiS na to się nie zgodziło. Jak będzie teraz?
- Nie popadajmy w przesadę, ale dziś jesteśmy w stanie się zgodzić na wiele więcej - tłumaczy nam polityk PiS.
Nie wiadomo, jakie resorty chce objąć PSL.
- Nie chcemy wchodzić w buty po Samoobronie - mówi Pawlak.
- To nie oznacza jednak, że gdy PSL otrzyma ofertę objęcia resortu rolnictwa i budownictwa, to powie "nie" - mówi nam jeden z ludowców.
- Z uwagą i zainteresowaniem przyjęliśmy słowa prezesa Pawlaka - powiedział Kuchciński, który jeszcze wczoraj wieczorem spotkał się z szefem ludowców. Rozmowa dotyczyła najbliższego posiedzenia Sejmu. Nieoficjalnie jednak wiadomo, że była i dla jednych, i dla drugich próbą sondowania stanowisk negocjowanych przed dzisiejszymi rozmowami.
Mikołaj Wójcik, "Nasz Dziennik" 2006-09-27
Informacja z serwisu www.malopolskie.iap.pl
Autor: ea