KŁAMSTWA O PREZERWATYWIE
Treść
W związku ze sprawą Kameruńczyka Simona M., który zaraził wirusem HIV co najmniej kilkanaście kobiet w Polsce, liberalne media i środowiska feministyczne rozpoczęły akcję promującą bynajmniej nie czystość przedmałżeńską czy wierność w małżeństwie, skutecznie chroniące przed zakażeniem, lecz - seks z prezerwatywą. Opinia, że prezerwatywa ustrzeże przed zakażeniem, to jednak zwykłe kłamstwo. Propagatorzy antykoncepcji oskarżają resort zdrowia, że ten nie lansuje prezerwatyw. - Ta sprawa jest kolejną w ciągu istotnych dla kształtu społeczeństwa, rodziny, sposobu edukacji młodzieży, wreszcie mediów - powiedziała nam Hanna Wujkowska, lekarz i bioetyk, doradca ds. rodziny w rządzie Kazimierza Marcinkiewicza. Jej zdaniem, żyjemy w atmosferze spłaszczania człowieka do wymiaru cielesnego. - Tymczasem człowiek to aż człowiek, istota obdarzona duszą nieśmiertelną pochodzącą od Stwórcy i ciałem, w którego powstaniu uczestniczą również rodzice w akcie małżeńskim - tłumaczy. Na akt płciowy trzeba - zgodnie z prawdą - patrzeć z perspektywy możliwości zaistnienia nowej istoty ludzkiej. - A wszelka antykoncepcja burzy ten naturalny porządek rzeczy, także prezerwatywa, która dodatkowo wprowadza użytkownika w drugi błąd, a mianowicie, że jakoby jest "bezpieczna" - mówi Wujkowska. Co to znaczy? - To nic innego jak narażanie osób oszukanych przez media lansujące wszelki nieład w dziedzinie płciowości na zakażenie się chorobami wirusowymi, np. wirusowe zapalenie wątroby typu C lub HIV - wyjaśnia. - Otwory w lateksie używanym do produkcji prezerwatyw mają większą średnicę niż wymienione wirusy - dodaje. Grunt to edukacja Jak zauważa Hanna Wujkowska, kolejny raz przekonujemy się, że istnieje pilna potrzeba edukacji, zwłaszcza młodzieży, dotycząca naturalnego planowania rodziny. - Wiedza ta pozwoli na dokonywanie wyborów w sferze płciowości z poszanowaniem siebie i drugiej osoby - podkreśla. Tymczasem na swojej stronie internetowej feministyczna Federacja na rzecz Kobiet i Planowania Rodziny zamieściła apel do młodych kobiet, w którym wzywa do unikania seksu bez prezerwatywy. Nie ma słowa o czystości, o wierności, o powstrzymaniu się od przygodnych kontaktów seksualnych. Wanda Nowicka, szefowa tej organizacji, pisze: "apel ten kierujemy przede wszystkim do młodych kobiet, które z uwagi na uwarunkowania kulturowe i ze względów fizjologicznych są szczególnie narażone na zakażenia wirusem HIV. Należy pamiętać, że prawidłowo stosowana prezerwatywa w bardzo dużym stopniu chroni nas przed zakażeniem się chorobami przenoszonymi drogą płciową. (...) należy unikać wszelkich ryzykownych zachowań, do których niewątpliwie należy seks bez prezerwatywy". Jednak czy Wanda Nowicka powiedziałaby własnej córce: Możesz sypiać z chorym na AIDS, tylko użyjcie prezerwatywy? Na pewno nie. Takie słowa kieruje za to do "innych", na których dobru rzekomo jej zależy. Wierność gwarancją zdrowia W rzeczywistości stosowanie prezerwatyw nie wyklucza zakażenia HIV. - Prezerwatywa chroni przed AIDS w 40 proc., wierność w 100 proc. - podkreśla ginekolog położnik Ewa Ślizień-Kuczapska. Według feministek, Ministerstwo Zdrowia działa na szkodę obywateli, ponieważ nie promuje antykoncepcji. - To niepoważne, by jakieś skrajne środowiska mówiły, co trzeba, a czego nie - mówi wiceminister zdrowia Bolesław Piecha. Niezrozumiałe jest dla niego żerowanie na tragedii wielu kobiet po to, by kolejny raz toczyć walkę o prezerwatywy. - Wstrzemięźliwość i naturalne metody to mój osobisty pogląd - dodaje Piecha. - To, że ministerstwo propaguje akurat naturalne metody planowania rodziny, ma po prostu aspekt medyczny: są to metody najbezpieczniejsze - podkreśla Ślizień-Kuczapska. Anna Skopinska,
Autor: ea