Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Już w środę wchodzi reforma sądownictwa

Treść

Od lipca już nie sędzia ale prokurator i adwokat będą kierować losami procesów karnych. To oni będą spierać się na argumenty, a sąd będzie jedynie arbitrem. Ma być tak, jak na amerykańskim filmie, ale czy realia zza oceanu uda się osadzić na polskiej sali sądowej?

1 lipca sprawy karne będą odbywały się według nowej procedury. Ma być szybciej i sprawiedliwiej.

- Myślę, że duch zmian jest taki, żeby postępowanie karne przyspieszyć w ten sposób, żeby sąd poprzestawał na materiale, który zostanie zaproponowany przez strony – powiedział Mateusz Bartoszek, sędzia Sądu Rejonowego w Poznaniu.

Dostarczanie dowodów, wskazywanie świadków będzie domeną adwokatów i prokuratorów. To oni będą kreować sądową rzeczywistość. Sędzia będzie arbitrem.

- Jestem za tym, żeby dalej dochodzić do prawdy materialnej, ustalić co się wydarzyło naprawdę, a nie co dostarczyli pełnomocnicy czy strony.  Bardzo wiele zależy bowiem od kompetencji pełnomocników, chęci pracy, przyłożenia się do sprawy – powiedział dr Piotr Kładoczny z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka.

Autor reformy były minister sprawiedliwości Jarosław Gowin akurat o te kwestie jest spokojny. Niepokoi go jednak fakt, że za reformą kodeksu postępowania karnego nie poszła reforma prokuratury. Ta sądowa rewolucja wprost dotyczy nie tylko tych, którzy swoje zawodowe życie związali z wymiarem sprawiedliwości. Dotyczy również tych, których losy ważą się w rękach Temidy.

Poważna i być może najistotniejsza zmiana dotyczy również pozyskiwania dowodów. Każdy zdobyty nielegalnie, np.: wykradziona poczta czy nagranie z podsłuchu nie będzie dowodem w sprawie.

- Istnieje możliwość, aby wiele spraw o charakterze politycznym, o charakterze karnym rządzącym elitom politycznym uda się w sposób prawny nie dopuścić jako materiału – powiedział Grzegorz Wiński, socjolog.

Ileż razy z ust polityków partii rządzącej komentujących aferę taśmową słyszeliśmy, że nie ważne jest to, co jest na „taśmach prawdy” a jedynie to, że nagrania były nielegalne.

-  Z taśm wynika, że wysocy funkcjonariusze państwowi mogli dopuścić się przestępstwa albo powinni ścigać te przestępstwa i nie podjęli stosownych działań tylko rozmawiali o tym w restauracji– powiedział Stanisław Piotrowicz z PiS, prokurator.

W myśl znowelizowanego kodeksu rzeczywiście nie będzie ważne co się mówi, ważne, że ktoś podsłuchiwał nielegalnie.

Jedynym plusem tej sądowej rewolucji może być przyspieszenie całego postępowania. Powinny skończyć się procesy toczące się miesiącami czy latami. Czy jednak szybkość przełoży się na jakość?

Źródło: radiomaryja.pl, 29 czerwca 2015

 

Autor: tk