Przejdź do treści
Przejdź do stopki

J&S uważa się za niewinne

Treść

J&S Energy zapewnia, że miało zgromadzone odpowiednie zapasy paliw, odrzuca zasadność nałożenia na spółkę kary za niewystarczające rezerwy i mówi o "nadużyciach władzy" w kontekście okoliczności podjęcia decyzji o ukaraniu firmy. Spółka zaapelowała też do posłów o powołanie sejmowej komisji śledczej dla wyjaśnienia okoliczności nałożenia kary. Według posłów Platformy Obywatelskiej oraz Prawa i Sprawiedliwości, komisja taka nie jest potrzebna, a wszelkie wątpliwości w sprawie mogą wyjaśnić instytucje stojące na straży prawa w naszym kraju. Komisja śledcza miałaby wyjaśnić, czy istniały naciski polityczne na ukaranie firmy. - Jesteśmy przekonani, że dowody wykażą, że mieliśmy wystarczającą ilość paliwa - mówił David Ensor (na zdjęciu z lewej), wiceprezes Mercuria Energy Group, właściciela spółki J&S Energy. Prezes J&S Energy Grzegorz Zambrzycki dowodził z kolei, że kierowana przez niego firma miała zgromadzone odpowiednie zapasy, nie była natomiast w stanie przedłożyć na to odpowiednich dokumentów. A to, jak twierdzi Zambrzycki, ze względu na "obstrukcję spółek Skarbu Państwa kontrolowanych przez ministerstwo gospodarki". Jak wyjaśniał, w czerwcu 2007 roku J&S miało 500 tys. ton ropy w magazynach Przedsiębiorstwa Eksploatacji Rurociągów Naftowych (PERN), z czego 200 tys. przeznaczone na zapasy obowiązkowe, co miało stanowić 100 proc. zapasów, jakie powinno zgromadzić J&S Energy. Według Zambrzyckiego, PERN odmówił jednak transportu surowca do zbiorników PKN Orlen. Wcześniej spółka zawarła z Orlenem umowę na magazynowanie i przerób ropy, a 30 czerwca Agencja Rezerw Materiałowych wszczęła kontrolę zapasów obowiązkowych spółki J&S Energy. Zambrzycki powiedział też, iż prezes Agencji Rezerw Materiałowych Józef Aleszczyk, informując go o nałożeniu kary, mówił o naciskach na prezesa ARM o jej nałożenie. Podczas ubiegłotygodniowego posiedzenia sejmowej Komisji Gospodarki poświęconego sprawie J&S Aleszczyk wyjaśniał, że J&S Energy permanentnie nie dotrzymywało wymaganych prawem zapasów paliw i dopiero na koniec grudnia zeszłego roku uzupełniło zapasy do odpowiedniego poziomu. Prezes J&S Energy twierdzi, iż tuż po wyborach, kiedy odejście starej ekipy rządzącej zostało przesądzone, kontrolowane przez Skarb Państwa spółki przekazały odpowiednie dokumenty, które potwierdzają, że spółka posiada odpowiednie rezerwy paliw. W sprawie dziwić może postawa wicepremiera, ministra gospodarki Waldemara Pawlaka, który w grudniu zadecydował o uchyleniu decyzji o nałożeniu 461 mln 696 tys. zł kary na J&S Energy za niewystarczające zapasy paliw, powołując się na to, że przy jej orzeczeniu wystąpił szereg błędów proceduralnych. Wicepremier po raz kolejny bowiem zamiast jedynie uchylić rzeczoną decyzję - jeśli rzeczywiście był przekonany o wystąpieniu nieprawidłowości przy jej podejmowaniu - staje jednocześnie jako adwokat J&S Energy, argumentując: "dlaczego ukarano J&S, skoro w tym samym czasie nie ukarano Orlenu, który również nie miał odpowiednich rezerw". Orlen dostał bowiem od ministra gospodarki zgodę na kilkumiesięczne dochodzenie do określonego poziomu rezerw paliw - czego odmawiano J&S - o co wystąpił z odpowiednim wyprzedzeniem. Jak wynika natomiast z wypowiedzi prezesa ARM, spółka J&S Energy miała stałe kłopoty ze zgromadzeniem wymaganych prawem zapasów. Spółka J&S Energy należy do Mercuria Energy Group zajmującej się obrotem ropą naftową. Posiada 16 oddziałów na całym świecie. Podczas prac orlenowskiej komisji śledczej pojawiły się insynuacje o związkach J&S z rosyjskimi służbami specjalnymi. Artur Kowalski "Nasz Dziennik" 2008-02-19

Autor: wa