Kiedy lewak zaczyna myśleć, budzą się demony
Treść
Tymczasem jego ostatni wpis, który pojawił się na blogu „Polityki”, ukazał prawdziwe oblicze myśliciela Twojego Ruchu. Myśliciel myślał, myślał i wymyślił, żeby cofnąć się do czasów ludów prymitywnych i skończyć z tą naszą tradycyjną i niesatysfakcjonującą etyką judeochrześcijańską. W ten sposób dzięki wybitnemu intelektowi prof. Hartmana dzieje ludzkości zatoczyły koło i wróciliśmy oto do punktu wyjścia, czyli do związków, które nawet ludy bardzo prymitywne uważały za tabu.
W myśl myśliciela Hartmana, miłość brata i siostry, ojca i córki, matki i syna mają być wznioślejsze i warto rozpocząć dyskusję o ich statusie. Krótko mówiąc „kazirodztwo wróć!”. Do profesorskiego tytułu Hartman dodał swego czasu swoje udane występy w ateistycznych jasełkach (pisałem o nich na swoim blogu TUTAJ), ale Jan „Edyp” Hartman idzie jeszcze dalej. Nie wiem, skąd się biorą genialne pomysły (i nie chcę wiedzieć) prof. Hartmana (który tymczasem swój wybitny wpis usunął na polecenie „Polityki”), ale świadczą one o stanie kompletnego upadku intelektualnego lewicy (i przy okazji Uniwersytetu Warszawskiego, który zatrudnia takich mistrzów intelektu).
Czego to lewica nie wymyśli, jak zacznie myśleć. A wydaje się, że kiedy rozum śpi, budzą się demony. Nie. Nikt tak pięknie nie hoduje demonów jak myślący lewak. Lewactwo wszelkiej maści ma już to do siebie, że wymyśla „najnowocześniejsze” rozwiązania, a potem następuje regres etyczno-kulturowy całej epoki i świat zanurza się w mrokach śmierci. Trzeba następnie długich dekad, żeby wszystko odbudowywać i po nim sprzątać. Cóż, dla człowieka rozumu i normalności głupota lewaków jest jakąś nadzieją. Przypomnę w tym miejscu świetny felieton ks. bp Antoniego Pacyfika Dydycza (zob. TUTAJ), który komentując na łamach „Naszego Dziennika” ubiegłoroczny Kongres Kobiet, podkreślił, że wojująca lewica często macha tytułami, za którymi nic się nie kryje, to znaczy, kryje się pustka w głowie. Stąd pewnie w rządzie Ewy Kopacz tylu profesorów lewicy walczącej, feministek i gendermam.
Wracając do sprawy Hartmana, który przyłożył się do dalszego upadku Palikota i przybliżył jego niebyt polityczny, dziwię się w gruncie rzeczy oburzeniu jego szefa. Palikot wprawdzie odciął się bardzo ostro od poglądów swojego flagowego intelektualisty, oświadczając, że te poglądy są obce jego partii. Jest to jednak szczyt hipokryzji, tchórzostwa i zdrady.
Przypomnę, że przecież to Janusz Palikot właśnie w rozmowie z red. Moniką Olejnik zasugerował dość wyraźnie, że pedofila powinna być zalegalizowana, co wywołało oburzenie samej Olejnik. I nie tylko jej. Janusz Palikot stwierdził w programie „Kropka nad i”, że trzeba zmienić prawo, bo wiek inicjacji seksualnej, według niego, to 13 lat. Podkreślał, że taka jest średnia w Polsce i obecne prawo nie pozwala na stosunek z osobą młodszą niż 15 lat. Redaktor Monika Olejnik podsumowała ten pomysł (kto wie, może skonstruowany przez wybitnego myśliciela Twojego Ruchu) jako „chory”, tak, chory do szpiku kości, bo oddawałby polskie dzieci w szpony pedofilów.
Rzadko dzisiaj wspomina się poglądy Palikota na ten temat, a szkoda, bo ten człowiek ze swoją ekipą jest ciągle we władzach naszego kraju, próbuje demontować prawo i zagraża instytucji rodziny i małżeństwa.
Prawda o środowiskach socjallibertyńskich jest taka, że dewastatorzy normalności i wrogowie Kościoła to także niebezpieczni wrogowie człowieka, rodziny, dzieci, młodzieży i państwa... i trzeba się przed nimi chronić, stwarzając kordon sanitarny. Nie zapominajmy jednak, że to nie kto inny, ale Donald Tusk zafundował nam ten nihilistyczny produkt pod tytułem „Palikot”. Powołał do życia i sobie uciekł. Przynajmniej by go ze sobą zabrał do Brukseli, gdzie jego miejsce.
Dr Tomasz M. Korczyński
Publicysta „Naszego Dziennika”
Nasz Dziennik, 30 września 2014
Autor: mj