Przejdź do treści
Przejdź do stopki

Inspekcja Pracy stała się łupem politycznym

Treść

Z Jerzym Langerem, wiceprzewodniczącym Komisji Krajowej "Solidarności" i zastępcą przewodniczącego Rady Ochrony Pracy, rozmawia Krzysztof Losz Krytykował Pan wysunięcie przez marszałka Sejmu Bronisława Komorowskiego kandydatury Tadeusza J. Zająca na stanowisko głównego inspektora pracy. Dlaczego? - Powód jest bardzo istotny: PIP staje się politycznym łupem Platformy Obywatelskiej. To efekt tego, że po raz pierwszy od 1990 roku Inspekcją będzie kierować osoba tak jednoznacznie kojarzona politycznie. Wcześniej szefowie GIP byli osobami bezpartyjnymi. Ten dobry obyczaj został teraz złamany. Zresztą ten zamach na niezależność PIP zaczął się już wcześniej, gdy w połowie kadencji, bez podania żadnych powodów, nawet bez przeprowadzenia rozmowy z zainteresowanym, marszałek Komorowski odwołał z funkcji przewodniczącego Rady Ochrony Pracy Stanisława Szweda. Jego miejsce zajęła poseł Platformy Obywatelskiej Katarzyna Mrzygłocka. To najlepiej świadczy o zamiarach rządu. Ponadto gdy Rada miała opiniować odwołanie Borys-Szopy, nawet nie zaproszono jej na posiedzenie, nie poczekano też, aż wróci z urlopu. PO bardzo się spieszyła, żeby przyklepać zmiany. Jaki cel ma Platforma w dokonywaniu zmian w PIP? - Boimy się, że teraz, gdy do głosu dochodzą ludzie z partii niechętnej związkom zawodowym, zwolennicy liberalizacji prawa pracy, pogorszą się warunki ochrony pracowników. Inspekcja ma ogromną rolę w tym zakresie, ale przecież można jej działalność ograniczyć, stawiając na czele PIP odpowiednich ludzi. Tadeusz Zając kierował już wcześniej Inspekcją, więc może to jest dobry kandydat? - To niedobry kandydat i chciałbym zaznaczyć, że nie chodzi mi tu o kwalifikacje zawodowe pana Zająca. Chodzi mi po prostu o to, że niedobrze się stało, iż po sześciu latach ma on wrócić na stanowisko głównego inspektora pracy. Jestem przeciwnikiem takich powrotów, bo mogą one negatywnie oddziaływać na Inspekcję. Zawsze za panem Zającem będą się ciągnęły podejrzenia, że dokonując zmian personalnych, nie kieruje się kryteriami merytorycznymi, ale jakimiś swoimi uprzedzeniami i być może chodzi o jakieś wyrównywanie rachunków politycznych. Ale takiej sytuacji by nie było, gdyby marszałek Sejmu i Platforma Obywatelska nie złamały niepisanej zasady, że do Inspekcji Pracy nie wkracza polityka. Mam poza tym wątpliwości co do wiarygodności Tadeusza Zająca. Jego zachowanie świadczy o tym, że to, co kiedyś głosił, jest teraz mało wiarygodne. Dziękuję za rozmowę. "Nasz Dziennik" 2008-08-22

Autor: wa